Rząd znów nie zajął się limitami CO2

Rząd po raz kolejny odkłada zatwierdzenie planu podziału uprawnień do emisji zanieczyszczeń. Rada Ministrów miała się zająć tym problemem. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Bo do tej pory nie został rozstrzygnięty spór między energetyką i pozostałymi branżami.

Rząd po raz kolejny odkłada zatwierdzenie planu podziału uprawnień do emisji zanieczyszczeń. Rada Ministrów miała się zająć tym problemem. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Bo do tej pory nie został rozstrzygnięty spór między energetyką i pozostałymi branżami.

W efekcie Polska przekracza kolejne terminy podziału limitów CO2 postawione przez Komisję Europejską. Ponad połowa krajów Unii przekazała KE plan podziału limitów, inne zrobią to wkrótce. Polska natomiast takiego planu nie ma. Podział dokonany w lutym z pewnością zostanie zmieniony. Oznacza to według Mikołaja Budzanowskiego, dyrektora departamentu zmian klimatu i zrównoważonego rozwoju w Ministerstwie Środowiska, co najmniej dwa kolejne miesiące zwłoki. A Polska już o kilka miesięcy przekroczyła dopuszczalne terminy. Sprawa rozbija się o uprawnienia dla energetyki. Od miesiąca rząd nie jest w stanie zdecydować o ostatecznym podziale limitów na lata 2008 - 2012 między branże. Powód? Spór między Ministerstwem Skarbu Państwa a Ministerstwem Środowiska. Szef resortu skarbu Aleksander Grad od kilku tygodni domaga się dodatkowych limitów dla energetyki ponad przyznane w lutym 105 mln ton. Minister ostrzega, że bez dodatkowych uprawnień uda się co prawda sprywatyzować Eneę i Polską Grupę Energetyczną (PGE), ale ich wycena będzie o parę miliardów złotych niższa.

Reklama

- Niedostatek limitów emisji CO2 nie zagrozi prywatyzacji, ale państwo dostanie za nie mniej pieniędzy - potwierdza Paweł Dobrowolski, ekspert z firmy Deloitte. Energetyka potrzebuje dodatkowo około 16 mln ton, by mieć ich w sumie tyle, ile elektrownie i ciepłownie wyemitowały dwutlenku węgla w 2007r. Jednocześnie minister Grad ostrzega, że zbyt niskie kwoty uprawnień grożą kolejnymi podwyżkami cen energii, ponieważ elektrownie będą zmuszone dokupić uprawnienia na wolnym rynku.

W opozycji do tych argumentów jest Ministerstwo Środowiska. Jak nieoficjalnie dowiedział się "WSJ Polska", w resorcie brane są pod uwagę dwa scenariusze zmian w lutowym podziale. Pierwszy to oddanie energetyce części rezerwowych uprawnień, które wynoszą 7,4 mln ton, co w praktyce zamknęłoby możliwości uruchamiania nowych mocy produkcyjnych w cementowniach, petrochemii czy chemii przez najbliższe cztery lata. Druga możliwość - bardziej prawdopodobna - to obcięcie wszystkim branżom ok 10 proc. uprawnień z wcześniej przyznanej puli. Rząd ma do rozdzielenia 208,5 mln ton. W 2007r. cała polska gospodarka wyemitowała 209,5 mln ton CO2.

Dariusz Styczek: Większość producentów cementu i innych energochłonnych produktów obawiają się, że zbyt niskie przyznane limity emisji CO2 ograniczą ich możliwości zwiększania produkcji. Czy Pan te obawy podziela?

Luis Miguel Cantu, prezes Cemex Polska: - Limity ograniczają ekspansję, na każdym rynku, również w Polsce. Jeśli firma nie można możliwości emisji dodatkowych ilości dwutlenku węgla, nie ma sensu rozwijania zdolności produkcyjnych. Z ekonomicznego punktu wiedzenia racjonalniej jest sprowadzić cement z innych rynków, gdzie nie ma takich ograniczeń i produkcja jest tańsza.

Czy konieczność dokupienia limitów rzeczywiście poważnie podniesie koszty produkcji, nawet przy bardzo nowoczesnych technologiach?

- Przy aktualnych cenach cementu, te koszt mogą wrosnąć o 20-25 proc., zatem znacznie korzystniej jest importować. Poza tym inwestycje w nowe moce planowane są z kilkuletnim wyprzedzeniem. A w Polsce nie tylko nie znamy limitów na lata 2008-2012, ale też niejasna jest perspektywa na następny okres. Dopóki sytuacja się nie wyjaśni trudno będzie cokolwiek zaplanować.

Ile dodatkowych uprawnień do emisji CO2 potrzebuje Pan by myśleć o postawieniu nowych mocy produkcyjnych?

- Potrzebujemy co najmniej 1,5 mln ton.

A ile potrzebuje cały sektor cementowy?

- Stowarzyszenie Producentów Cementu w Polsce szacuje, że zdolności produkcyjne polskich cementowni sięgają obecnie 18 mln ton, a w 2012 r. popyt wyniesie 20-22 mln ton. W praktyce oznacza to wzrost potrzeb na limity CO2 rzędu 1- 1,6 mln ton rocznie.

Czy producenci zamierzają te niezbędne limity dokupić na wolnym rynku czy raczej będą ograniczać produkcję?

- Branża ma trzy możliwości. Po pierwsze, może dokupić uprawnień. Po drugie, nie rozwijać produkcji w Polsce i po trzecie, importować.

Na przykład ze swoich korporacyjnych cementowni zlokalizowanych w innych krajach?

- Tak. Ale też z miejsc, gdzie zdolności produkcyjne duże, a możliwości ich zwiększenia nieograniczone. Może to być Słowacja, Ukraina, Czechy, czy kraje azjatyckie. Sprowadzenie cementu do polskich portów podnosi cenę tony o kilkanaście procent.

Ile będzie kosztować branże dokupywanie uprawnień do emisji CO2?

- Teraz jedno uprawnienie kosztuje 25 euro. Tę cenę trzeba pomnożyć przez 1 do 1,6 mln, bo tyle wynosi roczny deficyt limitów. Dziś zakłady mogą wyprodukować 18 mln ton cementu, a za pięć lat zapotrzebowanie wzrośnie do 23 mln ton. Przez ten czas branża będzie musiała wydać nawet 350 mln euro na zakup dodatkowych uprawnień.

Jak rozwiązać tę sytuację?

- Przede wszystkim trzeba ograniczyć emisję CO2 w energetyce. Ta branża w 85 proc. jest odpowiedzialna za zanieczyszczanie atmosfery. A inwestycje w branży cementowej ograniczyły w ostatnich latach negatywny wpływ na środowisko. Polski rząd musi znaleźć rozwiązanie, które nie będzie ograniczać możliwości rozwoju cementowni, przemysłu szklarskiego czy ceramicznego.

Rozmawiał Dariusz Styczek

INTERIA.PL/Dziennik
Dowiedz się więcej na temat: zajac | zdolności | Rada Ministrów | CO2 | branża | zajęcie | rząd Donalda Tuska | limity | zając | rzad | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »