Sankcje za brak skrzynek
Tylko w jeden trzeciej bloków wymieniono do tej pory skrzynki pocztowe na unijne. Zarządcy, którzy z z montażem nie uporają się do połowy sierpnia, muszą się liczyć z procesem. Prywatni operatorzy pocztowi raczej nie ustąpią - pisze "Metro".
Zgodnie z unijnymi wytycznymi nowe skrzynki powinny pojawić się do 24 sierpnia. Wymiana jest konieczna, by dostęp do nich mieli wszyscy operatorzy pocztowi - również komercyjni, np. UPS czy InPost (w całej Polsce działa w tej chwili około 200 operatorów pocztowych).
Dziś, by dostać się do starej skrzynki, trzeba mieć klucz. A nim dysponuje tylko adresat i Poczta Polska. W takiej sytuacji prywatne firmy muszą doręczać przesyłkę do rąk własnych adresata. Brak dostępu do skrzynek oznacza, że konkurencja na rynku pocztowym to fikcja. Niestety, sytuacja raczej nie zmieni się pod koniec sierpnia - uważa gazeta.
Do tej pory, choć Polska miała na to aż pięć lat, z 800 tys. starych skrzynek, których właścicielem była Poczta, wymieniono zaledwie 20 proc. Nie wiadomo, ile nowych skrzynek zostało zamontowanych w blokach wybudowanych w ostatnich pięciu latach. Dlaczego wymiana idzie tak opornie?
- Mamy większe problemy do rozwiązania: przeciekające dachy, pozatykane rury, pourywane rynny. A do tego wszystkiego nie wszyscy lokatorzy płacą czynsz. Tymczasem jedna skrzynka kosztuje ok. 40 zł. Nie stać nas na taki wydatek tylko po to, aby ułatwić życie pocztowcom - mówi gazecie "Metro" Helena Parlicka, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości, do którego należy prawie 400 "kamieniczników".