RPP nie zamknie ust politykom

No i stało się: Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 100 punktów bazowych.

No i stało się: Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 100 punktów bazowych.

Właściwie wszyscy się tego spodziewali, chociaż w ostatnim momencie, kiedy decyzja była tuż tuż, nikt nie był już tego tak bardzo pewny.

W końcu tyle argumentów przemawiało za tym, żeby z redukcją się wstrzymać.

Teoretycznie rada nie powinna była ciąć stóp, bo przecież nie wiadomo, jaki będzie przyszłoroczny budżet. Może się okazać, że zostanie wprowadzony podatek importowy, a to przełoży się na wyższą inflację. Wzrost cen może też spowodować ożywiony popyt. Wrósł wskaźnik optymizmu konsumentów, przyspieszyła akcja kredytowa dla ludności, a z podatków pośrednich zanotowano większe wpływy.

Reklama

A jednak rada zdecydowała się na cięcie. Jej członkowie najwyraźniej założyli, że skoro projekt budżetu powstanie dopiero pod koniec września (a kolejny rząd i tak go zmieni albo przynajmniej wprowadzi poprawki), to całe zamieszanie nie ma teraz większego znaczenia. Decyzję o korekcie stóp procentowych w dół oparto natomiast na danych makroekonomicznych - spadku inflacji oraz mniejszej dynamice produkcji przemysłowej i cen przedsiębiorstw. Inflacja (CPI) spadła w lipcu do poziomu najniższego od 12 lat Ń5,2 proc. Licząc miesiąc do miesiąca mieliśmy w Polsce deflację. Były też sygnały, że czasy dla gospodarki są trudne, a presja cenowa Ń niewielka. Produkcja przemysłowa spadła w lipcu o 1,2 proc. do czerwca, kiedy to była mniejsza o 2,8 proc. Z kolei ceny produkcji sprzedanej przemysłu wzrosły minimalnie, o 0,1 proc. wobec 0,4-proc. spadku w czerwcu.

Był jeszcze jeden ważny powód, dla którego RPP postąpiła tak, jak postąpiła. Chociaż kilka razy rada stawała okoniem i utrzymywała restrykcyjną politykę monetarną mimo nacisków z wielu stron, co wielu analityków komentowało wyrozumiałym: ăRada jest młodym organem, który chce udowodnić swoją niezależnośćÓ, teraz na jakiś czas trzeba przestać podejmować niepopularne decyzje. Nadchodzą wybory, a przed nimi kampania wyborcza. Politycy różnych opcji będą próbowali wszelkich sposobów na zdobycie popularności i poparcia wyborców. Jednym z nich może być krytykowanie poczynań RPP. Wczorajszym ruchem rada próbowała zamknąć im usta. Na próżno, bo już pojawiły się głosy, że redukcja była za mała.

Politycy w czasie kampanii wyborczej szukają kozła ofiarnego odpowiedzialnego za stan finansów publicznych. Najlepiej nadaje się do tego rada, bo wszystko można zrzucić na stopy procentowe. Teraz sytuacja finansów publicznych jest tak zła, że decyzje RPP nie zdołają ich uratować. Bez reform kryzys budżetowy powtórzy się za rok czy dwa. A reformy to jednak zadanie dla polityków, a nie rady.

RPP zdecydowała się na cięcie. I dobrze. W czasie kampanii wyborczej prawdopodobnie wstrzyma się z decyzjami, by zachować jak najbardziej neutralne stanowisko. A w listopadzie - kto wie - może doczekamy się jeszcze jednej obniżki?

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »