Rubel i moskiewska giełda na plusach. Ale gospodarka Rosji z dużymi problemami

RTS, główny indeks giełdy moskiewskiej, od początku tego roku wzrósł o blisko 30 proc. W tym samym czasie znacznie wzmocnił się także rubel w relacji do dolara, euro i złotego. To reakcja nie tylko na próby zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą, ale także na negocjacyjne stanowisko Białego Domu, wyjątkowo przychylne Rosji. Z drugiej strony, Bank Rosji ostrzega: inflacja i stopy procentowe nadal będą wysokie, tempo wzrostu PKB zmaleje, a dynamika inwestycji spadnie do zera.

  • Donald Trump do polityki podchodzi w sposób biznesowy i transakcyjny. Wszystko wskazuje na to, że strona rosyjska w rozmowach z Amerykanami umiejętnie rozgrywa temat robienia wspólnych interesów
  • Wielu komentatorów jest przekonanych, że podtrzymywanie, a nawet poszerzanie sankcji przeciwko Rosji ma sens, gdyż szybko pogarszają one sytuację gospodarczą kraju i mogą zmusić Putina do ustępstw w negocjacjach pokojowych
  • Bank Rosji ostrzega: inflacja i stopy procentowe nadal będą wysokie, tempo wzrostu PKB zmaleje, a dynamika inwestycji spadnie do zera

Reklama

Perspektywa zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej ożywiła rynki kapitałowe i walutowe w Europie Środkowo-Wschodniej. Rachuby, że Polska przestanie być krajem "przyfrontowym" wzmocniły złotego i wyprowadziły na wyższy poziom indeksy Giełdy Papierów Wartościowych. Jednak wyjątkowo mocno zyskują ostatnio rubel i wskaźniki giełdy moskiewskiej. To reakcja na kierunek jaki obiera w negocjacjach pokojowych administracja prezydenta USA Donalda Trumpa.

Rosja wraca do łask

Zwłaszcza po rozmowach amerykańsko-rosyjskich w Rijadzie, które odbyły się we wtorek 18 lutego, rynki zaczęły zdecydowanie grać pod sukces Kremla. Tak odebrano dystansowanie się Białego Domu od Wołodymyra Zełenskiego i niezapraszanie do stołu rokowań Ukrainy oraz przedstawicieli Unii Europejskiej. Słowa Donalda Trumpa o dobrych intencjach Władimira Putina i konieczności zakończenia jego międzynarodowej izolacji poprawiły wiele rosyjskich wskaźników rynkowych.

Zresztą już pod koniec zeszłego roku, gdy Donald Trump szykował się od objęcia władzy, odwrócił się niekorzystny trend dla rosyjskich aktywów. RTS, główny indeks giełdy moskiewskiej, od maja do końca listopada 2024 roku spadł z 1220 do 724 punktów. Jednak od tamtej pory odrobił niemal wszystkie straty i teraz jest na poziomie 1170 punktów. Od 1 stycznia 2025 roku na rynku walutowym dolar potaniał z 113 do 89 rubli, a euro z 117 do 93 rubli. Złoty też poniósł uszczerbek, bo w tym samym czasie kurs rubla wzrósł z 0,0364 do 0,0448 zł.

Ukraińska hrywna jest natomiast w defensywie wobec rubla, choć trzeba przyznać, że w Kijowie też mogą się cieszyć z niektórych najnowszych trendów rynkowych. Na GPW w Warszawie od początku roku do 19 lutego wskaźnik WIG-Ukraine wzrósł o prawie 80 proc. W czwartek 20 lutego doszło do korekty i indeks stracił 6,8 proc., ale już nazajutrz niemalże wrócił na szczyt tegorocznych notowań.

W tym samym okresie, do 19 lutego, ukraińskie spółki Kernel, Milkiland i Agroton podrożały o ponad 100 proc., a CoalEnergy o ponad 200 proc. Kryzysowy 20 lutego przyniósł spadek ich cen o kilkanaście procent, a w wypadku Kernela i CoalEnergy nawet o ponad 20 proc. Jednak w piątek 21 lutego wszystkie te akcje w dużym stopniu odrobiły straty.

Moskwa chce robić interesy

Donald Trump do polityki podchodzi w sposób biznesowy i transakcyjny. Wszystko wskazuje na to, że strona rosyjska w rozmowach z Amerykanami umiejętnie rozgrywa temat robienia wspólnych interesów. Jak wiadomo, zachodnioeuropejskie i amerykańskie firmy wycofały się z Rosji w 2022 roku po wybuchu wojny w Ukrainie. Teraz możliwy jest ich powrót na tamtejszy rynek.

Szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RFPI) Kiriłł Dmitrijew oczekuje, że już w drugim kwartale 2025 roku firmy ze Stanów Zjednoczonych wznowią działalność w jego kraju. W rozmowie z Agencją Reutera oznajmił, że amerykańskie przedsiębiorstwa straciły 324 miliardy dolarów w wyniku wycofania się z Rosji. Nie ulega też wątpliwości, że ponowne włączenie rosyjskiego rynku kapitałowego do globalnego systemu finansowego mogłoby znacząco zwiększyć eksport i spowodować napływ zagranicznych inwestycji na giełdę w Moskwie.

Spór o sankcje

Prezydentowi USA bardzo zależy na obniżeniu światowych cen ropy naftowej. Byłoby to możliwe po cofnięciu całości lub części sankcji nałożonych w tej dziedzinie na Moskwę. Trzeba jednak pamiętać, że po lutym 2022 roku nie nastąpił duży spadek eksportu tego surowca  z Rosji.

Osobny temat to gaz ziemny, który w tym sezonie zimowym mocno podrożał, między innymi z powodu zakręcenia kolejnego rosyjskiego kurka gazowego. Jednak w tym wypadu wzrost cen dotyczy głównie odbiorców europejskich. Rynek ma nadzieję, że po zakończenie wojny w Ukrainie będzie można kupować tani rosyjski gaz lub przynajmniej kontynuować import surowca LNG z tego kierunku.

Na razie Unia Europejska kontynuuje politykę ekonomicznego nacisku na Rosję. Bruksela wprowadziła właśnie szesnasty pakiet sankcji. Odłączono kolejne rosyjskie banki od systemu SWIFT, zawieszono działalność kilku rosyjskich mediów na obszarze UE, objęto restrykcjami ponad 70 statków z tzw. floty cieni wykorzystywanej do handlu ropą oraz ograniczono eksport do Rosji niektórych substancji chemicznych i aluminium. Do listy sankcyjnej dodano również nowe nazwiska i podmioty, co jest równoznaczne z zakazem wjazdu do UE i zamrożeniem aktywów w państwach członkowskich.

Kreml ma mało czasu

Wielu komentatorów jest przekonanych, że podtrzymywanie sankcji ma sens, gdyż szybko pogarszają one sytuacją gospodarczą Rosji. Z raportu przygotowanego dla rządu Niemiec, do którego na początku stycznia dotarł "Bild", wynika, że Rosja za wszelką cenę chce w tym roku wygasić konflikt w Ukrainie. Wielkim problemem kraju są bardzo wysokie stopy procentowe i znaczny wzrost cen żywności. Politycznym bodźcem dla Putina są natomiast wybory parlamentarne zaplanowane na 2026 rok. Prezydencka partia Jedna Rosja, jeszcze zanim zacznie się kampania, chce przedstawić społeczeństwu wizję "zwycięskiej specjalnej operacji wojskowej".

Z najnowszej prognozy przedstawionej przez Elwirę Nabiullinę, prezeskę Banku Rosji, wynika, że sytuacja gospodarcza kraju jest coraz gorsza. Inflacja jest wysoka i wynosi 9,9 proc., a przed końcem tego roku spadnie tylko do 7-8 proc. Pożądana wartość 4 proc. osiągnięta zostanie dopiero w 2027 roku. 

W związku z tym bank centralny główną stopę procentową jeszcze długo będzie utrzymywał na poziomie 21 proc. Elwira Nabiullina spodziewa się, że tempo wzrostu PKB w Rosji zmniejszy się z 4,1 proc. w 2024 roku do 1-2 proc. w tym roku. Przewiduje też, że w 2026 roku wzrost gospodarczy kraju spadnie do 0,5-1 proc. Dynamika inwestycji, która w zeszłym roku wyniosła 10,2 proc., w tym roku miałaby spaść do zera.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Donald Trump
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »