Rząd zaakceptował ambitną ustawę budżetową
Ustawa budżetowa na rok 2020 została przyjęta przez Radę Ministrów. Założenia są dosyć ambitne, gdyż przewidują brak deficytu, mimo zwiększenia wydatków państwa o 14 miliardów złotych w stosunku do poprzedniego roku. Rząd przewiduje, że wpływy państwa zrównoważą jego wydatki i budżet roczny zamknie się "na zero".
Takie założenie jest możliwe do osiągnięcia dzięki jednorazowym wpływom do budżetu, które będą miały miejsce w przyszłym roku. Budżet ma otrzymać zastrzyk pieniędzy z przekształcenia OFE, opłat za prawo do emisji dwutlenku węgla oraz sprzedaży operatorom telekomunikacyjnym licencji na nadawanie na częstotliwości 5G.
Te jednorazowe wpływy mają wynieść w sumie około 18 miliardów złotych i pomogą budżetowi państwa zamknąć się bez deficytu. Jednak eksperci nie przewidują, by takie wyniki utrzymały się w przyszłych latach.
- Widzę pewne ryzyko po stronie większej ściągalności podatkowej, która jest jednym z założeń ustawy budżetowej. Imponujące wyniki wpływu z podatków, jakie miały miejsce w poprzednich latach, będą trudne do powtórzenia. Może się więc okazać, że już w 2020 roku czeka nas deficyt budżetowy.
Zaś w dalszych latach, gdy nie będziemy mieć wpływów z tych jednorazowych źródeł, będzie on wyższy - powiedział serwisowi eNewsroom Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface.
- Dodatkowo wchodzimy w okres spowolnienia gospodarczego, które powoli, ale coraz bardziej zauważalnie będzie doskwierać naszej gospodarce.
Deficyt budżetowy będzie się więc powiększał, chociaż powinien wciąż pozostawać na stosunkowo niskim poziomie. Przewidujemy, że oscylował będzie na poziomie około 3% PKB - zapowiada Sielewicz.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Wydatki państwa z roku na rok rosną. Forum Obywatelskiego Rozwoju co roku oblicza wydatki z budżetu publicznego w przeliczeniu na jednego mieszkańca. W 2018 roku wyniosły one 23 135 złotych - o wiele więcej, niż 18 018 złotych w 2011 roku, kiedy FOR przygotował pierwszy raport. Taki wzrost wydatków państwowych w dużej mierze wynika z polityki rządów.
Duża liczba programów społecznych, większe wydatki na zasiłki rodzinne, emerytury i renty sprawiają, że suma realnych wydatków państwa rośnie. Budżet krajowy nie jest jednak studnią bez dna. Wzrost wydatków ma swoje konsekwencje w podwyższeniu podatków i opłat. Niestety zanosi się na to, że nadchodzące wybory parlamentarne nie przyniosą wyczekiwanego przez ekonomistów okrojenia wydatków państwowych.
- Obecnie mamy w przestrzeni publicznej bardzo wiele obietnic złożonych przez polityków - tych rządzących i tych, którzy chcieliby przejąć władzę po jesiennych wyborach. Mam nadzieję, że nie pojawi się zbyt wiele dodatkowych propozycji. One w naszej sytuacji gospodarczej mogłyby być kłopotliwe do sfinansowania - powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG.
- I tak czeka nas wzrost podatków i różnego rodzaju opłat - żeby to, co w tej chwili jest przyobiecane i w części zrealizowane, można było sfinansować. Mam nadzieję, że nie pojawią się dodatkowe, bardzo kosztowne propozycje. Budżet mógłby ich nie udźwignąć - wskazuje Soroczyński.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
W projekcie budżetu na 2020 r. nie powinno być większych zmian, rząd powinien przyjąć go najpóźniej do końca przyszłego tygodnia - powiedział PAP Biznes wiceminister finansów Tomasz Robaczyński. Dodał, że obecnie nie wiadomo, czy 13-sta emerytura zostanie zapisana do projekcie, czy też wypłacona tak jak w tym roku.
- Nie zapowiadają się teraz większe zmiany (w projekcie budżetu na 2020 r. - PAP). (...) Oczywiście będziemy jeszcze analizować wszystkie opinie z RDS, ale wydaje się, że to jest budżet kompromisowy, który realizuje w części postulaty wszystkich ze stron i, że większych zmian w tym budżecie nie powinno być - powiedział PAP Biznes Robaczyński.
- Najwcześniejszy (przyjęcia przez rząd projektu ustawy budżetowej na 2020 r. - PAP) termin to 24 września. (....) Najpóźniej rząd powinien przyjąć projekt do końca przyszłego tygodnia - dodał.
Wiceminister finansów, zapytany o wpisanie 13-stej emerytury do projektu budżetu powiedział, że obecnie trudno opowiedzieć, jak zostanie to zrealizowane.
- Nie umiem powiedzieć, jaka będzie decyzja Rady Ministrów w tej kwestii. Plany polityczne są takie, o jakich mówił pan premier. Natomiast jak to będzie funkcjonowało w budżecie, trudno powiedzieć teraz. Tym bardziej, że w tym roku nie było tego w budżecie, a mimo to 13-stka została wypłacona - powiedział.
- Różne są metody tego, żeby jednak budżet zapewniał wszystkie polityczne plany, ale trudno powiedzieć, czy będzie to w tej wersji ustawy, czy w kolejnej, czy będzie to realizowane tak jak w tym roku - dodał.
W ocenie Robaczyńskiego, zapowiadany wzrost płacy minimalnej nie będzie miał dużego wpływu na budżet.
- To zmiana, która dużego wpływu na budżet nie ma jako taki. W związku z czym zmian w tym zakresie nie będzie - powiedział.
Wiceminister finansów powiedział, że plan zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS jest kwestią "raczej przesądzoną".
- To zostało założone w budżecie jako dochody sektora finansów i w oparciu o to została ta ustawa skonstruowana. To ponad 5 mld zł netto, więc raczej to jest kwestia przesądzona. Tym bardziej, że ona już była przedmiotem prac i przeszła proces legislacyjny, została zakwestionowana przez Trybunał (Konstytucyjny - PAP) ze względów proceduralnych - powiedział.
W projekcie ustawy budżetowej na 2020 r. przyjęto prognozę dochodów budżetu państwa w kwocie 429,5 mld zł oraz limit wydatków budżetu państwa na poziomie 429,5 mld zł. Projekt zakłada deficyt sektora finansów publicznych (według metodologii UE) na poziomie 0,3 proc. PKB.
W projekcie przewiduje się wzrost PKB (w ujęciu realnym o 3,7 proc.) oraz średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych (inflację) na poziomie 2,5 proc. Wzrost przeciętnego rocznego funduszu wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent ma wynieść nominalnie 6,3 proc., a wzrost spożycia prywatnego (w ujęciu nominalnym) 6,4 proc.
PAP