Rośnie deficyt i dług publiczny

Agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła ocenę Polski. Skrytykowała nas za rosnący deficyt budżetowy i dług publiczny. Po tej informacji złoty mocno stracił na wartości. Gwałtownie potaniały też polskie obligacje, choć później odrobiły stratę.

S&P szacuje, że deficyt budżetowy Polski wzrośnie w 2004 r. do 8,3% PKB, z 6,1% w tym roku. W latach 2005-2006 ukształtuje się na poziomie 7%. - Te prognozy są sprzeczne z szacunkami rządu, który zakłada, że w przyszłym roku deficyt wyniesie 6,3%, a następnie będzie stopniowo malał, do 3,7% w 2006 r. - uważa Beatriz Merino, analityk agencji.

Różnice wynikają m.in. z uwzględnienia przez S&P transferów do funduszy emerytalnych, niższego wzrostu gospodarczego oraz utrzymania deficytu jednostek pozabudżetowych. Według agencji, przeniesie nie OFE "pod kreskę" powoduje zaniżenie deficytu o 1,5 pkt proc. rocznie.

Reklama

Później do euro

S&P przewiduje, że wejście Polski do strefy euro może nastąpić nawet po 2010 r. I to bez względu na to, co Eurostat (biuro statystyczne UE) zdecyduje w sprawie sposobu księgowania transferów do OFE.

Większy dług

Agencja podała również, że dług publiczny Polski będzie nadal gwałtownie rósł. W przyszłym roku przekroczy poziom 55% PKB i 60% do 2006 r.

Kłopoty z programem Hausnera

W opinii S&P, założona w programie wicepremiera Hausnera redukcja wydatków socjalnych o 0,2% PKB w 2004 r. jest "skromna". Agencja podkreśliła również, że zbliżające się wybory parlamentarne oraz spory polityczne wokół planu spowodują, że jego wprowadzenie będzie bardzo trudne.

O możliwości obniżenia oceny Polski agencja poinformowała w czerwcu. Tak zwane perspektywa dla długoterminowych zobowiązań naszego kraju w walutach obcych została wtedy zmieniona ze "stabilnej" na "negatywną". Tym razem agencja obniżyła rating długoterminowych zobowiązań Polski w złotych (do A-2 z A-1).

Może być dalsza obniżka

S&P ostrzegła również, że niepewność związana z wyborami parlamentarnymi w 2005 r. i odsuwanie terminu wprowadzenia reform fiskalnych podważą zaufanie inwestorów i zwiększą zakres wahań złotego. - Realizacja takiego scenariusza będzie oznaczać dalszą obniżkę ratingu Polski - twierdzi B. Merino.

Nie wszyscy oceniają nas źle

Dzień wcześniej inna agencja ratingowa, Fitch, zapowiedziała, że Polska i sześć innych krajów wstępujących do UE, mają szansę na podwyżkę oceny. Perspektywa ratingu Polski została zmieniona ze "stabilnej" na pozytywną".

Nerwowe reakcje

Choć o zagrożeniu obniżką ratingu przez którąś z największych agencji mówiło się od pewnego czasu i wydawało się, że takie ryzyko jest uwzględnione przez inwestorów, to jednak decyzja Standard&Poor's wywołała nerwowe reakcje na rynku walutowym i papierów skarbowych. W kilka minut po pojawieniu się informacji złoty stracił ponad pół procentu do euro i dolara. Potem te straty udało się nieco ograniczyć, ale i tak pod koniec dnia obie waluty były ok. 3 grosze droższe niż w dniu poprzednim. Dolar kosztował 4,02 zł, euro zaś 4,61 zł.

Obligacje i tak w górę

Jeszcze bardziej żywiołowo zareagował rynek obligacji. Od rana utrzymywały się dobre nastroje. Papiery szły wyraźnie w górę. Surowa ocena Polski przez S&P wywołała falę podaży i środowe zyski stopniały o 2/3. Nerwy szybko jednak udało się uspokoić i ostatecznie obligacje zakończyły dzień znacznym wzrostem. Rentowność najbardziej płynnych obligacji pięcioletnich zmniejszyła się w porównaniu z wtorkowym popołudniem o 23 pkt bazowe, do 6,52%. W tym tygodniu dochodowość w sumie obniżyła się o ok. 0,5 pkt proc.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: deficyt budżetowy | standard | PKB | dług publiczny | złoty | obligacje | dług | deficyt | agencja | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »