"Rzeczpospolita": Gminy czeka wyścig z czasem. Winne przepisy
Nie wiadomo, kiedy dokładnie wchodzi w życie obowiązek selektywnej zbiórki śmieci. A bez tego wdrożenie nowych zasad odbioru odpadów jest nierealne - pisze czwartkowa "Rzeczpospolita".
"Gminy mają problem z ustaleniem, kiedy dokładnie zaczną obowiązywać nowe zasady gospodarki odpadami komunalnymi, nakazujące m.in. segregowanie wszystkich śmieci. Przepisy przejściowe noweli ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (dalej: ustawa śmieciowa) nie do końca są jasne" - czytamy w gazecie.
Dziennik pisze, że nowelę "wprowadzającą rewolucję w gospodarce odpadami komunalnymi" podpisał już prezydent. Lada dzień powinna zostać opublikowana w Dzienniku Ustaw.
"Nowe przepisy dają samorządom 12 miesięcy na uchwalenie nowych regulaminów dotyczących utrzymania czystości i porządku w gminach. Rok to niewiele czasu" - ocenia cytowany w artykule Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
"Wiele gmin ma zawarte umowy na odbiór śmieci na znacznie dłuższe okresy aniżeli rok. Proste aneksy do umów nie wystarczą. A co, kiedy firmy nie zgodzą się na nowe zasady albo zażądają wyższego wynagrodzenia?" - zastanawia się Świętalski. Dodaje, że zorganizowanie przetargu nie jest takie proste.
Według Maciej Kiełbusa, partnera w Kancelarii Prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners, jednym z poważniejszych problemów jest ustalenie, kiedy dokładnie wchodzi w życie obowiązek selektywnej zbiórki wszystkich odpadów.
"Z nowych przepisów wynika, że w ciągu 14 dni od dnia publikacji w Dzienniku Ustaw. Jednocześnie jednak nowelizacja daje 12 miesięcy na dostosowanie dotychczasowych uchwał do nowych przepisów.
Bez nich wdrożenie zmienionych zasad odbioru komunalnych śmieci jest nierealne. Potrzebne są wzory nowych deklaracji, które nie będą przewidywały możliwości nieselektywnego zbierania odpadów" - mówi Kiełbus.
Dlatego, jego zdaniem, obowiązek selektywnej zbiórki będzie uzależniony od terminów dostosowania uchwał w poszczególnych gminach.
...........................
Jaki model zbiórki śmieci?
Zdaniem minstra Kowalczyka w Polsce jest problem ze śmieciami zmieszanymi. - Choć jest ich stopniowo coraz mniej, to wciąż za dużo. Dyrektywa odpadowa nakłada na nas pewne obowiązki: w 2020 r. 50 proc., a w roku 2035 aż 65 proc. odpadów powinniśmy poddawać recyklingowi, a tylko selektywnie zebrane odpady nadają się do recyklingu. Drugi warunek to próg maksymalnie 30 proc. odpadów, jakie możemy spalać.
W modelu docelowym nie więcej niż 10 proc. odpadów może trafić na składowiska. Ta nowelizacja ma pomóc w osiągnięciu tych celów - podkreślił.
Minister zapytany o to, jak wyobraża sobie system gospodarki odpadami za dekadę, odpowiedział, że dąży do modelu obiegu zamkniętego. - Chciałbym zwiększyć udział surowców z recyklingu w produkcji nowych towarów, a tym samym zmniejszyć wykorzystanie surowców pierwotnych. Chciałbym, żeby surowce wtórne stały się towarem, żeby miały swoją wartość. Tak jak złom: z metalami nie mamy żadnych kłopotów - mówił.
Minister dodał, że wybór metody recyklingu może być wieloraki. - Kaucja, skupy surowców, być może automaty w typie butelkomatów - wybór metody może być wieloraki. Chciałbym, żeby była szansa i motywacja odzyskania tych środków, które wydawalibyśmy w momencie kupowania towaru - wymieniał.
Kowalczyk dodał, że warunkiem dokonania postępu będzie uruchomienie BDO, bazy danych o odpadach. - Styczeń 2020 r. w pełnej funkcjonalności. Kończymy budowę, zmieniliśmy stosowne przepisy. Ta baza ma śledzić wszelkie odpady. Począwszy od producenta czy importera, przez gminę, która odpady zbiera, po firmy zajmujące się transportem czy recyklingiem - powiedział minister.
Na pytanie czy Ministerstwo Środowiska będzie śledzić śmieci, podobnie jak resort finansów kontroluje transport LPG na stację paliw, Kowalczyk odpowiedział, że mniej więcej takie są zamiary. Jak wyjaśnił, obecnie jedna firma sprzedaje odpady drugiej, potem kolejnej i ostatecznie nie wiadomo, gdzie zniknęły śmieci.
- Dzięki BDO ewidencja odpadów będzie prowadzona na bieżąco i dostępna online. Inspekcja ochrony środowiska będzie miała stały dostęp do danych, co ułatwi kontrolę wszystkich podmiotów gospodarujących odpadami. BDO to narzędzie, które pozwoli znaleźć luki w łańcuchu zagospodarowania odpadów - dodał.
Zdarzały się już sytuacje, że od grudnia 2017 r. do stycznia 2019 r., a więc w 14 miesięcy, stawki wzrosły 2,5-krotnie. Czyli nie chodzi o jakiś obiektywny wzrost kosztów. Głównym celem tej nowelizacji jest rozbicie takich monopoli - dodał.
PAP