RPP podjęła decyzję, na którą czekały rynki

Rada Polityki Pieniężnej na środowym posiedzeniu pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie, referencyjna stopa procentowa NBP wynosi nadal 4,75 proc. w skali rocznej - podała RPP w komunikacie.

Decyzja ta jest zgodna z oczekiwaniami. 21 z 22 ankietowanych wcześniej przez PAP ekonomistów uważało, że na czerwcowym posiedzeniu RPP utrzyma stopy proc. na niezmienionym poziomie. Jedynie 1 ekonomista oczekiwał podwyżki stóp proc. o 25 pb. 16 z 22 ankietowanych ekonomistów uważa teraz, że do końca tego roku stopy proc. pozostaną na obecnym poziomie.

Na poprzednim posiedzeniu w maju RPP podniosła stopy proc. o 25 pb, po 10 miesiącach stabilizacji. W ubiegłym roku RPP czterokrotnie podnosiła stopy: w styczniu, kwietniu, maju oraz czerwcu, łącznie o 100 pb.

Środowa decyzja RPP oznacza, że stopa referencyjna NBP wynosi nadal 4,75 proc., stopa lombardowa 6,25 proc., depozytowa 3,25 proc., zaś redyskonta weksli 5,00 proc.

Reklama

- RPP nie rozważa zmiany poziomu stopy rezerw obowiązkowych - powiedział na konferencji prasowej prezes NBP Marek Belka.

- Stopa rezerw jest bardzo niska. Poza tym brak płynności nie jest wielkim utrapieniem banków. Jedynym powodem ewentualnego obniżania patrząc wstecz jest chęć zasygnalizowania zmiany nastawienia. (...) Nie rozważaliśmy tego, ale zmiany rezerw nie mają większego znaczenia dla płynności - powiedział Belka.

- powiedział na konferencji prasowej prezes NBP Marek Belka.

- Stopa rezerw jest bardzo niska. Poza tym brak płynności nie jest wielkim utrapieniem banków. Jedynym powodem ewentualnego obniżania patrząc wstecz jest chęć zasygnalizowania zmiany nastawienia. (...) Nie rozważaliśmy tego, ale zmiany rezerw nie mają większego znaczenia dla płynności - powiedział Belka.

- - - - -

- Kolejne miesiące pokażą, czy spowolnienie gospodarcze się pogłębia - uważa prezes NBP Marek Belka.

- Obserwujemy dane statystyczne, kształtowanie się tendencji w gospodarce bardzo uważnie, i można to co się dzieje w gospodarce interpretować jako dostosowanie w dół, np. w tempie produkcji przemysłowej. Jednak od kilku miesięcy nie obserwujmy pogłębiającego się spowolnienia w gospodarce. Chcemy zobaczyć w kolejnych miesiącach, czy mamy do czynienia z zahamowaniem tempa wzrostu i utrzymaniem się na poziomie, czy tez spowolnienie się pogłębia - powiedział w środę na konferencji prasowej Belka.

- Nie zmieniamy naszej prognozy, ale to są prognozy z miesiąca na miesiąc. Natomiast rzeczywiście one przewidują niższe tempo wzrostu niż jeszcze 2-3 miesiące temu, ale tak naprawdę, to co nasi analitycy sądzą, dowiemy się jak będzie projekcja PKB i inflacji. Wtedy zobaczymy jak to się układa w trochę dłuższym horyzoncie - dodał.

- - - - -

Poniżej komunikat po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, które odbyło się w dniach 5-6 czerwca 2012 r.

Rada postanowiła utrzymać stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie:

- stopa referencyjna 4,75 proc. w skali rocznej;
- stopa lombardowa 6,25 proc. w skali rocznej;
- stopa depozytowa 3,25 proc. w skali rocznej;
- stopa redyskonta weksli 5,00 proc. w skali rocznej.

Napływające dane sygnalizują stabilizację aktywności w gospodarce światowej na niskim poziomie. Stagnacji w strefie euro towarzyszy umiarkowany wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych. Równocześnie aktywność gospodarcza w największych gospodarkach wschodzących nieznacznie się osłabiła. Inflacja na świecie, pomimo pewnego obniżenia, pozostaje podwyższona.

Od ostatniego posiedzenia Rady pogorszyły się nastroje na międzynarodowych rynkach finansowych, co było głównie związane z nasileniem obaw o sytuację gospodarczą niektórych krajów strefy euro. Pogorszenie nastrojów przyczyniło się do deprecjacji kursów walut gospodarek wschodzących, w tym złotego, a także do obniżenia cen surowców na rynkach światowych.

W Polsce dane o PKB potwierdziły, że wzrost gospodarczy stopniowo się obniża. W I kw. br. stabilnemu wzrostowi konsumpcji towarzyszył wolniejszy niż w poprzednim kwartale wzrost inwestycji. Obniżyła się także dynamika polskiego eksportu oraz importu. Dane miesięczne o produkcji w przemyśle i budownictwie, a także o sprzedaży detalicznej w kwietniu wskazują na możliwość dalszego obniżenia dynamiki wzrostu gospodarczego.

Według Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności w I kw. br. nadal rosła liczba pracujących w gospodarce. Mimo wzrostu liczby pracujących stopa bezrobocia była wyższa niż rok wcześniej, co wynikało ze zwiększenia się liczby osób aktywnych zawodowo. Równocześnie przyspieszył nieco wzrost wynagrodzeń w gospodarce, w tym w sektorze przedsiębiorstw. Wzrost dynamiki wynagrodzeń w I kw. przy obniżeniu się dynamiki PKB wpłynął na wzrost dynamiki jednostkowych kosztów pracy. Kwietniowe dane dotyczące przedsiębiorstw wskazują jednak na obniżanie się dynamiki zatrudnienia oraz wynagrodzeń w tym sektorze.

W kwietniu nadal rosła akcja kredytowa dla przedsiębiorstw, choć dynamika kredytu dla firm obniżyła się. Jednocześnie wciąż malała dynamika kredytu dla gospodarstw domowych, na co złożył się dalszy spadek wartości kredytów konsumpcyjnych oraz obniżanie się tempa wzrostu kredytów mieszkaniowych.

Inflacja CPI wzrosła w kwietniu do 4,0 proc., pozostając wyraźnie powyżej celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.). Wzrosła również inflacja bazowa.

W ocenie Rady, w najbliższych miesiącach inflacja prawdopodobnie utrzyma się powyżej górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego, do czego będzie się przyczyniać wysoka dynamika cen administrowanych, a także niższy niż w ubiegłym roku poziom kursu złotego.

W ocenie Rady, w średnim okresie inflacja będzie ograniczana przez spowolnienie wzrostu gospodarczego, a także dokonane w tym i ubiegłym roku podwyższenie stóp procentowych NBP. Napływające dane, a także lipcowa projekcja makroekonomiczna NBP, umożliwią pełniejszą ocenę skali spowolnienia wzrostu gospodarczego i zmian poziomu inflacji w Polsce, a tym samym ocenę zasadności ewentualnego ponownego dostosowania stóp procentowych.

- - - - -

Komentarz Home Brokera: RPP nie zmienia stóp, część banków obniża marże

Marża kredytowa na poziomie 0,8 proc.? Banki mają taką ofertę finansowania w złotych choć jest ona zarezerwowana dla osób, które chcą kupić bardzo drogie nieruchomości i posiadają wysoki wkład własny. W przypadku mniejszych kwot kredytu marże poniżej 1 proc. są też dostępne w niektórych bankach, jeśli kredytobiorca zgodzi się regularnie oszczędzać, bądź wykupi inne produkty.

Rada Polityki Pieniężnej utrzymała na zakończonym właśnie posiedzeniu stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Stopa referencyjna nadal wynosi więc 4,75 proc. Dla kredytobiorców ważniejsza od stopy NBP jest jednak rynkowa stopa WIBOR, od której zależy wysokość rat. 3-miesieczny WIBOR wynosi dziś 5,12 proc. i rynek spodziewa się jego stabilizacji w najbliższych sześciu miesiącach, a potem niewielkiego spadku. Od kwietniowej podwyżki stóp NBP WIBOR wzrósł jednak o prawie 0,2 pkt. proc.

Marże stopniowo spadają

W maju, już po raz drugi z rzędu, przeciętna marża dla kredytu hipotecznego w złotych wyniosła 1,2 proc. Dla porównania, rok temu wynosiła 1,4 proc., a dwa lata temu była na poziomie 2 proc. - wskazują dane Home Broker. Taka obniżka skutkuje dużą różnicą w racie. Dla stałej stopy WIBOR na poziomie 5,12 proc. i marży 2 proc. rata kredytu na 300 tys. zł (30 lat) wynosi 2016 zł, a przy marży 1,2 proc. już tylko 1857 zł.

Nie dość, że przeciętna stawka na rynku maleje, to jeszcze przybywa banków, które gotowe są udzielić kredytu z marżą poniżej 1 proc. Według szacunków Home Broker, taka oferta dostępna jest obecnie przynajmniej w ośmiu bankach. Uzyskanie marży znacznie poniżej 1 proc., czyli rzędu 0,8 proc. i mniej wymaga jednak spełnienia dość restrykcyjnych kryteriów, czyli zadłużenia się na dużą kwotę oraz posiadania wkładu własnego. Ale już marże z przedziału 0,9-1 proc. są dostępne dla większej grupy kredytobiorców.

Po pierwsze - im więcej, tym taniej

W Citi Handlowym zainteresowani kredytem hipotecznym w kwocie przekraczającej 750 tysięcy mogą liczyć na marżę na poziomie 0,9 proc., niezależnie od tego jak dużą gotówkę wyłożą z własnej kieszeni przy zakupie nieruchomości. W ING połączenie wysokiej kwoty kredytu i wysokiego wkładu własnego może przynieść obniżkę marży do poziomu nawet 0,75 proc. (kwota powyżej 750 tys. zł i wkład własny powyżej 50 proc.). W BPH jest podobnie - osoby zainteresowane kredytem w kwocie przekraczającej 600 tys. zł i angażujący przynajmniej 70 proc. własnych środków mogą liczyć na marżę na poziomie 0,85 proc. Najmniejsze wymogi, ale jednocześnie najsłabsze cenowo rozwiązanie, proponuje Bank Millennium. Przy kwocie kredytu przekraczającej 300 tys. zł i wkładzie własnym powyżej 70 proc. można otrzymać marżę na poziomie 0,99 proc. Podobne warunki (0,99 proc. marży przy wkładzie własnym minimum 70 proc., bez wymogu minimalnej kwoty kredytu) proponuje Credit Agricole.

Wymóg wysokiej kwoty kredytu i dużego wkładu własnego oznacza, że oferta marży rzędu 0,8 proc. czy mniejszej zarezerwowana jest dla osób, które chcą kupić drogie nieruchomości. Przykładowo kwota kredytu 750 tys. zł i wkład własny na poziomie 70 proc. oznaczają, że kredytobiorca chce kupić nieruchomość wartą 2,5 mln zł i dysponuje gotówką w kwocie 1,75 miliona!

Powyższe oferty zakładają niewielki udział sprzedaży wiązanej - do kredytu klienci będą musieli założyć konto osobiste i przelewać wynagrodzenie, w określonych przypadkach skorzystać z oferty ubezpieczenia nieruchomości. Nie ma natomiast obowiązku zakupu drogiego i nie zawsze korzystnego ubezpieczenia od utraty pracy i poważnego zachorowania, czy też polisy na życie (nie dotyczy Banku Millennium i Credit Agricole, które ubezpieczenia na życie wymagają od każdego klienta). Takie produkty są bowiem standardowo przepustką do niższych marż. Przykładem może być kredyt mieszkaniowy Deutsche Banku. Minimalna marża wynosi tu 0,8 proc., ale jej osiągnięcie jest możliwe przy wykupieniu dodatkowych usług banku: konta osobistego, karty kredytowej, ubezpieczenia od utraty pracy lub programu regularnego oszczędzania. A to oznacza, że miesięczny koszt kredytu może podnieść się nawet o kilkaset złotych.

Po drugie - warto szukać promocji

Jeśli jednak nie dysponujemy wysokim wkładem własnym, nie potrzebujemy kredytu w kwocie 600 tys. zł i więcej, , i nie chcemy zbyt szerokiego pakietu usług dodatkowych, nadal możemy szukać taniego kredytu -w ramach oferty promocyjnej. Tu warto wymienić przede wszystkim Eurobank i BGŻ. Pierwszy z nich zaproponuje marżę na poziomie 0,99 proc. pod warunkiem zapłacenia 2 proc. prowizji, założenia konta osobistego i przelewania na nie wynagrodzenia oraz wykupienia ubezpieczenia na życie. Drugi zaś stawia sobie za cel przebicie oferty konkurencji. BGŻ deklaruje bowiem, że każdemu klientowi, który zgłosi się z wiążącą ofertą innego banku, zaproponuje kredyt z marżą niższą od niej o 0,01p.p. Promocja ta ma jednak pewne ograniczenia - BGŻ nie "przebije" każdej oferty. Regulamin promocji zakłada, że oferta innego banku nie może wymagać od klienta więcej niż założenie konta osobistego (z abonamentem nie wyższym niż 18 zł), wyrobienie karty kredytowej i wykupienie ubezpieczenia nieruchomości. Promocja Eurobanku ważna jest do końca czerwca, natomiast BGŻ do końca sierpnia.

Po trzecie - tanio przez (dłuższą) chwilę

Jeśli zależy nam na niskim oprocentowaniu kredytu przede wszystkim w pierwszych latach kredytowania, powinniśmy szukać ofert o nieco innym charakterze - w dwóch bankach promocyjne oferty zakładają niską marżę przez pewien czas, a później powrót do standardowych (aczkolwiek dość korzystnych) warunków. Credit Agricole proponuje na przykład marżę 0 proc. przez pierwszy rok. Po tym okresie klienci uzyskają marżę uzależnioną od posiadanego wkładu własnego mieszczącą się w przedziale od 0,99 do 1,3 proc. BNP Paribas proponuje z kolei obniżkę marży do 0,9 proc. kredytobiorcom, którzy oprócz kredytu skorzystają z ROR aktywnie będą korzystali z karty kredytowej lub wykupią pakiet ubezpieczeń. Po dwóch latach marża rośnie do 1,25 proc.

Katarzyna Siwek, Home Broker, Arkadiusz Rojek, Powszechny Dom Kredytowy

- - - - -

Analitycy BRE : Stopy STOP, popyt STOP - spowolnienie na horyzoncie

W czerwcu Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. W najbliższych miesiącach nie należy spodziewać się zmian w polityce monetarnej. Będziemy natomiast obserwować dalsze zmniejszenie dynamiki popytu konsumpcyjnego - piszą analitycy BRE Banku w comiesięcznym przeglądzie makroekonomicznym.

- Zgodnie z naszymi oczekiwaniami RPP na czerwcowym posiedzeniu nie podniosła stóp procentowych. Sytuacja gospodarcza w Polsce i wzrost obaw o stabilność strefy Euro będą negatywnie wpływać na nasz wzrost gospodarczy, a to, w połączeniu z kolejnym złagodzeniem polityki EBC, może powodować, że w najbliższych kilku miesiącach stopy procentowe pozostaną na dotychczasowym poziomie - mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku - W tym czasie inflacja powinna oscylować w okolicy poziomu 4 proc. - dodaje.

W czerwcowej edycji comiesięcznego przeglądu makroekonomicznego analitycy podkreślają również, że obserwować będziemy dalsze osłabienie dynamiki konsumpcji indywidualnej. Zwracają uwagę na to, co w gospodarce może wydarzyć się w 2012 i 2013 roku. Ich zdaniem w tym okresie dynamika konsumpcji może zbliżyć się do 1 proc. rok do roku. Jako główne przyczyny takiej sytuacji wskazują, między innymi, stagnację dochodu rozporządzalnego gospodarstw domowych i wzrost, obecnie rekordowo niskiej, stopy oszczędności, wynikający z mniej optymistycznych oczekiwań, co do stanu gospodarki i kondycji finansów gospodarstw domowych.

Na podstawie wniosków płynących z opublikowanych w ostatnim tygodniu maja przez Komisję Europejską i Europejski Bank Centralny raportów o konwergencji 2012, analitycy BRE Banku uważają, że wypełnienie zobowiązań związanych z urzeczywistnieniem unii gospodarczej i walutowej może być dla Polski trudniejsze niż wcześniej zakładano. - Uwagę w raportach zwracają ciekawe precedensy, jak wykluczenie Irlandii z grupy referencyjnej do kryterium stopy procentowej w związku z kryzysem zadłużeniowych tego kraju, negatywna ocena stabilności cen w Czechach oraz włączenie do badania nierównowag makroekonomicznych w Unii Europejskiej. - wylicza Andrzej Torój, ekonomista BRE Banku.

Eksperci BRE prognozują, że w najbliższym czasie niepewność na rynkach finansowych pozostanie wysoka. Może to spowodować, że na parze EUR/USD będą testowane nawet tak niskie poziomy jak 1,1870. To spowoduje także dalsze osłabienie polskiej waluty. Optymalną sytuacją byłoby zmniejszenie awersji do ryzyka, które spowodowałoby wzrost wartości złotego, jednak, jak podkreślają analitycy BRE Banku, nie widać przesłanek do znacznego umocnienia się naszej waluty w średnim okresie.

Rosnąć natomiast powinny ceny polskich obligacji. - Wiąże się to z wizją niegwałtownego spowolnienia gospodarczego, które nie będzie skutkowało nagłym wzrostem ryzyka kredytowego. Rynek oczekuje też na przyszłe poluzowanie monetarne - podsumowuje Ernest Pytlarczyk. Zwraca także uwagę na coraz bardziej stabilną bazę inwestorów zagranicznych.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »