Santander ofiarą nacjonalizacji
Prezydent Wenezueli Hugo Chavez zapowiedział w czwartek, że zrealizuje ogłoszone w ubiegłym roku plany nacjonalizacji trzeciego największego lokalnego banku, należącego do hiszpańskiej grupy bankowej Santander.
- Nie wycofujemy się. Dzisiaj wróciliśmy do tego tematu. Ogłaszam nacjonalizację Banco de Venezuela, aby wzmocnić publiczny system bankowy - oznajmił lewicowy przywódca.
Zamiar przejęcia Banco de Venezuela Chavez ogłosił już w lipcu 2008 r., jednak rozmowy z Santanderem przeciągały się, ponieważ strony nie mogły dojść do porozumienia co do ceny. W marcu zaangażowany w negocjacje członek wenezuelskiego gabinetu ujawnił, że do nacjonalizacji w tym roku nie dojdzie. Uważa się powszechnie, że Caracas zabrakło pieniędzy na przejęcie banku w związku z gwałtownym załamaniem cen ropy naftowej, której eksport stanowi podstawowe źródło dochodów Wenezueli.
Prezydent Chavez dąży do zbudowania w Wenezueli socjalizmu XXI- wieku. Drogę do tego ustroju wyznaczają kolejne nacjonalizacje strategicznych gałęzi przemysłu. Tylko w ostatnich dwóch latach pod państwową kuratelę przeszły m.in. cztery najważniejsze złoża ropy naftowej, największa hutę stali oraz trzy zagraniczne cementownie. Upaństwowiony został w dużej mierze także sektor telekomunikacyjny.
Pewności siebie dodało Chavezowi zwycięstwo w lutowym referendum konstytucyjnym, które pozwoli mu ubiegać się o reelekcję nieograniczoną liczbę razy. Od tego momentu nacjonalizacja nabrała tempa. W ciągu kilku tygodni Chavez upaństwowił zakład przetwórstwa ryżu należący do amerykańskiego koncernu spożywczego Cargill oraz przejął szereg farm, w tym plantację należącą do irlandzkiej spółki Smirfitt Kappa. Odebrał też rządom poszczególnych stanów kontrolę nad portami i lotniskami, osłabiając w ten sposób opozycyjnych gubernatorów, którzy dotychczas kontrolowali niektóre spośród najważniejszych wenezuelskich szlaków handlowych.