Rynek stali w obliczu kryzysu
Przedstawiciele rządu USA zapoczątkowali wczoraj w Tokio serię wizyt w krajach produkujących najwięcej stali, by namówić je do ograniczania produkcji tego surowca.
Przemysł stalowy zmaga się z nadprodukcją, a w związku z tym z niskimi cenami, które osiągają już najniższy poziom od około 20 lat. Mimo tego zużycie stali spada ze względu na sytuację gospodarczą na świecie - w tym roku wyniesie 721 mln ton wobec 738 ton w 2000 r.
Producenci ze Stanów Zjednoczonych są szczególnie narażeni na straty, a tani import stali jeszcze bardziej utrudnia konkurencję. Eksperci mówią, że sektor stalowy przeżywa swoje najgorsze chwile od 40 lat, a import amerykańskiego metalu spadnie w tym roku o 30 proc. W grudniu kraje OECD oraz Chiny, Brazylia, Ukraina i Rosja spotkają się w Paryżu na debacie poświęconej nadprodukcji stali na świecie.
Tymczasem USA prowadzą osobną akcję, chcąc by każdy z krajów-producentów kontrolował import stali. W lutym Amerykanie chcą wprowadzić u siebie taryfy nakładające na importowany surowiec opłatę wynoszącą 50-proc. ceny importowej stali. To ma ochronić USA od napływu surowca z innych krajów. Taki pomysł nie podoba się Eurofer, grupie europejskich producentów stali. W tym roku import tego metalu do Unii Europejskiej wzrośnie do 31 mln ton, z 28 mln ton w ub. r. i 15 mln ton w 1997 r. Jeśli USA zablokują swój rynek, napływ zagranicznej stali do Europy będzie jeszcze większy i jeszcze bardziej obniży cenę surowca.