Skok produkcji o 13,5%

Nie należy się spodziewać, że na dzisiejszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej zapadnie decyzja o podwyższeniu stóp procentowych.

Nie należy się spodziewać, że na dzisiejszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej zapadnie decyzja o podwyższeniu stóp procentowych.

Zarówno prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz, jak i inni członkowie RPP są zaniepokojeni wysokością inflacji (po czerwcu br. - 10,2% w skali rocznej), jak i "mało restrykcyjnym" rządowym projektem budżetu na 2001 r. Z drugiej strony - co zgodnie podkreślają analitycy bankowi - deklaracja prezes NBP (z przedwczorajszego wywiadu dla "Rzeczpospolitej") jest jednoznaczna - bank centralny najpierw określi cel inflacyjny na 2001 r., a dopiero potem zastanowi się nad kursem polityki monetarnej, który pozwoliłby ten cel osiągnąć. O możliwym podnoszeniu stóp procentowych mówił wczoraj członek RPP Bogusław Grabowski.

Reklama

Odnosił się jednak do dalszej przyszłości. Powiedział, że NBP musiałby zaostrzyć politykę pieniężną w reakcji na wejście w życie ustawy uwłaszczeniowej. Jego zdaniem, próba przeprowadzenia powszechnego uwłaszczenia wywołałaby bardzo negatywne konsekwencje makroekonomiczne.

H. Gronkiewicz-Waltz przyznaje, że natychmiastowe podnoszenie stóp procentowych i tak nie pomogłoby tegorocznemu celowi inflacyjnemu (5,4--6,8% na koniec grudnia). Krajowi analitycy nie mają złudzeń - inflacja w 2000 r. będzie znacznie większa od prognozowanej nawet kilka tygodni temu. Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych podniosło właśnie przewidywany wskaźnik (liczony od grudnia do grudnia) do 7,8%. Co gorsza, wysoka inflacja w 2000 r. stawia pod znakiem zapytania realizację założonego przez rząd na poziomie 6,1% średniorocznego wzrostu cen w 2001 r.

- Nie niepokoimy się poziomem stóp procentowych w Polsce, ale ich zmiennością - powiedział wczoraj PARKIETOWI Ralph Sueppel, ekonomista z londyńskiego oddziału J.P. Morgan. R. Sueppel w tych właśnie dniach opublikował analizę procesu kształtowania się stóp procentowych w Polsce w stosunku do zmian cen artykułów konsumpcyjnych. Doszedł do wniosku, że wskaźnik inflacji liczony dla towarów konsumpcyjnych, jako podstawa polityki monetarnej NBP, jest obarczony poważnymi wadami. W naszym kraju jest on bowiem znacznie bardziej rozchwiany niż w Europie Zachodniej.

Zdaniem R. Sueppela, NBP powinien uzależniać stopy procentowe od poziomu inflacji mierzonego w dłuższym czasie i opierać się na wskaźnikach mniej podatnych na "szum statystyczny". Autor analizy przypomina, że w krajach rozwiniętych we wskaźniku zmiany cen dóbr konsumpcyjnych nie uwzględnia się artykułów spożywczych i paliw. Dodaje, że w Czechach i Słowacji banki centralne opierają politykę monetarną na skorygowanym wskaźniku inflacji, publikują również inne jej wskaźniki i nadają większe znaczenie kursowi korony.

R. Sueppel uważa, że Polska potrzebuje stabilności finansowej. Polityka monetarna odzwierciedlająca duże wahania cen benzyny i sezonowych artykułów spożywczych jest - jego zdaniem - w coraz większym stopniu nie do pogodzenia z tym celem. Analityk J. P. Morgan sądzi, że przy podejmowaniu decyzji o wysokości stóp procentowych większą wagę powinno się przywiązywać do kursu złotego, podaży pieniądza, emisji kredytu i wskaźników odzwierciedlających popyt wewnętrzny.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »