Rząd potrzebuje 25 mld zł

Z sześciu strategicznych projektów realne podstawy ma tylko nowy port lotniczy. Budowy terminala LNG i rurociągów nie wyszły jeszcze poza etap deklaracji politycznych. Nie wiadomo, kto wyłoży pieniądze na inwestycje: państwo, Unia czy inwestorzy.

Z sześciu strategicznych projektów realne podstawy ma tylko nowy port lotniczy. Budowy terminala LNG i rurociągów nie wyszły jeszcze poza etap deklaracji politycznych. Nie wiadomo, kto wyłoży pieniądze na inwestycje: państwo, Unia czy inwestorzy.

Terminal LNG, rura z norweskim gazem pod dnem Bałtyku, przedłużenie do Płocka rurociągu Odessa - Brody, polski Pentagon, centralne lotnisko dla Polski, a nawet rafineria węgla kamiennego - to najważniejsze z dotychczas zapowiedzianych przez rząd Kazimierza Marcinkiewicza megaprojektów inwestycyjnych.

Bez uwzględniania kosztów budowy bałtyckiego rurociągu do Norwegii na projekty trzeba znaleźć około 25 mld zł. Nie ma wątpliwości, że takiego wydatku nie udźwignie budżet państwa.

Potrzebne są profesjonalne analizy projektów i pieniądze unijne lub pozyskane od inwestorów strategicznych.

Rząd Kazimierza Marcinkiewicza wybrał doradców jedynie w sprawie nadmorskiego terminala LNG

Na etapie studyjnym

Jak dotąd rząd Kazimierza Marcinkiewicza wybrał doradców jedynie w sprawie nadmorskiego terminala LNG. Analizę projektu wycenianego wstępnie na 0,5 mld euro ma przeprowadzić konsorcjum, którego liderem jest PricewaterhouseCoopers. Efekty prac ekspertów mają być znane do końca roku. Nawet jednak przygotowanie studium nie daje gwarancji przyspieszenia prac. Sztandarowym przykładem jest budowa nowego centralnego portu lotniczego dla Polski (inwestycja o wartości 2 mld euro ma odciążyć warszawskie Okęcie).

Jeszcze za czasów rządu Marka Belki do wykonania studium wykonalności projektu wybrano hiszpańskie konsorcjum Ineco i Sener, firm projektujących lotniska. Raport był gotowy na początku czerwca. Już w kilka dni po przekazaniu studium wykonalności lokalizacji lotniska dla centralnej Polski z ministerstwa transportu zaczęły dobiegać sygnały, że studium musi zostać poddane analizie kolejnych ekspertów, tym razem składających się z urzędników kilku resortów. Budzi to obawy, że analiza Hiszpanów wyląduje w koszu, a resort ponownie rozpocznie prace analityczne. Nie wiadomo też, jak pracę doradców, analizujących opłacalność innego megaprojektu - budowy wartego 1,4 mld zł polskiego Pentagonu - oceni prowadzący projekt Radosław Sikorski, minister obrony narodowej.

Ma to być kompleks strategiczny, który skupi w jednym miejscu kilkanaście placówek ministerstwa i wojska rozrzuconych obecnie po Warszawie. Na razie zrealizowanie projektu Sikorski stawia sobie za priorytet swojej kadencji.

Minister rozważa kilka wariantów lokalizacji, tak w obrębie Warszawy, jak i poza nią. Polski Pentagon to ostatni z rządowych projektów, nad którym zastanawiają się eksperci. Pozostałe pomysły pozostają tylko w sferze deklaracji.

Odległa perspektywa

Niewiele konkretów jest do tej pory w sprawie inwestycji, które mają zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne kraju. Na początku maja Piotr Woźniak, minister gospodarki, poinformował co prawda, że po sześciu miesiącach negocjacji norweska spółka Gassco, operator norweskich rurociągów i lider konsorcjum 18 firm zainteresowanych budową nowego gazociągu z Norwegii do Szwecji, zgodziła się, żeby rurociąg przedłużyć do polskiego wybrzeża. Niestety, do tej pory nie wiadomo, kto miałby budować polski odcinek rury. Nie znany jest ani przybliżony koszt projektu, ani nawet to, czy będzie co tą drogą transportować.

Negocjacje w sprawie dostaw gazu - jak zapewnia minister Woźniak - mają zakończyć się do końca roku.

Z kolei Piotr Naimski, wiceminister gospodarki, zapewnia, że bliskie sfinalizowania są rozmowy w sprawie przedłużenia do Płocka rurociągu Brody - Odessa.

Doprowadzenie rurociągu do polskiej granicy wymaga dobudowania odcinka około 90 kilometrów, a do Płocka - kolejne 450 kilometrów. Koszt budowy polskiego odcinka jest szacowany na około 420 milionów dolarów.

Dla Adama Szejnfelda, ministra gospodarki gabinetu cieni Platformy Obywatelskiej, deklaracje ekipy Marcinkiewicza to bicie politycznej piany. Jego zdaniem plany rządu kłócą się z niechęcią PiS do kapitału zagranicznego - a budżet nie zdoła ponieść ciężaru inwestycyjnego wszystkich projektów.

Unijne pieniądze

Innego zdania jest Maks Kraczkowski, poseł PiS i szef sejmowej Komisji Gospodarki.

- Należy się zastanowić, czy te projekty mają być otwarte dla rynku, czy będziemy starali się wyasygnować środki własne, posiłkując się np. dofinansowaniem ze strony funduszy europejskich - mówi Maks Kraczkowski, przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki.

Uważa, że wsparcie UE jest bardzo prawdopodobne np. w budowie nowego lotniska.
Z kolei dla Witolda Grzybowskiego, eksperta z Dolnośląskiej Grupy Doradczej, nie ma wątpliwości, że wszystkie inwestycje można zrealizować w partnerstwie publiczno-prywatnym. Mechanizm PPP pozwala zrealizować projekt bez konieczności ponoszenia kosztów przez sektor publiczny przed i w trakcie budowy.

- Partner prywatny bierze udział w finansowaniu, realizacji i eksploatacji projektu przez określony, z reguły długi (np. 20-30 lat) okres. W zamian otrzymuje zwrot z zaangażowanego kapitału w formie opłat użytkowników końcowych lub regularnych płatności otrzymywanych od partnera publicznego w wysokości określonej w momencie zawarcia umowy PPP - mówi W. Grzybowski.

Na obecnym etapie w biznesowych kategoriach można mówić jedynie o lotnisku. Liczba banków gotowych sfinansować przedsięwzięcia w takim modelu idzie w dziesiątki. Zainteresowania projektami nie kryją również inwestorzy prywatni. Terminalem LNG zainteresowani są Gaz de France i Polimex

- Mostostal Siedlce, a budową wartej 3 mld dolarów rafinerii węgla kamiennego proponowaną przez Kompanię Węglową - koncern paliwowy Shell.

W takich projektach wzrasta ryzyko inwestycyjne. Nikt przecież nie może zagwarantować, że np. w momencie uruchomienia terminalu LNG Rosjanie nagle nie zejdą z ceną gazu poniżej ceny możliwej do osiągnięcia na światowych rynkach. Wtedy terminal stałby się bezużyteczny, a inwestorzy straciliby zainwestowane pieniądze. Oczekują więc gwarancji budżetu dla kredytów zaciąganych na inwestycje. O takich zaś nie chce słyszeć ekipa Marcinkiewicza. I koło się zamyka.

Reklama

Cezary Pytlos

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: LNG | konsorcjum | budowy | minister | Nie wiadomo | inwestorzy | terminal | lotniska | rzad | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »