Rosyjskie warzywa zalewają Polskę. Importu nie zatrzymały sankcje, rolnicy bezradni
W 2023 roku import warzyw z Rosji do Polski wyniósł 38,74 tys. ton - podaje serwis warzywa.pl. Biorąc pod uwagę embargo na rosyjskie produkty nałożone z powodu wojny w Ukrainie, są to liczby zatrważająco wysokie. Do Polski najczęściej przywożona jest cebula, ale także ogórki i marchew. Co więcej, importerzy, chcąc uniknąć nieprzyjemności, mają zrywać etykiety, na których widnieją informacje dotyczące kraju pochodzenia.
Import warzyw z Rosji nie ustaje, mimo nałożonych na kraj Władimira Putina sankcji gospodarczych związanych z inwazją na Ukrainę. "Krajowi producenci odczuwają obecność tamtejszych towarów. Nikt jednak nie zajął się owym tematem, a towar ze Wschodu wciąż napływa na polski rynek" - pisze serwis warzywa.pl.
Polscy producenci nie mają szans na walkę z importem towarów spoza granic Unii Europejskiej - jest on zdecydowanie tańszy niż produkty wytwarzane na terenie UE, głównie z powodu mniej rygorystycznych wymagań. Poza Wspólnota nie ma bowiem zakazu używania niektórych rodzajów szkodliwych dla zdrowia środków ochrony roślin.
Import warzyw z Rosji dobrze widać na tych liczbach: w 2023 roku warzywem, który Polska najchętniej importowała z Rosji była cebula - do naszego kraju trafiło jej 21,78 tys. ton. Na drugim miejscu znalazły się ogórki - w ubiegłym roku z Rosji trafiło do nas 7,93 tys. ton tego warzywa. Niechlubne podium zamyka rosyjska marchew i rzepa - 4,23 tys. ton.
Na tym jednak nie koniec. Do Polski z Rosji chętnie importujemy także bób - 1,86 tys. ton, cieciorkę - 1,19 tys. ton, groch - 1,08 tys. ton, soczewicę - 562 tony, grzyby - np. pieprznik - 130 ton, a także pomidory - 26 ton. Łącznie do naszego kraju w 2023 roku sprowadzono 38,74 tys. ton warzyw pochodzących z Rosji.
Z obserwacji rynku wynika, że importerzy w prosty sposób omijają zachodnie sankcje na rosyjskie produkty. Aby uniknąć blokady towaru, zrywają etykiety, na których widnieje napis: "kraj pochodzenia: Rosja".
Protesty rolników od kilku tygodni nie ustają - manifestujący i blokujący ulice rolnicy sprzeciwiają się masowemu importowi żywności zza wschodniej granicy. I choć protesty wymierzone są głównie w ukraińskich dostawców, to rolnicy już od wielu miesięcy podnoszą kwestię, że nasz rynek zalewają tanie i niekonkurencyjne produkty ze Wschodu, w tym również z Rosji.
Rolnicy domagają się m.in. zaprzestania rekordowego importu towarów ze Wschodu, zamknięcia polsko-ukraińskiej granicy na minimum trzy miesiące oraz oczekują dopłat i skupu interwencyjnego zalegających w magazynach produktów. Rolnicy sprzeciwiają się także niskim cenom produktów rolnych oraz unijnemu Zielonemu Ładowi.
Jak pisaliśmy w Interii, z danych Ministerstwa Finansów (MF) wynika, że w 2023 roku z Ukrainy do Polski w okresie od stycznia do listopada najwięcej przywieziono kukurydzy - 597 tys. ton, pszenicy - 347 tys. ton oraz rzepaku - 73,4 tys. ton. W czołówce znalazł się również: cukier - 35 tys. ton, maliny mrożone - 23,9 tys. ton, mięso drobiowe - 15,6 tys. ton, koncentrat soku jabłkowego - 14,5 tys. ton, a także miód - 8,6 tys. ton.
W sprawie tego ostatniego głos zabrali również pszczelarze. Z powodu masowego sprowadzania miodu do Polski spoza Unii Europejskiej (UE) - głównie z Ukrainy i Chin - są oni zmuszeni do likwidacji pasieki. Według danych Krupiowskiego Bractwa Bartnego w samym tylko 2021 roku do Polski miało trafić rekordowe 38 tys. ton miodu spoza granic UE - z samej tylko Ukrainy miało to być 10 tys. ton.
Natomiast w zeszłym tygodniu na granicy polsko-ukraińskiej Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) zatrzymała 20 ton mrożonych malin, które zawierały plastik.
We wtorek rolnicy protestujący w Medyce przy granicy z Ukrainą zablokowali również transport kolejowy i wysypali zboże z ukraińskich wagonów. - Zostały otwarte dwa, trzy wagony z ukraińskim zbożem. To była kukurydza. Nie wiem, kto to wysypał, ale się wysypało - mówił na antenie Polsat News jeden z uczestników protestu.