Rok po przyjęciu nowej strategii energetycznej UE. "Polska wciąż ma wiele zaległości"
Rok po ogłoszeniu planu REPowerEU - czyli strategii energetycznej UE - widać pierwsze sukcesy Europy na drodze do niezależności od paliw kopalnych z Rosji – wskazują w najnowszym raporcie eksperci z Instytut Reform. Ich zdaniem przez ostatnie miesiące udało się zapobiec pogłębieniu bieżących kryzysów. Ale do zrobienia w długim terminie jest sporo, zwłaszcza w Polsce.
Rok temu w odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę Unia Europejska zaktualizowała swoją strategię energetyczną. Dzięki niej udało się uniknąć pogłębienia bieżących kryzysów - oceniają analitycy Instytut Reform, polskiego think tanku zajmującego się transformacją energetyczną. Jak wskazują, teraz państwa członkowskie Unii Europejskiej stoją przed kluczowym wyzwaniem: przejściem od bieżącego zarządzania reakcją na kryzys do wdrażania długofalowych działań. Nasz kraj ma dużo do zrobienia.
Zdaniem Instytutu Reform dużo uwagi wymaga między innymi ogrzewanie budynków. Bo ciepłownictwo w Polsce cały czas w ogromnej mierze opiera się na węglu, a do tego w coraz większym stopniu także na innym paliwie kopalnym, czyli gazie.
Ogłoszony w maju 2022 roku plan REPowerEU zakładał trzy główne kierunki działań. UE postawiła na przyspieszenie transformacji energetycznej, większą oszczędność energii i znajdowanie nowych źródeł dostaw. "Rok po ogłoszeniu planu można stwierdzić, że Unii Europejskiej udało się zabezpieczyć swoje krótkoterminowe potrzeby energetyczne bez popadnięcia w recesję pomimo znacznie szybszego od zakładanego spadku dostaw paliw kopalnych z Rosji" - oceniają analitycy Instytutu Reform.
Osiągnięciem UE jest przede wszystkim zmniejszenie udziału Rosji w imporcie gazu. Spadł on z poziomu 40 proc. w 2021 roku do 13 proc. pod koniec 2022 roku. Mimo zmniejszenia importu z Rosji Unii udało się z nadwyżką zrealizować cel napełnienia magazynów gazu przez minionym sezonem zimowym. UE jest też na dobrej drodze do napełnienia magazynów zgodnie z celami na nadchodzący sezon, oceniają autorzy raportu.
Dodatkowo, pomimo wyjątkowo niskiej produkcji energii z elektrowni wodnych oraz nieprzewidzianych wyłączeń elektrowni jądrowych, produkcja energii z paliw kopalnych wzrosła w 2022 roku w UE jedynie o 3 proc. i obecnie spada. To, zdaniem analityków think tanku, może przełożyć się na spadek produkcji energii ze spalania paliw nawet o jedną piątą w stosunku do zeszłego roku.
Ale chwilowe ugaszenie pożarów z 2022 roku to tylko początek drogi, bo Europa nadal mierzy się z olbrzymim kosztem podjętych działań osłonowych. Wzrost cen energii z zeszłego roku dalej daje się we znaki także przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym.
Dużo do zrobienia ma między innymi Polska. Chodzi przede wszystkim o budownictwo i przyspieszenia przejścia na odnawialne źródła energii.
Autorzy raportu wskazują jako główne rekomendacje dla rządu przyspieszenie modernizacji energetycznej budynków, ułatwienie inwestycji w OZE i wprowadzenie zakazu instalacji w nowych budynkach kotłów na węgiel. Do tego, ich zdaniem, do 2024 roku powinny być wycofane dotacje na takie źródła ogrzewania.
Z tym że, jak wskazuje analiza najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), Polacy w swoich domach sami zaczęli odchodzić od węgla i to wręcz masowo. Problem polega na tym, że przerzucają się na gaz. I na ciepło sieciowe, w którym dekarbonizacja idzie jak po grudzie.
W Polsce jako źródło ciepła w budynkach wciąż króluje węgiel. W 2021 roku, według najnowszych danych GUS o zużyciu energii w Polsce, ponad jedna piąta (20,9 proc.) gospodarstw domowych używała węgla kamiennego do ogrzewania domu. Ponad połowa gospodarstw domowych miała dostęp do ciepła sieciowego, także w przeważającej mierze opartego na węglu.
Zgodnie z danymi Urzędu Regulacji Energetyki (URE), 69,5 proc. paliw zużywanych w koncesjonowanych ciepłowniach stanowiły właśnie paliwa węglowe. "W latach 2002‒2021, czyli po dwudziestu latach badań koncesjonowanych przedsiębiorstw ciepłowniczych można stwierdzić, że dywersyfikacja paliw zużywanych do produkcji ciepła postępuje dość wolno. W dalszym ciągu dominują paliwa węglowe, których udział w 2021 r. stanowił 69,5 proc. paliw zużywanych w źródłach ciepła (w 2020 r. - 68,9 proc., w 2019 r. - 71 proc., w 2018 r. - 72,5 proc., a w 2017 r. - 74,0 proc.)" - wskazuje w analizie ze stycznia 2023 roku urząd.
Od 2017 do 2021 spadek wyniósł niecałe 5 pkt. procentowych. To oznacza, że odchodzenie od węgla w systemach ciepłowniczych idzie wolniej, niż w domach korzystających z własnych pieców.
Bo z kolei według danych GUS odpowiednio w 2015 i 2018 roku samodzielny piec na węgiel stanowił źródło ciepła dla 40,4 i 36,5 proc. gospodarstw domowych. W latach 2015-2021 udział gospodarstw domowych korzystających takiego źródła ciepła zmniejszył się więc prawie o połowę. W latach 2018-2021 spadek udziału gospodarstw domowych ogrzewającym się węglem wyniósł ponad 15 pkt. procentowych.
W tym samym czasie wzrosło użycie do ogrzewania gazu, energii elektrycznej i pomp ciepła. Piecem na gaz w 2015 roku ogrzewało się 10,1 gospodarstw domowych. W 2021 roku było to 14,1 procent. Dla energii elektrycznej i pomp ciepła było to odpowiednio po 4,5 proc. i 0,07 proc. w 2015 roku oraz 5,5 proc. i 0,69 proc. w 2021 roku.
Przede wszystkim wzrósł jednak udział gospodarstw domowych korzystających z ogrzewania sieciowego. W 2015 roku dostęp do niego miało 41,7 proc. gospodarstwo domowych. Dwa lata temu była to już ponad połowa (52,2 proc.) wszystkich gospodarstw domowych w Polsce. Biorąc pod uwagę fakt, że ciepło sieciowe bazuje na węglu, można powiedzieć, że przynajmniej część Polaków przeszła z jednej formy ogrzewania węglem na inną.
Nakłonienie jednej piątej polskich gospodarstw do odejścia od pieca na węgiel i wsparcie ich w tym procesie jest dużym wyzwaniem transformacji - wskazuje Instytut Reform. Ale co najmniej tak dużym, jeśli nie większym wyzwaniem, jest dekarbonizacja wielkich ciepłowni. Szansą w tym procesie może być produkcja ciepła w kogeneracji z energią elektryczną. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o elektroenergetykę Polska ma ambitne plany - dotyczące farm wiatrowych na morzu i elektrowni jądrowych. Na planach jednak nie może się skończyć.
Martyna Maciuch