Rosja znowu kastruje media - "Washington Post"
Rosja znowu kastruje media - pisze amerykański dziennik "Washington Post", opisując sytuację w rosyjskim holdingu medialnym RBK, gdzie w ubiegłym tygodniu zwolniono głównych redaktorów. "WP" wiąże to z dociekliwymi publikacjami RBK.
Dziennik pisze w środę na swych stronach internetowych, że na rosyjskim rynku media BRK należące do miliardera Michaiła Prochorowa były ostoją dziennikarstwa śledczego i potrafiły zdobywać coraz większą liczbę odbiorców. Działo się tak aż do piątku 13 maja, "kiedy spadł topór": holding w komunikacie prasowym poinformował, że redaktor naczelna RBK Jelizawieta Osietinska oraz redaktorzy naczelni agencji informacyjnej RBK i dziennika "RBK" - Roman Badanin i Maksim Solus - odchodzą z firmy.
"Według doniesień medialnych, zostali oni wyrzuceni z powodu niezadowolenia Kremla z informacji podawanych przez holding i jego rosnącej popularności" - pisze "WP".
Prezydent Rosji Władimir "Putin nigdy całkowicie nie wygasił niezależnego dziennikarstwa w Rosji: on je zmarginalizował. Pozwolił pewnym niewielkim liberalnym podmiotom na przetrwanie" - pisze gazeta, zaznaczając, że niemal wszystkim mediom narzucono autocenzurę, a Kreml zdominował wiadomości telewizyjne, które są głównym źródłem informacji dla większości Rosjan.
"WP" zaznacza, że już wcześniej, gdy media lub ich właściciele próbowali przeciwstawić się Putinowi, poruszyć zakazane tematy albo zdobyły zbyt dużą widownię, "władze je kastrowały, często poprzez usuwanie właścicieli albo redaktorów". Tak się stało - przypomina - z telewizją NTV, z portalem lenta.ru, a teraz taki sam los spotyka RBK.
"WP" przypomina, jakie tematy poruszane w mediach RBK mogły się nie spodobać Kremlowi: doniesienia o nieruchomościach rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, o rosyjskich żołnierzach na Ukrainie, o korupcji w resorcie kultury, a przede wszystkim publikacje o rosyjskich wątkach "Panama Papers", o Jekatierinie Tichonowej, która według doniesień medialnych jest córką prezydenta Władimira Putina, i o biznesowych machinacjach jej męża.
"Putin obrał nieliberalną drogę ku autorytaryzmowi, choć niegdyś obiecywał bezwarunkową obronę rosyjskiej rodzącej się demokracji. Zamiast tego zbudował kult jednostki" - podsumowuje "Washington Post".