Samochody elektryczne. Polska powinna pójść śladem Norwegii?
Tylko 2 proc. aut sprzedanych w Polsce w minionym roku to samochody elektromobline. Nadal jesteśmy na szarym końcu europejskiej stawki. Sposób na przyśpieszenie rozwoju elektromobilności znalazła natomiast Norwegia.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Elektromobilność ogranicza w Polsce przede wszystkim cena samochodów elektrycznych, ich zasięg i infrastruktura do ładowania. I niestety samochody ładowane są energią elektryczną wytwarzaną na bazie węgla kamiennego.
- Jednak to ceny samochodów z silnikami spalinowymi ostatnio bardzo wzrosły, ze względu na bardzo kosztowne oprzyrządowanie, które musi być w nich zainstalowane, aby spełnić najnowsze normy dotyczące emisji spalin - mówi w rozmowie z MarketNews24 Andrzej Gemra, przewodniczący Komitetu Elektromobilności CCIFP, Renault Polska.
Natomiast samochody elektryczne korzystają z dopłat rządowych, które maksymalnie sięgają 27 tys. zł. Stąd też rozbieżność w cenach samochodów spalinowych i elektromobilnych maleje. To koszty użytkowania samochodów elektrycznych są znacznie niższe, nawet 3-4-krotnie.
Elektromobilność ogranicza też zasięg samochodów elektrycznych po ich załadowaniu. Ten zasięg to 300-500 km, co w zupełności wystarczy do naszego codziennego poruszania się. Jednak może okazać się niewystarczający ze względu na infrastrukturę do ich ładowania. Ta infrastruktura jest słaba, jeżeli porównamy ją z liczbą stacji benzynowych.
- Elektromobilność ma sens, jeżeli samochody zasilane są z czystych źródeł energii, a niestety w Polsce dominuje energia elektryczna ze źródeł opalanych węglem - komentuje A. Gemra.
Sposób na przyśpieszenie rozwoju elektromobilności znalazła Norwegia. W tym roku firmy państwowe nie mogą już tam kupować samochodów spalinowych.