Rosjanie zza Odry idą po Dolną Odrę

Kto kryje się za tajemniczą spółką OstElektra, jednym z dziewięciu chętnych na akcje ZEDO? Trop prowadzi do rosyjskiego giganta energetycznego.

Kto kryje się za tajemniczą spółką OstElektra, jednym z dziewięciu chętnych na akcje ZEDO? Trop prowadzi do rosyjskiego giganta energetycznego.

W gronie dziewięciu oferentów, którzy w czwartek wystartowali w przetargu prywatyzacyjnym na Zespół Elektrowni Dolna Odra (ZEDO), większość stanowią firmy ze ścisłej europejskiej czołówki w branży. Zaskoczeniem było, że z ofertą w ministerstwie skarbu zjawili się też przedstawiciele niezbyt znanej niemieckiej spółki OstElektra. Wiele wskazuje na to, że tajemniczy oferent z Niemiec szykuje nam jeszcze większą niespodziankę. Przedstawiciele polskich spółek obrotu energią, wśród których OstElektra bynajmniej nie jest anonimowa, mają jednoznaczne skojarzenia. Jeśli w przetargu pojawia się OstElektra, wkrótce zza jej pleców wyłoni się... rosyjski gigant RAO JES. Jeśli tak się stanie, będzie to pierwsze podejście Rosjan do prywatyzacji polskiej energetyki.

Reklama

Pomocna dłoń

O OstElektrze wiadomo niewiele. Ma opinię prężnej spółki handlującej energią na rynku międzynarodowym. W ubiegłym roku miała osiągnąć obroty 13-15 TWh. Jak na spółkę bez oparcia we własnych aktywach produkcyjnych i dystrybucyjnych, nie będącą częścią jednego z dużych koncernów, to spektakularny sukces.

- To dzięki kontaktom z RAO. OstElektra robiła świetny interes m.in. na imporcie energii do Polski na tzw. wyspę na terenie Zakładu Energetycznego Białystok. Jednak w połowie ubiegłego roku kontrakt został rozwiązany - mówi anonimowy przedstawiciel jednej z polskich spółek obrotu.

- Oprócz OstElektry znam tylko jedną spółkę obrotu, której udaje się importować prąd z tamtego kierunku - dodaje przedstawiciel innej ze spółek.

W Polsce OstElektra jest od 2003 r. właścicielem spółki Jes Energy założonej przez Jacka Szyke, szefa Izby Energetyki Przemysłowej. Spółka zajmowała się początkowo doradztwem w branży energetycznej, a w ubiegłym roku poszerzyła działalność o handel energią i paliwami.

- Mamy kontrakty na 200 MW - chwali się Jacek Szyke, prezes Jes Energy.

To oznacza roczne obroty na poziomie 1,7 TWh.

Przypadkowa zbieżność

Jacek Szyke mówi, że nie zna struktury kapitałowej nowych właścicieli. Według niego OstElektra jest w rękach prywatnych udziałowców. Prawdopodobnie jednym z nich jest Semjon Bloch, członek zarządu. W zarządzie firmy zasiada też Adrei Kuxenko. O jej powiązaniach kapitałowych z RAO JES nic nie wiadomo.

- Prawdopodobnie ich nie ma. W grę wchodzi raczej unia personalna - mówi jeden z naszych rozmówców.

- Żeby nie było nieporozumień, nazwa Jes Energy nie ma nic wspólnego z RAO JES. Pochodzi od mojego imienia i nazwiska - zastrzega Jacek Szyke.

Wspólne biznesy

Oprócz współpracy handlowej na powiązania między OstElektrą a RAO wskazują wspólne przedsięwzięcia inwestycyjne obu firm. Jak dotąd - nieudane. Rosjanie startowali w konsorcjum z niemiecką firmą po Slovenske Elektrarne, kupione ostatecznie przez włoskiego Enela. OstElektra i RAO złożyły też wspólną ofertę zakupu od polskiego ministerstwa skarbu 50 proc. akcji Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Firmy dobrały sobie jednak niefortunnego partnera - Triton Holding Marka Dochnala.

W tych okolicznościach pojawienie się Rosjan w przetargu na ZEDO wydaje się bardzo prawdopodobne. Jeśli tak, to dlaczego nie zdecydowali się wystąpić z otwartą przyłbicą?

- To przez polskie fobie dotyczące udziału rosyjskich inwestorów w prywatyzacji naszej gospodarki, zwłaszcza w sektorach strategicznych: energetyce, paliwach i gazie - uważa jeden z naszych rozmówców.

Jacek Szyke nie ma wątpliwości, że nasza niechęć wobec inwestorów ze Wschodu to błąd, a bezpieczeństwo energetyczne można zapewnić dobrym ustawodawstwem.

- Jest naturalne, że z racji sąsiedztwa, powiązań sieciowych i potencjału ekonomicznego RAO JES jest zainteresowane udziałem w polskiej energetyce. Korzyści z takiej współpracy mogłyby odnieść obie strony. Polska to naturalny obszar tranzytu energii ze Wschodu na Zachód. Znalezienie alternatywnych dróg transmisji byłoby dla nas niekorzystne. Rozszerzenie listy inwestorów w polskiej energetyce o RAO wpłynie bardzo korzystnie na ceny w transakcjach prywatyzacyjnych i potencjał energetyczny naszego kraju - przekonuje Jacek Szyke.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ODR | Dolna Odra | Rosjanie | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »