Sektor gospodarki odpadami: "To jest wstyd na całą Europę"
Polska przygotowuje się do wdrożenia unijnych przepisów dotyczących rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) w sektorze gospodarki odpadami. Zmodyfikowany system powinien zacząć działać w 2023 roku. Na stare "śmieciowe" problemy nakłada się nowy unijny podatek, plastic tax, który ma zacząć obowiązywać od nowego roku.
Rozszerzona odpowiedzialność producentów w sektorze gospodarki odpadami zakłada, że producent produktu ponosi odpowiedzialność za produkt wprowadzony przez niego na rynek także w końcowej fazie cyklu życia tego produktu, czyli w chwili gdy staje się on odpadem. W praktyce oznacza to, że producenci będą uczestniczyć w kosztach gospodarowania odpadami powstałymi w związku z wprowadzaniem przez nich produktów na rynek. Zgodnie z przepisami unijnej dyrektywy w Polsce udział producentów w tych kosztach powinien wynieść co najmniej 80 proc. Aby producenci wywiązywali się ze swoich obowiązków, trzeba stworzyć sprawnie działający system. Ten dotychczasowy, obarczony jest patologiami.
- Jak wskazaliśmy w niedawnym raporcie Instytutu Jagiellońskiego na temat rozszerzonej odpowiedzialności producenta w sektorze gospodarki odpadami opakowaniowymi, kluczowymi deficytami systemu są nierównowaga w zakresie wkładów finansowych poszczególnych interesariuszy systemu oraz niedostateczny poziom kontroli nad wystawianą dokumentacją DPO/DPR - podkreśla Kamil Moskwik z Instytutu Jagiellońskiego.
Dokumentacja DPR potwierdza recykling odpadów opakowaniowych, a DPO dokonanie innego niż recykling procesu odzysku odpadów. Z analizy Instytutu Jagiellońskiego wynika, że na rynku dochodzi do tzw. "handlu kwitami", czyli to obrotu dokumentami DPO/DPR, które w wielu przypadkach są fałszowane i niepowiązane z fizycznym procesem zagospodarowania odpadów. - Skalę tego procederu szacuje się nawet na 30 proc. wolumenu odpadów - wskazuje Moskwik. Takie wnioski wypływają z analizy danych, która pokazuje rozbieżności między faktycznymi mocami przerobowymi instalacji do odzysku a masą odpadów, w przypadku których poświadczono odzysk lub recykling.
Jak wygląda to w praktyce? Dokumenty wystawiają podmioty, które nie posiadają instalacji do prowadzenia procesów odzysku lub recyklingu, lub dochodzi do wystawiania "kwitów" dla śmieci, które nie zostały poddane recyklingowi, a zamiast tego trafiły na "dzikie wysypiska".
- Przyczyn tego stanu rzeczy należy dopatrywać się w aktualnym stanie prawnym oraz modelu organizacji systemu, charakteryzującym się brakiem mechanizmów instytucjonalnych umożliwiających uspójnienie procesów dokumentowania przed podmioty sektora. Otwiera to pole do nieuczciwych praktyk (tj. wystawiania DPO/DPR bez pokrycia w zrealizowanych realnie procesach zagospodarowania odpadów), co finalnie prowadzi do wytworzenia rynkowej szarej strefy - wyjaśnia ekspert i wskazuje rozwiązanie.
- Baza Danych Odpadowych, jako narzędzie, ma szansę pomóc w monitoringu oraz kontroli szarej strefy. W naszej ocenie, należy rozwinąć ją - po dokonaniu odpowiednich korekt w prawie - o nowe moduły umożliwiające porównanie wystawianych dokumentów i wykonanych faktycznie czynności. Drugi obszar zmian powinien obejmować regulacje dotyczące obowiązków i odpowiedzialności (w tym odpowiedzialności finansowej) uczestników sektora - postuluje Moskwik.
Inny "śmieciowy" problem wynika z tego, że producentom bardziej opłaca się wytwarzać produkty z surowca pierwotnego niż z surowców z recyklingu. - W ostatnich miesiącach ceny "nowego plastiku" spadły nawet o 40 proc. i stał się on tańszy od recyklatów. Kto kupi używane auto, które jest droższe od nowego samochodu prosto z salonu? - zastanawia się Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling.
Jak dodaje, musimy być gotowi na tanie surowce kopalne, a plastik wytwarzany jest właśnie z ropy i z gazu ziemnego. - Ropa naftowa to przeszłość, a wielkimi krokami wchodzimy w erę wodoru. Wkrótce będziemy przechodzić na technologię wodorowe, a odchodzić od spalania ropy. Właśnie wodór, wypychając tradycyjne silniki spalinowe, wykreuje próżnie w kontekście zagospodarowania ropy naftowej. A te niezagospodarowane ilości ropy zostaną przekierowane na kilkaset rafinerii do produkcji pierwotnego plastiku, które otworzą się w następnych latach. Zakłady recyklingowe nie nadążą z przetwarzaniem takich ilości - ostrzega.
Dziak-Czekan wskazuje również, że branża recyklingu ze zdumieniem obserwuje powolne tempo prac nad wsparciem branży oraz implementacją ROP. - Duża w tym rola producentów, którzy grając na zwłokę, generują pokaźne oszczędności. Przez ostatnich kilka lat recykling był jedynie modnym narzędziem poprawiającym stan środowiska, stan naszych ulic, parków i lasów. Po ogłoszeniu przez UE tzw. plastic tax w wysokości 800 euro za każdą tonę plastiku, każdy recykler generuje ogromne oszczędności dla budżetu Polski - mówi.
Podczas lipcowego posiedzenia Rady Europejskiej przyjęto konkluzje związane z wprowadzeniem i zastosowaniem od 1 stycznia 2021 roku podatku od plastiku, który będzie wynosił 0,80 euro od każdego kilograma plastiku, który nie zostanie poddany recyklingowi. Podatek będzie trafiał do budżetu unijnego bezpośrednio z budżetów państw członkowskich. Jak wskazuje Szymon Dziak-Czekan, według różnych szacunków już od nowego roku Polska może zapłacić 1,9 mld złotych za plastik niepoddany recyklingowi.
- Średni zakład recyklingu tworzyw sztucznych przetwarzający 20 tys. ton plastiku rocznie z obrotami ok. 40 mln zł, oszczędzi dla budżetu państwa ponad 70 mln zł rocznie. Recykling generuje prawie dwa razy większe oszczędności, niż generuje przychody. Jaka inna branża przedsiębiorców może się pochwalić takim wynikiem? Zarówno ekonomicznym jak również korzyściami środowiskowymi? - mówi ekspert.
- Jako Stowarzyszenie Polski Recykling czujemy się odpowiedzialni za przetwarzanie jak największych ilości śmieci, ale do tego potrzebny jest popyt. Proponujemy, żeby na wzór Włoch i Wielkiej Brytanii, podatek od plastiku obejmował firmy które nie wykorzystują min. 30 proc. recyklatów w swoich produktach - dodaje.
Prezes Stowarzyszenia Polski Recykling odnosi się również do koncepcji dotyczących systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów. - Branża stoi na stanowisku, że strumień pieniądza od producentów powinien płynąć do gmin, aby obywatele płacili mniej za wywóz odpadów. Druga część strumienia powinna trafić na edukację i do certyfikowanych recyklerów. Analizy pokazują, że najlepszym podmiotem do realizacji tych obowiązków jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. W Polsce od prawie dwudziestu lat funkcjonuje system prywatny, który pomimo wielu korzyści nie sprawdził się w polskich realiach - komentuje ekspert.
Na poparcie swojej opinii przestawia dane. - W Bułgarii za wprowadzenie plastiku na rynek producenci płacą dwadzieścia razy więcej niż w Polsce, w Rumunii trzydzieści pięć razy więcej. W Austrii, w Belgii czy w Niemczech ponad sto razy więcej niż w naszym kraju. To jest naprawdę wstyd na całą Europę, szczególnie, że polscy recyklerzy mają ponad ćwierk wieku tradycji i tysiące produktów wykonujemy już praktycznie w 100 proc. z odzysku - mówi Dziak-Czekan.
Dominika Pietrzyk