Sapard: 500 poprawek
Pieniądze z przedakcesyjnego programu SAPARD są praktycznie nie do zdobycia - twierdzą zgodnie przetwórcy i rolnicy. Na dodatek dla wielu z nich skorzystanie z pomocy może być wręcz nieopłacalne. Także samorządy mają obawy, czy zdołają spełnić narzucone przez UE i polskich urzędników wymagania.
Na Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która dysponuje pieniędzmi z unijnego funduszu SAPARD, padł blady strach: z powodu wyśrubowanych wymagań program może ponieść klęskę. Zakłady przetwórcze i rolnicy niechętnie składają wnioski, bo albo nie są w stanie sprostać wygórowanym warunkom wstępnym, albo im się to nie opłaca. Mają też obawy, czy zdołają spełnić rygorystyczne wymagania dotyczące przebiegu inwestycji i wyznaczonych terminów.
Dlatego Agencja pośpiesznie przygotowała listę aż 500 poprawek i uproszczeń, które chciałaby wprowadzić do zasad programu. Lista trafiła już do Komisji Europejskiej. Jednak szanse na przeforsowanie większości zmian nie są wielkie. Trzeba pamiętać, że to Unia daje pieniądze i to ona ma prawo decydować, na co mają być wykorzystane - mówi Dariusz Panasiuk, rzecznik prasowy ARiMR.
Niektóre zakłady, zwłaszcza te małe, obawiają się, że wręcz nie będzie opłacało się brać pieniędzy z SAPARD-u. Np. wtedy, kiedy w przystosowywanym do warunków unijnych obiekcie chciałyby produkować oprócz zwykłego mleka czy śmietany również tzw. galanterię, czyli m.in. desery mleczne, jogurty z dodatkiem owoców, kakao, orzechów. Zgodnie bowiem z lipcowym rozporządzeniem Rady Ministrów, precyzującym warunki uzyskania pomocy, nie może być ona udzielana na przedsięwzięcia związane z przetwórstwem wymienionych i setek innych surowców. Na liście będącej załącznikiem do rozporządzenia jako zabronione wymieniono m.in. kakao, tłuszcze kakaowe, czekoladę, wyroby cukiernicze, jogurty smakowe, wsady owocowe. Jeżeli zakład złamie zasadę i w ciągu trzech lat po otrzymaniu pomocy uruchomi w wyremontowanym obiekcie lub na zmodernizowanej linii zakazana produkcję - musi liczyć się z tym, że podczas kontroli unijni inspektorzy mogą zażądać zwrotu środków.
Wspomniana lista uderza nie tylko w mleczarnie - w podobnej sytuacji są zakłady mięsne i firmy przetwórstwa owocowo-warzywnego. Kto tę listę opracował? Resort rolnictwa na podstawie wytycznych programu operacyjnego SAPARD, narzuconego przez Unię - twierdzi Dariusz Panasiuk, rzecznik prasowy ARiMR.
Dla wielu inwestorów nie do spełnienia jest także inny warunek: po zakończeniu przedsięwzięcia finansowanego przez UE zakład produkcyjny musi spełniać wymogi unijne. Tymczasem zakłady, które dysponują skromnymi środkami, wolałyby rozłożyć tę inwestycję na etapy.
Wygórowane wymogi postawiono również rolnikom i samorządom:
* po zakończeniu przedsięwzięcia gospodarstwo musi spełniać normy unijne. Jeśli rolnik remontuje kurnik, to w momencie zakończenia inwestycji również obora musi spełniać normy dotyczące np. obsady zwierząt na hektar, warunków trzymania ich w budynkach, zagospodarowania odpadów, itp.
* Wielu rolników nie ma prawa skorzystać z pomocy z powodu zaniżonych limitów. Limit 250 tuczników jest zbyt niski, dla dobrych gospodarstw z Wielkopolski balansuje on na granicy opłacalności - przyznają urzędnicy Agencji.
* Bankowcy obawiają się, że dla samorządów i firm barierą nie do przejścia mogą być napięte terminy. Niekiedy odwołanie złożone przez firmę, której oferta została odrzucona w przetargu, oznaczać może fiasko całej inwestycji. Wszelkie prace muszą być zakończone do końca lipca, a rozliczone najpóźniej 10 sierpnia. - Przetargi potrwają minimum 3-4 miesiące. Samorządom pozostaną trzy miesiące na prace w terenie - liczy jeden z bankowców.