Rząd może sięgnąć po dodatkowe środki z Funduszu Pracy
W razie potrzeby rząd może sięgnąć po więcej środków z Funduszu Pracy na walkę z bezrobociem - napisał we wtorek na blogu na stronie internetowej premiera minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Monitorujemy cały czas sytuację. W razie potrzeby rząd może sięgnąć po więcej środków z Funduszu Pracy. Tak zrobiliśmy w zeszłym roku, gdy spodziewając się trudnej sytuacji, zwiększyliśmy pulę środków dla urzędów o pół miliarda złotych. Dzięki temu - jak szacuje nasz Departament Analiz Ekonomicznych - stopa bezrobocia była na koniec roku niższa. Oby w tym roku taka interwencja nie była już potrzebna" - napisał minister.
Jego zdaniem prognozy dla rynku pracy napawają optymizmem. "Na niebie widać już pierwsze jaskółki. Najnowsze badania NBP pokazują, że firmy oczekują niewielkiej poprawy sytuacji już w pierwszym kwartale, choć jeszcze nie tak dawno początek roku całkowicie spisywały na straty. Większe odbicie - co do tego zgadzają się i przedsiębiorcy, i ekonomiści - ma nastąpić w drugiej połowie roku" - uważa Kosiniak-Kamysz.
Minister powołał się na raport agencji rekrutacyjnej Antal International, z którego wynika, że mimo spowolnienia gospodarczego 48 proc. polskich firm zamierza w tym roku zatrudnić specjalistów. Pracowników będą szukać m.in. centra usług dla biznesu (tak deklaruje 81 proc. przebadanych w tym sektorze spółek) oraz firmy branży e-commerce i IT.
Według Kosiniaka-Kamysza jest już pewne, że początek roku na rynku pracy będzie jednak trudny. Dlatego resort pracy w pierwszych dniach stycznia przekazał urzędom pracy środki na wsparcie osób bezrobotnych. Minister poinformował, że w ubiegłych latach urzędy dostawały środki często dopiero na przełomie lutego i marca. Powodem były głównie przedłużające się procedury biurokratyczne. "Udało nam się mechanizm usprawnić i oby już zawsze działał jak w zegarku" - napisał minister.
Dodał, że pieniądze na wsparcie bezrobotnych są przekazywane urzędom pracy nie tylko szybciej niż dotychczas, ale zwiększona została pula dostępnych środków. "W tym roku na pomoc osobom szukającym pracy mamy zarezerwowane aż 4,7 miliarda złotych (w Funduszu Pracy - PAP). To o 1,2 miliarda złotych więcej niż w zeszłym roku! Większa jest też rezerwa ministra (finansowane są z niej m.in. programy specjalne) na ten rok - 308 milionów złotych wobec 170 milionów złotych w ubiegłym roku" - napisał minister.
Poinformował, że każdy z regionów dostanie więcej pieniędzy niż w zeszłym roku. Np. pula środków dla woj. lubuskiego zwiększy się o 55 proc., dla mazowieckiego o 54 proc., a dla małopolskiego, opolskiego i śląskiego o 53 proc. W sumie wojewódzkie urzędy pracy w tym roku mają do rozdysponowania między urzędy powiatowe średnio o 47 proc. środków więcej niż w ub.r.
"Zwiększamy finansowanie tzw. aktywnych form przeciwdziałania bezrobociu. Chodzi m.in. o szkolenia (wzrost nakładów z 188 milionów do 367 milionów złotych), stypendia (wzrost z 763 milionów do aż 1,2 miliarda złotych) i dotacje na podjęcie działalności gospodarczej oraz refundację kosztów wyposażenia stanowiska pracy (wzrost z 674 milionów do 1 miliarda złotych). Na całym świecie używa się właśnie tych instrumentów. Dlatego, że działają" - napisał minister.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że więcej środków zostanie przeznaczone na roboty publiczne, prace interwencyjne i społecznie użyteczne. W tym roku zarezerwowano na ten cel ponad pół mld zł. "Być może - na co wielu krytyków zwraca uwagę - wykonywanie tych prac nie przybliża osób bezrobotnych do znalezienia stałego zajęcia, ale w okresie, kiedy firmy nie zatrudniają, dla wielu rodzin to często jedyne źródło dochodu pozwalające związać koniec z końcem" - uważa minister.
Według niego zwiększenie finansowania pozwoli w tym roku pomóc niemal 500 tys. bezrobotnych. Szef resortu pracy liczy, że dzięki temu przynajmniej co druga osoba znajdzie pracę.
Minister poinformował, że resortowi zależy, by dostępne pieniądze były wydawane jak najlepiej. Dlatego w ministerstwie trwają intensywne prace nad reformą urzędów pracy, a część nowych rozwiązań jest już testowana w dwóch pilotażach. Pierwszy ma pokazać, jak najlepiej pomagać młodym bezrobotnym, a drugi wypracować nowe wzorce współpracy publicznych służb zatrudnienia z prywatnymi agencjami pracy.
"Z niecierpliwością czekam na efekty obu programów. Wiem, że nawet najsprawniejsze urzędy pracy i nie wiadomo jak duża pula pieniędzy nie rozwiążą wszystkich problemów. Miejsca pracy muszą tworzyć firmy. Mam nadzieję, że zachęcą je do tego przygotowywane zmiany deregulacyjne w kodeksie pracy" - dodał.