Rząd przyjął projekt budżetu na przyszły rok. Wzrośnie deficyt
Projekt budżetu na 2024 rok został przyjęty przez Radę Ministrów. Rząd Donalda Tuska opracował i przyjął nowy projekt ustawy budżetowej. Dochody budżetu mają wynieść 682 mld zł, a wydatki 866 mld zł. Daje to deficyt budżetowy w wysokości 184 mld zł, czyli o 19,3 mld zł więcej niż w projekcie przygotowanym przez poprzedni rząd.
Rząd Donalda Tuska przyjął projekt ustawy budżetowej na 2024 rok. Zgodnie z zapowiedziami, jest on odmienny od projektu złożonego we wrześniu przez rząd Mateusza Morawieckiego. Wzrośnie m.in. założony deficyt budżetowy.
W 2024 roku dochody budżetu mają wynieść 682 mld zł, a wydatki 866 mld zł. Daje to deficyt budżetowy w wysokości 184 mld zł, czyli o 19,3 mld zł więcej niż w projekcie przygotowanym przez PiS. Rząd prognozuje, że wzrost PKB w 2024 r. sięgnie 3 proc., zaś inflacja wyniesie średniorocznie 6,6 proc.
Nowy projekt budżetu przedstawili na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk i szef resortu finansów Andrzej Domański. - Prace były poświęcone głównie nowemu budżetowi na rok 2024. To, co dla nas było najważniejsze, to zapewnienie pieniędzy na te wydatki, które wypełniają zobowiązania wobec Polaków - mówił o obradach Rady Ministrów Donald Tusk. Te zobowiązania obejmują, jak wyliczał:
- Podwyższenie średnich wynagrodzeń nauczycieli o 30 proc. (a w przypadku nauczycieli początkujących 33 proc., tak by podwyżka wyniosła obiecane w kampanii wyborczej 1500 zł). Podwyżki obejmą nauczycieli szkolnych, przedszkolnych i akademickich;
- podwyżki 20 proc. dla sfery budżetowej, w tym żołnierzy i celników;
- finansowanie programu "Aktywny rodzic", czyli "babciowego";
- finansowanie programu in vitro z budżetu państwa;
- środki na remont akademików;
- finansowanie nauczania języka śląskiego;
- finansowanie leczenia dzieci chorych na SMA.
Donald Tusk zapewnił także, że w budżecie znajdą się środki na program 800 plus, 13. i 14. emeryturę oraz podwójną waloryzację rent i emerytur (o ile inflacja przekroczy poziom 5 proc.). Podał także, że Rada Ministrów zdecydowała o przedłużeniu zwolnienia kierowców aut osobowych z opłat na trasie autostrady A1 Gdańsk-Toruń.
Czasu na poprawki nowa Rada Ministrów - zaprzysiężona przez prezydenta Andrzeja Dudę w ubiegłym tygodniu - miała niewiele. Ustawa budżetowa na 2024 roku powinna trafić na biurko prezydenta do 29 stycznia. Jeśli się tak nie stanie, prezydent miałby prawo zarządzić w kraju przyspieszone wybory. Reguluje to Konstytucja, zgodnie z którą projekt ustawy budżetowej trzeba złożyć do końca września, a uchwalona ustawa musi trafić do podpisu głowy państwa w ciągu czterech miesięcy od daty złożenia projektu.
- Chcemy zdążyć przed końcem stycznia i zdążymy przed końcem stycznia - powiedział we wtorek marszałek Sejmu Szymon Hołownia o planowanych pracach izby nad ustawą budżetową na 2024 r. Dodał, że pierwsze czytanie i debata mają odbyć się w czwartek.
Jak podkreślał nowy minister finansów, Andrzej Domański, rząd pracował pod presją czasu. Po zaprzysiężeniu wskazywał: - Plany na najbliższe dni są jasne i oczywiste, musimy w trybie pilnym przystąpić do prac nad budżetem. Będzie wymagający, ale jestem przekonany, że razem z pracownikami Ministerstwa Finansów przedłożymy projekt budżetu w wymaganych terminach. Już wkrótce państwo ten projekt zobaczą.
Jednym z największym wyzwań przyszłorocznego budżetu - już w kształcie przyjętym przez gabinet Mateusza Morawieckiego - był wysoki deficyt budżetowy. Zgodnie z projektem złożonym jesienią w Sejmie wydatki państwa będą wyższe niż przychody o kwotę blisko 164,7 mld zł (4,5 proc. przyszłorocznego PKB).
Jeszcze przed przyjęciem nowego projektu minister Domański wskazywał, że kwota deficytu w projekcie przygotowywanym przez jego resort będzie inna. Jak prognozowali ekonomiści, realizacja przynajmniej niektórych obietnic wyborczych oznaczałaby, że dziura budżetowa w 2024 roku będzie wyższa, niż planował poprzedni rząd. W poniedziałek wieczorem w mediach pojawiały się doniesienia, że może przekroczyć nawet 200 mld zł.
- Deficyt w przyszłorocznym budżecie będzie wyższy, niż przewidziano w projekcie przyjętym przez rząd PiS pod koniec września - potwierdziła we wtorek przed posiedzeniem rządu na antenie Polsat News minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Wskazała jednak, że ostateczna kwota będzie niższa niż 200 mld zł, gdyż deficyt wzrośnie o mniej niż 30 mld zł względem założeń poprzedników. Z informacji podanych na konferencji prasowej, wynika, że ostatecznie deficyt w budżecie przygotowanym przez rząd Tuska wyniesie 184 mld zł, będzie więc wyższy o 19,3 mld zł niż w poprzednim projekcie.
Zapytany o kwestię tego, jak rząd planuje ograniczać deficyt w przyszłości, minister finansów Andrzej Domański odparł: - Jeżeli chodzi o deficyt, to podejmiemy szereg działań na rzecz jego ograniczenia. W najbliższych tygodniach przeprowadzimy dokładny audyt we wszystkich resortach, co pozwoli nam szukać naturalnych, wynikających z rozrostu wydatków oszczędności. Będziemy dążyć, żeby w kolejnych latach ten deficyt ulegał stopniowo ograniczeniu.
Domański wskazał także, ile wyniesie deficyt tzw. sektora general government. To miara używana m. in. w statystyce UE. W 2024 roku ten deficyt wynieść 5,1 proc. PKB - podał Domański. - Co oznacza, że jesteśmy spójni z tym minimalnym wysiłkiem fiskalnym rekomendowanym przez Komisję Europejską - dodał.
Jak wskazał minister Domański, rząd prognozuje w 2024 roku wzrost wpływów ze wszystkich podatków. Dodał też, że jego resort dostrzega możliwość pojawienia się pewnych oszczędności w budżecie ze względu na to, że taryfy zaproponowane na przyszły rok są niższe niż obecnie. W związku z tym rekompensaty dla sprzedawców energii z publicznych pieniędzy mogą się okazać niższe od zakładanych.
Wskazał, że na razie nie ma decyzji dotyczących mrożenia cen energii w drugiej połowie roku. Jak podał, analiza możliwości dalszych działań jest obecnie zaplanowana na koniec I kwartału 2024 roku.