Schronisko rozgoryczone. Piszą o turystach. "Prośby nie działają"
Położone przy Przełęczy Trzech Dolin w Sudetach Środkowych Schronisko PTTK "Andrzejówka" od wielu lat cieszy się popularnością wśród turystów, którzy - jak wynika z informacji zamieszczonych w mediach społecznościowych placówki - nie zawsze umieją się zachować. W wystosowanym na Facebooku apelu przedstawiciele obiektu zwrócili uwagę m.in. na zaśmiecanie terenu schroniska i parkowanie w niedozwolonych miejscach.
Przedsiębiorcy z branży turystycznej z południa kraju z utęsknieniem czekają na przyjezdnych z całej Polski. Dopiero co zakończyła się przerwa świąteczna, a już niedługo rozpoczyna się pierwsza tura ferii zimowych. Okazuje się jednak, że niektóre zachowania turystów są nie tylko niepożądane, lecz również utrudniają funkcjonowanie placówek. Właśnie tak jest w przypadku Schroniska PTTK "Andrzejówka".
Schronisko PTTK "Andrzejówka" należy do najmłodszych w Sudetach. Kamień węgielny wmurowano 20 lipca 1933 r., a jego uroczyste otwarcie odbyło się 21 października 1933 r., tj. 96 lat po wzniesieniu pierwszych zachodniosudeckich schronisk na Wysokim Kamieniu i nad Śnieżnymi Kotłami (1837 r.) - czytamy na stronie obiektu. Podkreślono, że od połowy lat 60. XX wieku schronisko jest kolejno pod zarządami przekształcanych przedsiębiorstw PTTK.
W opublikowanym w mediach społecznościowych w środę poście przedstawiciele schroniska prześmiewczo zwrócili uwagę na pewien problem. "Zima wróciła na przełęcz i jest pięknie, ale nie, jednak coś burzy obraz pięknej zimy. Wiemy, wiemy to nasza wina lub wina naszego braku organizacji, jak to nam piszą na opiniach. Przepraszamy i już się poprawiamy, te sanki niebawem znikną, nasi pracownicy już cieszą się, że będą mogli posprzątać po turystach... jupiiiii" - czytamy w poście opublikowanym na Facebooku, do którego dołączono zdjęcia połamanych i porozrzucanych sanek.
W skierowanym do turystów apelu podkreślono, że prośby nie przynoszą skutku. "Więc to ostatnie fotki rozwalonych sanek i zablokowanych dróg wjazdowych do lasu jakie wyrzucimy. Nie mamy siły na edukację, prośby nie działają, instytucje nie działają" - napisano. "My jesteśmy wdzięczni każdemu klientowi i kłaniamy się w pas, każdemu kto przyjedzie i kupi u nas picie lub jedzenie, bo z tego żyjemy" - dodano.
Przedstawiciele schroniska zauważyli, że takie zachowania mogą nie tylko odstraszyć innych klientów, lecz również wpłynąć na bezpieczeństwo. Odnieśli się również do finansów placówki. "Otóż nie dorabiamy się, wystarczy przyjechać w tygodniu albo jak nie ma śniegu i zobaczyć, jak to wygląda, a opłaty stale rosną niezależnie od sezonu" - czytamy.
"Tym postem chcemy wywołać dyskusję, czy takie miejsca jak nasze mogą być w całości (nie tylko Schronisko) lepiej zarządzane jako obszar, a nie zostawione same sobie" - podsumowano.