Skończyli, a my nadal będziemy płacić

Skończyła się właśnie kadencja Sejmu. Czekamy na wybory i przysłuchujemy się przedwyborczym obietnicom. Zdecydowana większość ubiegających się o mandat, jeśli nie wszyscy, zasiadała już na Wiejskiej. Przyglądając się obecnej sytuacji finansów publicznych nie mamy powodów do zadowolenia. Deficyt zwiększył się o dodatkowe 7,4 mld zł.

Plan oszczędnościowy premiera Hausnera pozwolił w ubiegłym roku zaoszczędzić 7,8 mld zl. Obecnie bilans prac Sejmu nie jest już dodatni. Uchwalono wiele, obciążających budżet ustaw, które wydają się być tylko "kiełbasą wyborczą", ponieważ ich skutki będą nas dużo kosztować.

Ale to już było...

Sytuację taka obserwowaliśmy już pod koniec rządów AWS. Jednak w odróżnieniu od tamtego przypadku, jak tłumaczy "Rzeczpospolitej", Piotr Bujak ekonomista BZ WBK, mamy teraz w Polsce wzrost gospodarczy i dlatego dziura jest jakby zakryta.

Reklama

Ustawy "pod publikę"

Pierwszą tego typu ustawą było przyznanie jednorazowych dodatków, dla tych którzy dostają najniższe emerytury i renty. Przeforsowany przez posłów SLD pomysł w ostatecznym rozrachunku kosztować będzie 1,5 mld zł.

Najdroższe będą jednak zmiany systemu emerytalnego. Umożliwienie górnikom przechodzenie na emeryturę po 25 latach pracy w ciągu najbliższych 15 lat będzie nas kosztować 70 mld zl. Zapobiec temu może tylko veto prezydenta.

Zaprzepaszczono większość pomysłów z planu premiera Hausnera, m.in. ustawę o waloryzacji rent i emerytur. Posłowie, przyjmując koleje ustawy, nie pofatygowali się o znalezienie źródeł na ich sfinansowanie. Natomiast każde zaoszczędzone pieniądze były natychmiast rozdysponowywane. Przykładem tego jest 300 mln zl, które uzyskano dzięki uchwaleniu czwartej 50-proc. stawki podatkowej dla najzamożniejszych. Pomimo tego, że będzie ją można egzekwować dopiero od przyszłego roku, pieniądze wydano już m.in. na stypendia.

Wydaje się, że w ciągu najbliższych trzech lat będziemy musieli zaciskać ostro pasa. Miejmy tylko nadzieję, że nowy Sejm przynajmniej na początku będzie myślał o dobru państwa, a nie o kolejnych wyborach.

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: My
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »