Rośnie optymizm ekonomistów

Ekonomiści oczekują przyspieszenia wzrostu gospodarczego - pisze "Puls Biznesu". Jednak polskiej gospodarce może zaszkodzić sytuacja międzynarodowa.

Podstawą są optymistyczne dane Głównego Urzędu Statystycznego o inwestycjach i konsumpcji. W pierwszym kwartale wzrost gospodarczy wyniósł 3,4 procent. Wielu ekonomistów uważa, że ożywienie będzie się jeszcze nasilać w kolejnych kwartałach. Według ankiety, przeprowadzonej przez "Puls Biznesu" wśród 11 bankowych zespołów analitycznych, w przyszłym roku wzrost gospodarczy w Polsce sięgnie 4 procent. Dwa zespoły - z PKO BP i mBanku - twierdzą, że będzie to nawet 5 procent.

"Perspektywy na najbliższe dwa lata są bardzo obiecujące" - mówi ekonomista PKO BP, Piotr Bujak i dodaje: "Inwestycje prywatne, konsumpcja oraz eksport powinny utrzymać dość silny wzrost. Ponadto stopniowo będą nasilać się inwestycje publiczne w infrastrukturę, bo uruchamiane będą dotacje z nowego rozdania funduszy unijnych".

Reklama

Optymizm studzi jednak Piotr Bielski z BZ WBK. Jego zdaniem, polskiej gospodarce może zaszkodzić sytuacja międzynarodowa.

"Spowolnienie w Chinach oraz głęboka recesja, przed którą - naszym zdaniem - stoi Rosja, będą osłabiać koniunkturę w strefie euro, a przez to popyt na polskie towary będzie ograniczony. Słabszy popyt zagraniczny oraz mocniejszy popyt wewnętrzny oznaczają więc, że dynamika PKB w Polsce pozostanie na dość stabilnym poziomie między 3 a 4 procent" - uważa Piotr Bielski.

Rada Polityki Pieniężnej rozpoczyna posiedzenie, na którym zapadnie decyzja w sprawie wysokości stóp procentowych. Członkowie RPP wcześniej zapowiadali, że nie zmienią ich przynajmniej do końca września. Dlatego podstawowe pytanie, jakie zadają sobie eksperci dotyczy tego, kiedy nastąpi pierwsza podwyżka stóp.

Ekonomista banku BZ WBK Piotr Bielski uważa, że stopy procentowe długo się nie zmienią. Jego zdaniem, podwyżka stóp nie nastąpi do końca tego roku, a może nawet przez kilka miesięcy 2015 roku. Wszystko zależy od tego, jak długo utrzyma się niska inflacja - dodaje ekspert.

Piotr Bielski przypomina, że za miesiąc Narodowy Bank Polski opublikuje raport o inflacji i PKB, który może jeszcze odsunąć w czasie podwyżki stóp.

Podstawowa stopa procentowa NBP jest obecnie na poziomie 2,5 procent. Decyzję RPP w sprawie stóp poznamy we wtorek.

OPINIE - JERZY HAUSNER

"Sądzę, że w czerwcu poinformujemy, że czekamy na projekcję. W lipcu trzeba będzie poważnie zastanowić się nad tym, czy istnieje możliwość przedłużenia okresu utrzymywania stóp bez zmian czy też zasygnalizujemy możliwą zmianę. Czy jest możliwość, żebyśmy się zreorientowali - że jeżeli będzie zmiana, to nie w kierunku wzrostu stóp, tylko w kierunku ich obniżenia? Mnie się to wydaje bardzo mało prawdopodobne. Ale czy można to wykluczyć - nie".

"W takiej fazie koniunkturalnej stóp się nie obniża. Mamy jednak konflikt ukraiński. Mimo wszystko może się okazać, że spowoduje on obniżenie dynamiki wzrostu PKB, a jednocześnie inflacja będzie tak niska, że mogą pojawić się także i wśród członków Rady opinie, żeby zastanowić się nad obniżeniem stóp. Z mojego punktu widzenia - mówię w tym momencie o swoim stanowisku - wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne, ale dzisiaj nie powiedziałbym, że to jest całkowicie wykluczone. Jeśli zobaczylibyśmy w projekcji, że będzie deflacja - choć ja tego nie oczekuję - to jest rzeczą oczywistą, że to zmieniłoby sytuację".

"Ponadto mamy w tej chwili do czynienia z sytuacją, kiedy przyjmujemy, że tempo wzrostu gospodarczego w najbliższym okresie będzie powyżej 3,0 proc. i jednocześnie w żadnym przypadku nie będzie ono bardzo wysoko, powyżej potencjału. Gdyby w projekcji nastąpiło wyraźne odejście od tej ścieżki wzrostu, to nas pewnie zachęcałoby do jakichś zmian".

"Wydaje mi się wielce prawdopodobne - chyba, że stanie się coś nieprzewidywalnego - że w lipcu rynek usłyszy od nas komunikat, że stopy będą utrzymane co najmniej do końca bieżącego roku. Czy tak się stanie - tego nie wiem. To jest moje przypuszczenie. Jeżeli w projekcji potwierdzone zostanie to, czego można oczekiwać już teraz, to taki opis sytuacji jest argumentem za utrzymaniem dotychczasowego sposobu postępowania Rady. Ale to jest moje spojrzenie, nie wiem co zrobi Rada".

"Był okres, kiedy mówiłem, że miarą naszego powodzenia ekonomicznego będzie utrzymanie dotychczasowej linii w polityce pieniężnej. Teraz mogę to powtórzyć. Rada prowadzi moim zdaniem politykę, która nie jest kontestowana, jest zrozumiała, przewidywalna, stabilizująca. W tym sensie jest to polityka, która jest dzisiaj powszechnie akceptowana".

"Nie należy tego wykluczać (stabilnych stóp także przez pewną część przyszłego roku - PAP). Natomiast o ile to, że w lipcu powiemy: +tak, taka polityka się sprawdziła i chcemy ją kontynuować co najmniej do końca tego roku+ jest dla mnie wysoce prawdopodobne, to już w przypadku wychodzenia poza horyzont 2014 roku powiedziałbym, że tego nie wykluczam. Nie powiem, że to jest bardzo prawdopodobne. Ale to jest jednak absolutnie możliwe, wyobrażalne".

"Perspektywa podniesienia stóp wydaje mi się dosyć oczywista tak w ogóle - zwłaszcza, gdyby nastąpiło rzeczywiste przezwyciężenie kryzysu w strefie euro. Ale to się coraz bardziej odsuwa".

ANDRZEJ BRATKOWSKI -

"Jest pytanie o import deflacji. Oczywiście nie można tego całkiem wykluczyć. Jeżeli w Unii Europejskiej to będzie oscylować koło zera, u nas też może być to koło zera. Tam też dużo mówi się o niebezpieczeństwie deflacji, choć jak na razie to się nie realizuje. Gdyby jednak tam miał się zrealizować scenariusz deflacyjny, wtedy nasza sytuacja byłaby trochę bardziej skomplikowana. Bez wyraźnego osłabienia złotego moglibyśmy mieć problemy z tym, żeby inflacja rosła zgodnie z założonym celem".

"Z całą pewnością my nie możemy +gonić inflacji+. Co się stało, to się stało. Uważam, że jeśli utrzyma się przyspieszenie gospodarcze - nawet, jeżeli ono będzie bardzo spokojne, po 0,2 pkt. proc. wyżej w skali kwartału, to nawet jeżeli byśmy mieli lekką deflację, to nie jest jakiś wielki problem".

"Jest wtedy bardzo duże ryzyko, że jeżeli spróbujemy uciec od tej deflacji, ona może nam potem odbić bardzo szybko w drugą stronę. Jeżeli już od pewnego czasu mamy sytuację, w której inflacja spowalnia, a wzrost gospodarczy przyspiesza, to w którymś momencie tworzy to potencjał do szybkiego wzrostu inflacji".

"Uważam, że dopóki nie zobaczymy sytuacji, w której mamy do czynienia z wyhamowaniem tempa wzrostu gospodarczego, jakiekolwiek nerwowe ruchy polegające na obniżeniu stóp nie mają sensu. Działanie antycykliczne - jak najbardziej. Jeśli gospodarka spowalnia - można obniżać stopy. Ale ona nie spowalnia, ona przyspiesza".

"(...) jest pewne ryzyko, że od zagrożeń deflacyjnych przejdziemy od razu do silnych zagrożeń inflacyjnych. Moim zdaniem w tej chwili te ryzyka związane ze spowolnieniem inflacji są znacznie mniejsze niż ryzyka związane z szybkim wzrostem inflacji po takim okresie niskiej inflacji spowodowanej czynnikami przejściowymi. I to w gruncie rzeczy stwarza ryzyko, że się spóźnimy i potem będziemy gonili inflację wysokimi stopami".

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | Rada Polityki Pieniężnej | PKB | PKB Polski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »