Rząd chce tanich połączeń
Pod (nieoficjalnym) hasłem "Internet i komórki dla mas" rząd chce zmusić największych graczy na rynku do obniżenia cen. Stanieć ma również telefonia stacjonarna.
Działania rządu, nad którymi czuwa Anna Strężyńska, wiceminister w resorcie transportu i budownictwa, mają na celu obniżenie cen za połączenia telefoniczne i szerokopasmowy dostęp do internetu. Receptą ma być zwiększenie konkurencyjności na rynku.
Siła perswazji
Zgodnie z założeniami strategii rząd chce wymusić na głównych graczach telekomunikacyjnych: Telekomunikacji Polskiej (TP), Centertelu, PTC i Polkomtelu -udostępnienie ich infrastruktury po korzystnych dla konkurencji cenach. Ma to umożliwić szybkie wejście na rynek 4 operatora telefonii komórkowej, który nie będzie musiał budować własnej sieci, aby rozpocząć działalność, oraz pojawienie się operatorów wirtualnych. W podobny sposób ma zostać zrealizowany postulat taniego dostępu do szerokopasmowego internetu i zwiększenia konkurencji w lokalnych połączeniach telefonicznych. Minister Strężyńska chce, żeby TP obniżyła ceny, po których pozwala innym firmom korzystać ze swoich sieci.
Punkt odniesienia
- W tej chwili jest to 40 zł miesięcznie za tradycyjną linię wąskopasmową. Tymczasem średnia w UE to około 40 zł za dostęp szerokopasmowy - uważa Michał Marczak, analityk w DI BRE Banku.
Potentaci rynku przyjęli zapowiedzi rządu kwaśno, ale spokojnie.
- Wcale nie jest udowodnione, że wejście kolejnego gracza znacząco obniży ceny. Na rynku i tak panuje duża konkurencja - w zeszłym roku ceny połączeń komórkowych spadły o 40 proc. - informuje Elżbieta Sadowska, rzecznik Polkomtela.
Łukasz Roguski