Sejm przyjął większość poprawek Senatu do noweli prawa prasowego
Sejm przyjął w piątek większość poprawek Senatu do noweli Prawa prasowego. Nowelizacja ustanawia sprostowania jedyną formą reakcji na publikacje prasowe.
Przygotowaną przez Senat nowelę Prawa prasowego Sejm uchwalił pod koniec lipca. Senat na początku sierpnia opowiedział się za wprowadzeniem do niej pięciu poprawek. Sejmowa komisja kultury i środków przekazu poparła cztery z nich; zgodnie z rekomendacjami komisji w piątek zagłosował Sejm.
Jedna z przyjętych przez Sejm poprawek powraca do zapisu, który znajdował się w pierwotnym projekcie Senatu, przyjętym pod koniec maja. Zgodnie z nim sprostowanie ma być drukowane taką samą czcionką jak materiał prasowy, którego dotyczy. Kolejna przyjęta przez Sejm poprawka Senatu przewiduje skargę kasacyjną od wyroku sądu drugiej instancji w sprawach o opublikowanie sprostowania.
Kolejna poprawka wprowadza przepisy przejściowe - przewiduje, że w ciągu 21 dni od wejścia nowych przepisów w życie będzie można zażądać sprostowania materiałów prasowych, które ukazały się po 13 czerwca br. (dzień później, na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego, przepisy dotyczące sprostowań i odpowiedzi prasowych utraciły moc).
Sejm odrzucił jedną poprawkę Senatu. Znosiła ona obowiązek sporządzania przez sąd uzasadnienia wyroków w sprawach dotyczących sprostowań i doręczenia ich stronom z urzędu. Senatorowie proponowali, by uzasadnienie takie było sporządzane na wniosek strony.
Zgodnie z przyjętą w ustawie definicją sprostowanie musi być "rzeczowe i odnoszące się do faktów". Przepisy, które straciły moc na mocy orzeczenia TK, dawały także możliwość ubiegania się o publikację odpowiedzi prasowej - "na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym".
Według noweli, sprostowanie nie może przekraczać dwukrotnej objętości fragmentu materiału prasowego, którego dotyczy, ani zajmować więcej niż dwukrotność czasu antenowego, jaki zajmował dany fragment przekazu medialnego. Sprostowanie powinno zostać nadane w placówce pocztowej lub złożone na piśmie w siedzibie redakcji, maksymalnie w ciągu 21 dni od opublikowania materiału prasowego, którego dotyczy.
Po tym, gdy redaktor naczelny odmówi opublikowania sprostowania albo nie ukaże się ono w terminie, zainteresowana osoba będzie mogła w ciągu roku od publikacji wytoczyć powództwo o sprostowanie. Sprawy w ciągu 30 dni ma rozpoznawać sąd okręgowy, właściwy ze względu na siedzibę redakcji. Od jego wyroku przysługiwać będzie apelacja, którą sąd drugiej instancji ma rozpoznać także w ciągu 30 dni.
Teraz ustawa trafi do prezydenta, który może ją podpisać, zawetować lub odesłać do Trybunały Konstytucyjnego.
Według wcześniejszych przepisów, redaktor naczelny pisma był zobowiązany do opublikowania na wniosek zainteresowanej osoby "rzeczowego i odnoszącego się do faktów wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej" sprostowania albo odpowiedzi "na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym". Za uchylanie się od ich publikacji groziła kara grzywny lub ograniczenia wolności.
Przepisy te przestały obowiązywać w połowie czerwca br. na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z grudnia 2010 r. TK orzekł wówczas, że przepisy te nie precyzują, czym jest sprostowanie, a czym odpowiedź, wobec czego decyzję musi podejmować sam redaktor naczelny, a to stawia go w sytuacji, która "nie jest dla niego przewidywalna".
W związku z utratą mocy tych regulacji, osobom, którym odmówiono publikacji sprostowania, wciąż pozostaje wyłącznie powództwo cywilne o ochronę dóbr osobistych (np. z żądaniem przeprosin za nieprawdziwe fakty na swój temat) lub prywatny akt oskarżenia o zniesławienie w mediach (art. 212 Kodeksu karnego przewiduje za to do roku więzienia; trwa kampania społeczna dotycząca jego zniesienia).
Sprawdź bieżące informacje z rynku mediów na stronach Biznes INTERIA.PL
Szerszy projekt, ale również zakładający odejście od instytucji odpowiedzi, pod koniec maja do laski marszałkowskiej skierował też klub PSL. Projekt tej partii uwzględnia m.in. orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w lipcu 2011 r. uznał, że nie można karać dziennikarza za publikację wywiadu bez autoryzacji, a także usuwa wciąż obecne w Prawie prasowym odniesienia do konstytucji PRL (ustawa pochodzi z 1984 r.). Projekt nie był jeszcze procedowany.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze