Rosyjska propaganda w Polsce jest... niezagrożona

Zdaniem przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka, ograniczenie nadawania podwarszawskiej rozgłośni Radia Hobby, która emituje materiały rosyjskiej rozgłośni państwowej, mogłoby być uznane za formę ograniczania debaty publicznej.

Podczas czwartkowej debaty w Senacie na temat nowelizacji ustawy o abonamencie przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak został zapytany przez marszałka Senatu Bogdana Borusewicza o Radio Hobby, niewielką podwarszawską rozgłośnię, w której są emitowane materiały Radia Sputnik, należącego do moskiewskiej rozgłośni państwowej Głos Rosji.

Zdaniem Borusewicza radio to "jest tubą propagandową rządu rosyjskiego". "Mnie dziwi taka sytuacja, kiedy agresywna propaganda rosyjska, państwa, które jest w nieformalnym stanie wojny z Ukrainą, dokonuje agresji na Ukrainę, może bez żadnych problemów przekazywać treści, które - w mojej ocenie - nie są zgodne z zasadami obiektywności i rzetelności" - mówił marszałek Senatu. Przekaz radia w opinii Borusewicza można porównać do "propagandy goebbelsowskiej".

Reklama

Dworak odpowiedział, że Rada bacznie przygląda się programowi Radia Hobby, prowadzony jest także monitoring tej rozgłośni. Jednak, jak przyznał, występuje tutaj konflikt wartości. "Jeśli naruszymy pewne podstawy naszego ładu, jaką jest np. swoboda dyskusji, nawet w takim drastycznym wypadku, to być może będzie to niebezpieczny precedens do tego, żeby ograniczyć w ogóle debatę publiczną" - powiedział Dworak.

W ocenie szefa Krajowej Rady, jeśli debata publiczna zostanie ograniczona w jednym punkcie, to "być może będzie to szczelina, która pozwoli potem zamykać innego rodzaju poglądy". - To jest pewne starcie wartości, które należy rozstrzygnąć - dodał.

Przyznał, że KRRiT mogłaby się w tym przypadku powołać na "naruszanie polskiej racji stanu" i zastosować wobec rozgłośni sankcje, przewidziane przez ustawę o radiofonii i telewizji, ale "byłoby to narzędzie niesłychanie silne". - To jest kwestia niesłychanie trudna, złożona i skomplikowana - ocenił.

Zwrócił uwagę, że "propaganda rosyjska to jest problem ogólnoeuropejski" i "cierpią na tym bardzo dotkliwie kraje bałtyckie". Dał jednocześnie przykład brytyjskiego Ofcomu, regulatora, jak powiedział, "wzorcowego". Na skargę państw bałtyckich, że na podstawie brytyjskiej licencji nadawane są niektóre rosyjskie programy, Ofcom zareagował "wstrzemięźliwie", odpowiadając, że "system wartości europejskich oparty jest na swobodnej wymianie opinii" - relacjonował Dworak.

Zaznaczył, że KRRiT bada cały czas formalny status audycji Radia Hobby. - Można mieć silne przekonanie, że taki rodzaj sprzedaży czasu antenowego nie jest dozwolony, ale to dopiero badamy - podkreślił. Wyraził jednocześnie zadowolenie, że propaganda rosyjska "nie pada w Polsce na podatny grunt".

Borusewicz namawiał jednak KRRiT, "by miała więcej odwagi". - Obawiam się, że jeśli nie będzie żadnej reakcji, będziemy świadkami retransmisji także w innych miejscach - powiedział. - Odwagi nam nie brakuje - odpowiedział Dworak.

Sprawdź: PROGRAM PIT 2014

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »