Rząd zamrozi ceny prądu, a co z inflacją? "I tak wzrośnie"
Średnioroczna inflacja może obniżyć się w przyszłym roku z 5,6 proc. do 4,3 proc. w ujęciu rocznym przy zamrożonych cenach energii na obecnym poziomie - oceniła pierwsza wiceprezes NBP Marta Kightley. Zaznaczyła jednak, że nawet przy zachowaniu działań osłonowych wobec konsumentów w I kw. 2025 r. inflacja i tak wzrośnie.
"Zakładamy, że w przyszłym roku sam wzrost cen energii dla gospodarstw domowych podnosi ścieżkę inflacji o 1,3 pkt. proc. średniorocznie. A więc, gdyby było utrzymanie tarcz na obecnym poziomie, to oznaczałoby to według obecnych prognoz obniżenie średniorocznej inflacji z 5,6 proc. do 4,3 proc." - powiedziała pierwsza wiceprezes NBP w rozmowie z PAP. "Jakiś rodzaj ochrony gospodarstw domowych jest być może rozważany, bo takie są sygnały od przedstawicieli rządu, ale nie wiemy, czy zostaną podjęte decyzje w tym zakresie" - dodała.
Jednak na pytanie, czy opublikowanie przez rząd szczegółów wsparcia gospodarstw domowych w zakresie cen energii mogłoby przyspieszyć obniżki stóp procentowych, odpowiedziała, że decyzje Rady Polityki Pieniężnej w zakresie polityki pieniężnej będą zależały od ścieżki inflacji i prognoz na kolejne kwartały i ostatecznie perspektyw osiągnięcia celu inflacyjnego NBP w średnim okresie.
"Nawet przy założeniu, że ceny energii zostaną zamrożone na obecnym poziomie, to i tak w I kwartale przyszłego roku będziemy mieli wyższą inflację niż obecnie. Przy całkowitym odmrożeniu cen energii spodziewamy się wzrostu inflacji do 6,6 proc. w I kw. 2025 r., a nawet jeśli ceny pozostaną zamrożone, to inflacja i tak podskoczy do ponad 5 proc." - powiedziała.
Kightley podkreśliła, że RPP systematycznie wskazuje, iż jej dalsze decyzje będą zależały od napływających informacji dotyczących perspektyw inflacji i aktywności gospodarczej. Wydaje się, że warunki do rozpoczęcia dyskusji o obniżce stóp procentowych pojawią się dopiero, kiedy inflacja zacznie spadać.
"W polskiej gospodarce wysoki wzrost wynagrodzeń był związany w ostatnim okresie głównie ze zrealizowaną wysoką inflacją. To właśnie spowodowana szokami pandemicznymi i rosyjską agresją wysoka inflacja sprawiła, że mieliśmy ostatnio do czynienia z wysokimi nominalnymi wzrostami wynagrodzeń. Z kolei wysoki nominalny wzrost płac przekłada się na inflację cen usług, która ciągle utrzymuje się na wysokim poziomie - czyli sięga niewiele poniżej 7 proc. Dopiero więc kiedy przejdziemy szczyt, to będzie mniej więcej wiadomo, czy ta podwyższona inflacja rozlała się po gospodarce i jak zareagowały wynagrodzenia" - stwierdziła Kightley.
Dodała, że dla RPP ważne jest, czy inflacja rzeczywiście zacznie spadać i jak będą kształtować się oczekiwania inflacyjne. Podkreśliła, że przy podwyższonym poziomie inflacji, z jakim będziemy mieć do czynienia na początku roku, nie ma dziś uzasadnienia dla zmian stóp procentowych. Nie zgodziła się z tezą, że projekcja inflacyjna pokazuje, że nie ma zagrożeń dla dezinflacji.
"Na razie inflacja jest na ścieżce wzrostu. Wynika to głównie z powodu czynników regulacyjnych, w tym odmrożenia cen energii. Projekcja pokazuje, że na początku 2025 r. inflacja może jeszcze wzrosnąć i że dopiero od II połowy 2025 r. zacznie wyraźnie spadać. Niezależnie od scenariusza w zakresie cen energii, projekcja wskazuje, że cel inflacyjny osiągniemy dopiero w 2026 r. i to przy założeniu utrzymania obecnego poziomu stóp procentowych. Jednocześnie istnieje wiele czynników niepewności dotyczących prognozowanej w przyszłości dezinflacji, w tym w zakresie przyszłego tempa wzrostu płac, tempa ożywienia gospodarczego w kraju i za granicą" - powiedziała pierwsza wiceprezes NBP.
Marta Kightley oceniła, że jeszcze za wcześnie jest, aby ocenić, jakie wygrana Donalda Trumpa w wyborach w USA będzie miała przełożenie na sytuację gospodarczą Polski i Unii Europejskiej. Przyznała jednak, że wybory w Stanach Zjednoczonych były prawdopodobnie jednym z czynników, które wpłynęły w ostatnim czasie na kurs złotego.
"Powodem, dla którego zapis dotyczący kursu złotego i jego wpływu na inflację został zmodyfikowany w komunikacie RPP, jest fakt, że złoty przestał się umacniać" - stwierdziła wiceprezes NBP.
Oceniła, że takich wydarzeń geopolitycznych, które odbiły się na złotym, było więcej. "Kurs złotego jest mocny, natomiast w okresach niepewności inwestorzy czasem uciekają do bezpiecznych przystani. Moim zdaniem złoty odzwierciedla dobre fundamenty naszej gospodarki" - powiedziała Marta Kightley.