Rosja nie daje już rady. Rubel przegrywa z dolarem, hrywną i złotym

Rubel jest najsłabszy wobec dolara amerykańskiego od kilkunastu miesięcy, czyli od czasu gdy rynkami rosyjskich aktywów rządziła panika wywołana wiadomością o rozpoczęciu napaści na Ukrainę. Rosyjska waluta od miesięcy systematycznie traci na wartości także do ukraińskiej hrywny i polskiego złotego.

  • Za dolara trzeba teraz płacić około 95,5 rubla - niewiele mniej niż na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę
  • Od września 2022 roku do dziś hrywna podrożała z 1,6 do 2,6 rubla. W tym samym czasie kurs złotego wzrósł od 12 do 24 rubli
  • Spadek kursu rubla w dużym stopniu wynika z ucieczki zachodnich inwestorów sprzedających rosyjskie aktywa. W dodatku, zamożni Rosjanie na coraz większą skalę wymieniają ruble na zagraniczne “twarde" waluty

W pierwszych dniach ataku Rosji na Ukrainę, czyli na przełomie lutego i marca 2022 roku, rubel w relacji do dolara "szorował po dnie". Za walutę USA płacono ponad 150 rubli, co było wartością rekordową. Bardzo szybko jednak rosyjska waluta przystąpiła do kontrofensywy. W czasie ubiegłorocznych wakacji kurs spadł do 50-60 rubli, czyli najniższego poziomu od 2015 roku. Okazało się wówczas, że pandemia z lat 2020-21 bardziej szkodziła rublowi niż wojna rosyjsko-ukraińska.

Reklama

Dlaczego rubel był tak mocny, skoro na Moskwę od początku wojny nakładano kolejne sankcje gospodarcze, rosyjska giełda przez wiele miesięcy nie funkcjonowała z lęku przed krachem, a wolnorynkowa wymiana rubla została wstrzymana, by kraj uchronił się przed załamaniem własnego środka płatniczego? Powody były wówczas trzy: wysokie ceny energii na świecie, nowe zasady płacenia za rosyjski gaz i kontrola kapitału wprowadzona przez Kreml.

Sankcje działają, ale z opóźnieniem

Dziś siła tych czynników jest dużo mniejsza i po kilku miesiącach systematycznego regresu walutowego za dolara trzeba płacić aż 95,5 rubla. Kreml nie może być zadowolony z tego kursu, gdyż niedawno jeden z rosyjskich wicepremierów mówił, że optymalny przedział to 80-90 rubli za dolara. W ten sposób próbował przekonać opinię publiczną., że wcześniejsze spadek notowań z 60 do 80 rubli nie jest zły dla rosyjskiej gospodarki.

Wyraźnie wobec rubla umacnia się ostatnio także waluta ukraińska. We wrześniu 2022 roku hrywna kosztowała 1,6 rubla, a dziś trzeba płacić za nią prawie 2,6 rubla. Podobną sytuację obserwujemy na wykresie złotego do rubla. Przez chwilę, na początku wojny, za jednego złotego trzeba było dać aż 30 rubli, jednak w połowie września 2022 roku było to tylko 12 rubli. Teraz kurs osiąga poziom 24 rubli.

Rosyjska waluta ucierpiała z powodu sankcji energetycznych, wstrzymania dostaw gazu rurociągami do Europy i konieczności zwiększenia mniej intratnego eksportu do Azji. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku dochody rosyjskiego budżetu federalnego liczone w rublach spadły o 19 proc. w ujęciu nominalnym, a wpływy z ropy i gazu zmalały o połowę.

Te drastyczne spadki pociągają za sobą konieczność deprecjacji rubla i utrudniają finansowanie sektora publicznego, który w przeszłości udzielał Putinowi największego poparcia. Nie pozwalają także Kremlowi na zwiększenie budżetu wojennego, który w 2022 roku osiągał niezbyt wysoki poziom 4,4 proc. PKB, a w tym roku nie będzie wyższy. Tegoroczna deprecjacja rubla nie dziwi, skoro oficjalnie wiadomo, że czerwcowa podaż pieniądza w Rosji była o 25 proc. wyższa niż rok wcześniej.

Rosyjskiej gospodarce grozi implozja

Steven Tian z Uniwersytetu Yale zauważa, że Rosja "ledwo wychodzi na zero" w eksporcie ropy naftowej i cierpi z powodu ogólnego spadku cen surowców, co zmusza Putina do nakładania nadzwyczajnych podatków na państwowe firmy i na oligarchów. Tian dodaje, że Kreml "kanibalizuje" rosyjski przemysł w celu sfinansowania wojny, a cała gospodarka jest bliska “implozji". W rezultacie Moskwa drukuje rekordowe ilości pieniędzy, przez co zmusza rosyjskie banki i osoby prywatne do kupowania niemal bezwartościowego krajowego długu.

W momencie, gdy Rosjanie zaczęli mieć problem ze sprzedażą surowców energetycznych drastycznie zmalał napływ obcej waluty do Rosji. Jednocześnie odpływ pieniędzy odbywa się coraz szerszym strumieniem. Widać wyraźnie, że spadek kursu rubla w dużym stopniu wynika z ucieczki kapitałów zachodnich inwestorów sprzedających rosyjskie aktywa. W dodatku, zamożni Rosjanie na coraz większą skalę wymieniają rubla na zagraniczne “twarde" waluty.

Sytuację rubla pogorszył pucz Prigożina. Tylko w sobotę 25 czerwca, gdy wagnerowcy maszerowali na Moskwę, Rosjanie wypłacili ze swoich kont około 100 miliardów rubli, co było porównywalne z wrześniową paniką po ogłoszeniu tak zwanej "częściowej mobilizacji".

Kreml w potrzasku

W zestawieniu przygotowanym przez agencję Bloomberg rubel jest w tym roku trzecią najgorzej radzącą sobie walutą świata - za argentyńskim peso i turecką lirą. Leonid Bershidsky, analityk Bloomberga, podkreśla, że z jednej strony Rosja wykazuje sporą odporność na zewnętrzne próby jej zdestabilizowania, ale z drugiej, Kreml nie jest w stanie w pełni przestawić kraju na tory wojenne. Skutkiem takiego posunięcia byłby bowiem drastyczny spadek poziomu życia zwykłych Rosjan.

Jak podkreśla Bershidsky, Putin był górą w gospodarczym starciu z Zachodem dopóki na rekordowych poziomach utrzymywały się ceny surowców energetycznych. W rezultacie drugi kwartał 2022 roku dał Moskwie trzecie najlepsze wyniki eksportu od 1994 roku.

Jednak zaostrzenie sankcji na rosyjską ropę w grudniu zeszłego roku, w ramach którego wprowadzono limit cenowy, było ciężkim ciosem dla rubla. Analityk Bloomberga jest zdania, że chociaż Rosjanie w pewnym stopniu omijają restrykcje, to samo ich wprowadzenie postawiło ich w trudnej pozycji negocjacyjnej z Chinami i Indiami, czyli krajami, które stały się bardzo poważnymi odbiorcami ropy wcześniej trafiającej do Europy.

Zmuszanie do rubla

Przypomnijmy, że zaraz po agresji na Ukrainę Kreml nakazał przeliczanie rosyjskich opłat za gaz na ruble, łamiąc tym samym wszystkie obowiązujące kontrakty Gazpromu. Te rozwiązania zostały usankcjonowane przez dekret Putina o "nieprzyjaznych krajach". Posunięcie Kremla skończyło się zaprzestaniem kupowania rosyjskiego gazu przez większość odbiorców unijnych i utratą przez Gazprom niemal całego, najbardziej dochodowego rynku UE.

Przy rosyjskim gazie rurociągowym pozostały Węgry i Austria, które są skazane na dostawy przez jedyną czynną nitkę gazociągową przebiegającą przez Ukrainę. Oba kraje przeszły na opłaty w rublach. Poza tym kilka państw Unii Europejskiej - Hiszpania, Francja, Włochy - kupuje rosyjski LNG. Dokładnie nie wiadomo, który z tych krajów płaci za dostawy w rublach.

Schemat wygląda tak: firmy z państw zachodnich otwierają w Gazprombanku dwa specjalne konta  - walutowe i rublowe. Płatność dokonywana jest poprzez przelew euro lub dolarów na konto walutowe. Następnie bank sprzedaje te środki na giełdzie moskiewskiej i kieruje otrzymane ruble na konto rublowe zagranicznego nabywcy.

Rosjanie przyznają, że spadek transakcji w dolarach i euro został na nich wymuszony także poprzez sankcje. Nie ukrywają, że ze względu na zachodnie restrykcje rosyjskie firmy mają trudności techniczne przy dokonywaniu rozliczeń w najważniejszych walutach obcych. Wiele dużych banków zostało odłączonych od międzynarodowego systemu komunikatów finansowych SWIFT, który służy do dokonywania przelewów walutowych. Ponadto przelewy w dolarach lub euro nie są już dostępne dla banków objętych sankcjami, czyli głównych banków Rosji.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rubel | sankcje | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »