RPP: ciąć stopy procentowe czy nie ciąć? - co za pytanie
Cały świat, czy nawet cała Polska, to może przesada. Wszak świat ma inne zmartwienia a Polska emocjonuje się przede wszystkim wynikami wyborów parlamentarnych, i - o paradoks - koalicji SLD-UP kibicują ludzie (by w jakiś sposób uzyskała bezwzględną większość), których jeszcze kilka dni temu żadną miarą byśmy o to nie podejrzewali. Ot, choćby Jan Nowak-Jeziorański. Ale z pewnością cały rynek finansowy, po raz kolejny, skupił swoją uwagę na posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.
Kiedyś (jeszcze za prezesury Hanny Gronkiewicz-Waltz) przynajmniej wszystko było jasne: RPP działała według zasady "ex post" i nie obniżała stóp, bo inflacja nie spadała, albo spadała, jej zdaniem, zbyt wolno. Ba, w ubiegłym roku, w sierpniu, nawet podwyższyła stopy procentowe, po jednorazowym wzroście inflacji, a później... zapomniała obniżyć aż do końca roku. Działanie "ex post" to podejmowanie decyzji, przede wszystkim, w oparciu o wskaźniki. Co prawda te same wskaźniki można różnie interpretować, ale pole manewru nie jest zbyt duże. Gdyby jednak według tych wskaźników (inflacja rok do roku spadła do 5,1 proc, inflacja bazowa spadła do 6,5 proc.) obecna Rada podejmowała decyzję, nie pozostało by jej nic innego jak je przyciąć, i to znacznie. Ale...
To już historia. Tu zaszła zmiana. Przynajmniej na stanowisku prezesa NBP, który na zasadzie "primus inter pares" przewodniczy obradom Rady. Wiele się zmieniło zapewne i w zasadach działania Rady. Tylko jedno pozostało "po staremu": Rada, jak nie obniżała stóp, tak nie obniża ich dalej - lub obniża zdecydowanie zbyt wolno. Wielu traci już nadzieję. Z siedemnastu zapytanych przez Reutersa analityków tylko czterech twierdzi, że decyzja o obniżce stóp zostanie podjęta podczas trwającego posiedzenia. Nie oznacza to bynajmniej, że nie widzą oni takiej konieczności - ale to dwie zupełnie różne sprawy.
W postępowaniu i motywowaniu decyzji Rady coraz częściej zaczynają pojawiać się dosyć poważne niekonsekwencje. Nie jest to już strategia wskaźnikowa, ale znacznie bardziej zróżnicowana - czytaj: już zupełnie nie do przewidzenia. Bo teraz w sposób znaczący bierze się już pod uwagę i czynniki polityczne, i politykę fiskalną, strategię gospodarczą, sytuację w regionie i wiele innych, o które nawet strach zapytać. Interesuje ją i stan finansów państwa (co zrozumiałe) i konieczność przeprowadzenia reform strukturalnych (co oczywiste).
Tylko na sygnały z jednego obszaru RPP pozostaje nieprzemakalna: na sygnały płynące z gospodarki. Czy niski wzrost PKB, dziura budżetowa, wysokie bezrobocie, powinny zniechęcać Radę do obniżenia stóp procentowych, czy wręcz przeciwnie? I znowu zaczyna to przypominać, niestety, kwadraturę koła lub nierozwiązywalny dylemat, co było pierwsze: jajko czy kura.