Sekretny plan zniszczenia rynku? Teorie spiskowe po upadku banków z USA
Wall Street często niechętnie współpracowała z firmami kryptowalutowymi, więc wielu w branży zaczęło polegać na dwóch amerykańskich bankach - Silvergate i Signature, które niedawno zostały zamknięte. Czy amerykańskie władze chciały w ten sposób uderzyć w niewygodny rynek? To tylko jedna z wielu teorii, które pojawiają po bankructwie obu instytucji.
Przemysł kryptowalutowy uzależniony jest od bankowości. Bez partnera bankowego firmy kryptowalutowe nie mogą przyjmować depozytów dolarowych w zamian za usługi lub w zamian za tokeny. Nie mogą też płacić swoim pracownikom lub sprzedawcom.
Teraz Silvergate z powodu nadmiernej ekspozycji na "chory" sektor kryptowalut, a Signature w związku z kryzysem płynności, przestały istnieć. To zaś sprawiło, że wiele firm kryptowalutowych, zwłaszcza mniejszych, wróciło do punktu wyjścia - bez banków i z niewielką ilością alternatyw w zasięgu ręki.
- W przeważającej mierze bankowość jest wyzwaniem dla firm kryptowalutowych. Wiele z nich będzie pozbawionych dostępu do usług bankowych. To prawdziwy problem - mówi William Quigley, współzałożyciel emitenta stablecoinów Tether.
Kryptowaluty zaczęły się rozwijać na początku drugiej dekady XXI wieku. Banki głównego nurtu często wahały się, czy współpracować z sektorem, który postrzegały jako z natury ryzykowny. Ale gdy branża zaczęła zbliżać się do głównego nurtu w ciągu ostatnich kilku lat, duże banki, takie jak JPMorgan i BNY Mellon, zaczęły współpracować z giełdami kryptowalut i pozwalać swoim klientom na obrót tokenami. Regulatorzy mieli oko na sektor, ale poza kilkoma głośnymi i krótkotrwałymi akcjami, zrobili w tej sprawie niewiele.
W 2022 roku kryptowaluty załamały się w spektakularny sposób. W maju awaria stablecoina Terra-Luna spowodowała utratę około 60 mld dolarów, wywołując reakcję łańcuchową, która później doprowadziła do upadku kryptowalutowego pożyczkodawcy Celsius, funduszu hedgingowego Three Arrows Capitals i innych. Po tym wydarzeniu w listopadzie nastąpiła implozja giełdy kryptowalutowej FTX, której założyciel został od tego czasu oskarżony o 12 przestępstw, w tym oszustwa bankowe i pranie pieniędzy.
Wstrząsy wtórne nie rozprzestrzeniły się właściwie na główny sektor finansowy, ale organy regulacyjne czuły się zmuszone do zapewnienia, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. We wspólnym oświadczeniu z 3 stycznia Rezerwa Federalna, Federalna Korporacja Ubezpieczeń Depozytów (FDIC) i Biuro Kontrolera Waluty (OCC), agencje odpowiedzialne za stabilność amerykańskiego systemu bankowego, stwierdziły, że kryptowaluty stanowią "znaczące ryzyko" dla banków.
"Ważne jest, aby ryzyka związane z sektorem kryptowalut, których nie można złagodzić lub kontrolować, nie migrowały do systemu bankowego" - napisali wówczas regulatorzy, choć dali przy tym do zrozumienia, że nie zabraniają bankom obsługi firm kryptowalutowych.
Nic dziwnego, że pojawiło się wiele głosów twierdzących, że marcowy kryzys związany z upadkiem SVB i SB został wywołany celowo. W wywiadzie dla Bloomberga, członek zarządu Signature, Barney Frank, były kongresmen odpowiedzialny za reformy bankowe w USA po kryzysie finansowym 2008 roku, powiedział, że bank mógł przetrwać, ale regulatorzy "chcieli wysłać wiadomość, aby odciągnąć ludzi od kryptowalut."
Departament Skarbu USA nie odpowiedział na prośbę o komentarz. Rezerwa Federalna i FDIC również odmówiły komentarza. Jednak Departament Usług Finansowych Stanu Nowy Jork, który przekazał Signature do FDIC, w oświadczeniu przekazanym Reutersowi, powiedział, że "decyzje nie miały nic wspólnego z kryptowalutami."
Jednak nie uciszyło to nieprzekonanych. Tym bardziej, że jeszcze zanim Silvergate i Signature zostały zamknięte, członkowie społeczności kryptowalutowej (w tym dyrektor generalny amerykańskiej giełdy kryptowalutowej Kraken) głośno mówili o spisku i nazywali go "Operacją Choke Point 2.0" lub skoordynowaną próbą odcięcia kryptowalut od systemu bankowego.
Termin ten, ukuty przez Nicka Cartera, głównego partnera w firmie VC Castle Island Ventures, odnosi się do programu uruchomionego przez administrację Obamy, w ramach którego urzędnicy amerykańscy naciskali na banki, aby zerwały więzi z nielubianymi branżami, takimi jak pornografia i pożyczki natychmiastowe.
Zwolennicy teorii Choke Point 2.0 twierdzą, że te posunięcia są ponowną próbą regulacji poza granicami prawa. Mowa jest wprost o wykorzystywaniu wpływu na sektor bankowy do tworzenia polityki de facto bez konieczności uzyskiwania zgody Kongresu. - Chodzi o to, by zrobić ile się da, bez konieczności uchwalania nowych ustaw - podkreślił Carter.
Grupa republikańskich senatorów, pod przewodnictwem Billa Hagerty’ego z Tennessee, zdaje się popierać tę interpretację. Świadczy o tym list otwarty do regulatorów bankowych z 9 marca, w którym czytamy: "To skoordynowane zachowanie wydaje się niepokojąco przypominać operację Choke Point".
Inni są jednak mniej przekonani do teorii Choke Point 2.0. Ekonomistka Frances Copolla, która pracowała w zarządzaniu ryzykiem dla HSBC i Royal Bank of Scotland, nie sądzi, że nastąpił skoordynowany atak na kryptowaluty, ale że upadek Silvergate i Signature jest odzwierciedleniem słabości w ich modelach operacyjnych. Caleb Franzen, analityk bankowości korporacyjnej w firmie badawczej Cubic Analytics, mówi, że rozmowy o podstępnych taktykach wśród regulatorów to "czysta spekulacja".
Podobnego zdania są polscy eksperci. - Wszelkie teorie spiskowe związane z rynkiem brzmią wiarygodnie, jednak ich weryfikacja najczęściej jest niemożliwa. Nie przesądza to także o ich prawdziwości. Często ich twórcy (oraz wyznawcy) dopasowują rozwój pewnych wydarzeń do odgórnie przyjętych założeń. Bywa także, że osoby tworzące je przeceniają intelektualne i faktyczne możliwości wpływowych osób. Autorytet czy pozycja komentujących rynkowe wydarzenia same w sobie nie czynią ich trafnymi - zauważył w rozmowie z Biznes Interią Eryk Szmyd, analityk XTB.
Jak zauważył, członkowie zarządu upadłego banku SVB niebawem prawdopodobnie zostaną objęci osobnym śledztwem.
- Środki, które uzyskali ze sprzedaży posiadanych akcji mogą niebawem zostać zwrócone do budżetu USA. W ich interesie leży przedstawienie siebie i banku jako ofiar w tej sytuacji. Zarządzanie ryzykiem w banku SVB było fatalne, co w połączeniu z bessą na rynku crypto oraz nagłym wzrostem stóp procentowych przyspieszyło jego upadek. Napędzała go słabość jego klientów - startupów i często nierentownych firm, które były beneficjentami wielu lat luźnej polityki monetarnej. Rynek zaczął postrzegać go jako zagrożonego także wobec słabości innego crypto-banke, Silvergate Capital. Prawdopodobnie to miks tych czynników i w efekcie masowy odpływ depozytów zdecydował - nie ‘decyzja regulatorów’ wedle spiskowej teorii członka zarządu banku - dodał Eryk Szmyd.
Ale, nawet przyjmując, że regulatorzy chcieli wysłać taką czy inną ostrzegawczą wiadomość do rynku, to możemy dziś powiedzieć, że zawiodła. Cena bitcoina wystrzeliła wobec eskalujących problemów scentralizowanego świata finansów. Na fali wzrostów kryptowaluty prawdopodobnie ponownie zaczną być postrzegane jako atrakcyjne przez nowych inwestorów oraz instytucje.
- Każda sytuacja, która tworzy szerokie grono poszkodowanych, w tym przypadku głównie akcjonariuszy, wiąże się z kontrowersjami. Należy jednak pamiętać, że w USA regulacje dotyczące banków regionalnych są znacznie luźniejsze niż w Europie, a ryzyko upadłości jest wpisane w tę działalność jak w każdą inną - komentuje dla Biznes Interii Kamil Cisowski, dyrektor analiz i doradztwa inwestycyjnego w Domu Inwestycyjnym Xelion.
Przedstawiciel Xeliona zauważa, że rząd (ani amerykański ani żaden inny) nie ma obowiązku ratować żadnych firm i robi to w wyjątkowych wypadkach, gdy wymaga tego interes społeczny. W przypadku bankowości ochrona depozytariuszy jest zawsze priorytetem na tle interesów akcjonariuszy czy nawet obligatariuszy.
- Sugestie, że ktokolwiek, czy to Fed czy Departament Skarbu, chciałyby uderzyć w rynek kryptowalut pozwalając na te upadłości, są absurdalne, a nic nie świadczy o tym lepiej niż wyceny kryptowalut. Jest to klasa aktywów, która powstała w oparciu o nieufność do tradycyjnego systemu finansowego i najwyraźniej również w obecnej sytuacji jest głównym beneficjentem tego, że zostaje ona podważona - podsumowuje Kamil Cisowski.
Krzysztof Maciejewxski