Skandal z pracą w Czechach
Do domu powrócili tarnowianie, którym obiecywano zatrudnienie w Czechach. Twierdzą, że zostali oszukani przez pośrednika, informuje "Dziennik Polski".
Niedawno, z inicjatywy m. in. władz samorządowych Tarnowa, do Czech wyjechała pierwsza grupa mieszkańców miasta, którzy mieli pracować w zakładach elektroniki Yazaki Wiring Technologies w Pilznie. Dwa dni później znaczna część z nich powróciła do domu.
- Hotel, w którym mieliśmy zamieszkać, był okropny, opowiadają. Za wiele rzeczy musieliśmy sporo płacić, choć deklaracje pośrednika były inne. Wyszło na to, że w ciągu miesiąca zarobilibyśmy na rękę do 600 zł, choć obiecywano nam 1,4 tys. Słowem, wpuszczono nas w maliny.
Prezydent Tarnowa, Mieczysław Bień, który patronował przedsięwzięciu twierdzi, że swoje informacje na ten temat opierał na deklaracjach pośrednika - rzeszowskiego oddziału firmy Work- service. Krzysztof Antaczak, prokurent firmy Word-service w Czechach, uważa, że krytykowany przez Polaków hotel spełnia wszystkie standardy hotelu robotniczego. Nikomu nie obiecywaliśmy też całkiem bezpłatnego zakwaterowania i dopłat do wyżywienia. To nieporozumienie, mówi.
Do pracy w Czechach i na Słowacji Powiatowy Urząd Pracy w Tarnowie miał skierować ok. 300 osób. Prezydent miasta zaapelował, by te osoby, które miały udać się teraz do Czech, wstrzymały się z wyjazdem do czasu wyjaśnienia sprawy.