Samorządowa frajda o poranku

Frajda o poranku, ślepa broń albo żółta kartka - tak o instytucji nieudzielenia absolutorium z wykonania budżetu mówią samorządowcy. Jak więc potraktować brak akceptacji dla gospodarowania publicznym groszem w takich miastach jak Olsztyn czy Białystok, których finanse zamykają się kwotą 500 mln zł?

Zroku na rok radni coraz rzadziej odmawiają skwitowania budżetów jednostek samorządu terytorialnego. W 1993 r. podjęto 60 uchwał o nieudzieleniu absolutoriów, z czego połowa okazała się zgodna z prawem. W 2002 r. 53 - z czego ważnych było 19. W 2003 r. na niemal 3 tys. wszystkich uchwał w sprawie absolutorium tylko 18 dotyczyło odmowy jego udzielenia, a ostatecznie 7 zostało podjętych bez naruszenia prawa. Mniej niż 1 proc. samorządów, w których radni nie akceptują rozliczeń gospodarki finansowej, to niewiele.

Uchwała o nieudzieleniu absolutorium podlega ocenie wojewody i regionalnej izby obrachunkowej. Aby została uznana za zgodną z prawem, musi wskazywać, że o odmowie skwitowania nie decydowały inne niż niewykonanie budżetu przyczyny.

Kłopoty z absolutorium

W tym roku okazało się, że kłopoty z absolutorium mają prezydenci miast, których budżety zamykają się kwotami kilkusetmilionowymi. Absolutorium za 2004 r. nie uzyskali prezydenci Białegostoku i Olsztyna, na włosku wisiało też skwitowanie dla prezydenta Warszawy, gdzie bój o ocenę gospodarowania 6 mld zł wydatków rozstrzygnęło 2 radnych. Jednak zgodnie z obowiązującym prawem nieudzielenie absolutorium nie oznacza automatycznego odwołania władz jednostki samorządu terytorialnego - aby do tego doprowadzić, radni muszą podjąć nową uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania. - Nieudzielenie absolutorium na pewno jest krokiem do zmiany prezydenta, ale to się jeszcze nikomu w Polsce nie udało. Nikt nie wyrzuci w błoto 300-400 tys. zł na referendum, bo ryzyko związane z 30-proc. progiem frekwencji jest zbyt duże - powiedział "GP" Edward Łuczycki, przewodniczący rady miejskiej w Białymstoku. Rajcowie nie chcą też ryzykować plebiscytów z innego powodu - wygrana prezydenta czy wójta oznacza utratę przez nich mandatów.

Dlatego też np. białostoccy radni zarzucili, że prezydent za mało pieniędzy z budżetu przeznacza na inwestycje, chociaż przedstawiciele organów stanowiących zgodnie przyznają, że rzeczywistą podstawą były porachunki polityczne, a nie zastrzeżenia do prowadzenia gospodarki finansowej. Zarówno w Białymstoku, jak i Olsztynie regionalne izby obrachunkowe pozytywnie zaopiniowały wykonanie budżetów. - Gdyby chodziło o rażące nieprawidłowości, już dawno do urzędu wkroczyłyby odpowiednie organy - nie ma wątpliwości szef rady w Białymstoku.

- W naszym przypadku nie było nawet głosowania o odmowę absolutorium, po prostu wniosek komisji rewizyjnej o jego udzielenie nie uzyskał wymaganej większości. Nie można też mówić, że podstawą było niewykonanie budżetu. Jeśli w poprzednim roku radni przyjęli 17 uchwał nowelizujących plan dochodów i wydatków, to po prostu niemożliwe byłoby jego niewykonanie - powiedział "GP" Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący rady miasta w Olsztynie.

Według niego organizacje samorządowe już kilkakrotnie rozważały zmianę pełnego niedoróbek prawa. - Sugerujemy, żeby w sprawie wykonania budżetu radni przyjmowali informację regionalnej izby obrachunkowej. Rada nie powinna decydować o udzieleniu absolutoruim za wykonanie budżetu, tylko dokonywać politycznej oceny pracy wójta, burmistrza czy prezydenta. Należy rozdzielić 2 kwestie: ocenę merytoryczną i rachunkowe podsumowanie budżetu, a ocenę politycznej działalności prezydenta. Przecież zastrzeżenia do jego polityki nie dotyczą tylko jednego budżetu, a przekładają się także na kolejne lata - wyjaśnia przewodniczący rady w Olsztynie.

Reklama

Magdalena Wojtuch

Opinie

Bogdan Cybulski, przewodniczący Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych, prezes RIO we Wrocławiu

Malejąca liczba przypadków niuzyskiwania absolutorium to również wynik konsekwentnej działalności rio i sądów administracyjnych, które stwierdzały nieważność uchwał o nieudzielaniu absolutorium - jeżeli w tle była polityka, a nie rzeczywiste wykonanie budżetu. To zniechęca część radnych do działalności pod publiczkę. Są już takie orzeczenia sądów, z których wynika, że jeżeli budżet jest wykonany w 100 proc., to każda uchwała o nieudzielenie absolutorium będzie kwestionowana przez sąd administracyjny jako niezgodna z prawem. W takich przypadkach można mówić o nadużyciu zaufania przez radnych. Ta instytucja ma jednak niezaprzeczalny walor. Znam gminy, gdzie burmistrz czy wójt działa bez poparcia nawet jednego radnego, przez całą swoją kadencję, nie pojawiając się na sesji, i w takim przypadku nieudzielenie absolutorium to ślepa broń. Jeśli radni mają doświadczenie i na sesji absolutoryjnej nie dyskutują o sprawach innych niż wykonanie budżetu, to później jako rio mamy kłopot, bo nie mamy podstaw do stwierdzenia nieważności uchwały - nawet jeśli budżet został wykonany.

prof. Jerzy Regulski, prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej

Brak absolutorium powinien wynikać z niewykonania budżetu i świadczyć o tym, że wójt, burmistrz czy prezydent nie wykonał tego, co do niego należało. Z tego muszą wynikać określone konsekwencje, których obecnie nie ma. W związku z daleko idącym upartyjnieniem samorządu absolutorium stało się przedmiotem rozgrywek politycznych i straciło sens. Obecny system podziału władzy jest niesymetryczny, cała władza znajduje się w rękach wójta czy prezydenta, który stał się osobą nieodwoływalną i udzielenie albo nieudzielenie absolutorium ma charakter moralny, a nie prawny.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: absolutorium | radni | Olsztyn | broń | Białystok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »