Rząd tnie budżet nadzoru finansowego
Topnieje budżet nadzoru finansowego. Eksperci alarmują: w sytuacji gdy szaleje kryzys, ograniczanie możliwości instytucji kontrolującej rynek to ryzykowne posunięcie. Może nam się ono nie opłacić.
W ramach cięć wydatków budżetowych zasoby Komisji Nadzoru Finansowego na ten rok zostały okrojone ze 198 mln zł do 178 mln zł. To o ponad 40 mln zł mniej, niż chciał dostać urząd. Mniej nawet niż w 2008 r., gdy miał do dyspozycji niecałe 203 mln zł.
? To zdecydowanie nieodpowiedni moment na oszczędzanie właśnie na tej instytucji ? uważa Wojciech Kwaśniak, doradca prezesa NBP, były generalny inspektor nadzoru bankowego. ? Żałowanie pieniędzy na nadzór jest tym bardziej niezręczne, gdy słyszy się, że banki oczekują wsparcia z publicznych pieniędzy. Lepiej skupić się na kontroli niż potem tak jak w Europie Zachodniej czy w USA dokładać do banków miliardy ? dodaje Kwaśniak. Jest on przekonany, że w obecnej sytuacji należałoby wzmocnić KNF.
Stanisław Kluza, przewodniczący komisji nie ukrywa, że przy takim finansowaniu nie ma o tym mowy. ? Cięcia ograniczą działalność nadzoru ? zapowiada Kluza. Tymczasem jego obowiązki się poszerzą: w tym roku pod nadzór urzędu miały trafić SKOK-i i pośrednicy finansowi.
Cięcia, jakie dotknęły budżet komisji, są tym bardziej niezrozumiałe, że jej utrzymanie finansują ze składek instytucje rynku kapitałowego, w głównej mierze banki. Oszczędności nie przełożą się więc na realne korzyści dla budżetu państwa. ? Wynikają jednak z ustaleń Rady Ministrów o czasowym ograniczeniu kwoty wydatków budżetu państwa na 2009 r. o 10 procent. ? poinformowała nas Magdalena Kobos, rzecznik resortu finansów. Budżet KNF, mimo że finansowany w nietypowy sposób, jest bowiem jednym z elementów całości wydatków budżetowych i składa się na ich wysokość.
Więcej w "Dzienniku"