Słabe odczyty PMI w Europie, przemysł dalej "pod kreską". Jak wypada Polska?
Nastroje przedsiębiorców w polskim przemyśle są pesymistyczne. Ale widać światełko w tunelu w postaci odbicia wskaźnika PMI. Podobna tendencja jest zauważalna w innych krajach UE. To może natomiast zwiastować lepszy czas dla sektora i dla gospodarki.
Jak wynika z danych zebranych przez firmę S&P Global, indeks PMI dla polskiego przemysłu wzrósł we wrześniu do 43,9 pkt, z 43,1 odnotowanych miesiąc wcześniej. Wskaźnik ten pokazuje, jakie nastroje panują wśród przedsiębiorców z sektora. Przyjmuje się, że neutralny poziom wynosi 50 pkt. Wszystko co jest poniżej, oznacza negatywne nastawienie do panującego otoczenia gospodarczego.
W raporcie firmy S&P można przeczytać, że we wrześniu "wielkość produkcji, nowych zamówień, zaległości oraz zakupów malała wolniej niż w sierpniu, a prognozy na 12 najbliższych miesięcy należały do najlepszych od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku". Choć jest to przejaw optymizmu, tak ubiegłomiesięczne dane przyniosły także największy od niemal roku spadek w zatrudnieniu.
Firmy z sektora nadal odczuwają utrzymujący się spadek liczby nowych zamówień - 17 miesiąc z rzędu - i choć tempo spadku produkcji pozostaje silne, tak było ono najwolniejsze od czterech miesięcy. "We wrześniu polscy producenci nadal zmniejszali poziom zaległych zamówień, a zaległości zmalały szesnasty miesiąc z rzędu. Tempo spadku było ogólnie silne, ale najwolniejsze od kwietnia. Zapasy wyrobów gotowych zmalały piąty miesiąc z rzędu" - można przeczytać w raporcie.
Jednocześnie odczyty poniżej "zera" są odnotowywane w przypadku Polski od kwietnia 2022 r. Łącznie mowa tu o 17 miesiącach z rzędu, w czasie których przedstawicielom firm z branży towarzyszy obawa co do najbliższej przyszłości. Najgłębszy dołek w tym czasie przyniósł sierpień ub. roku - wówczas PMI spadł do 40,9 pkt., jednak kolejne miesiące wskazywały na pewne wahania. Pewnym promykiem nadziei był II kw. br., kiedy to omawiany wskaźnik odbił, jednak w lipcu i sierpniu ponownie odnotowano spadki - kolejno 43,5 i 43,1 pkt. Wrzesień więc przyniósł nieznaczne polepszenie w zbieranych danych.
Podobny trend jest zauważalny w innych krajach UE. We wrześniu indeks PMI był wyższy niż miesiąc wcześniej w przypadku Hiszpanii, Włoch, Węgier, Szwajcarii czy Niemiec. Jednak we wszystkich tych państwach odczyty nadal plasują się poniżej neutralnego poziomu 50 pkt.
Ponadto w przypadku największej z gospodarek Europy wskaźnik pozostaje na nadal "recesyjnym" poziomie 39,6 pkt. To jednak i tak poprawa w przypadku Niemczech, które swój dołek zanotowały w lipcu br. - wówczas 38,8 pkt - co było wynikiem podobnym do tych, które panowały w czasach największych kryzysów ostatnich lat, czyli w 2008-09 r. oraz w pandemicznym okresie 2020 r. W sierpniu natomiast analogiczny odczyt wskazał na 39,1 pkt.
Jednak nie we wszystkich krajach widać wyraźną zmianę nastrojów wśród firm. We Francji omawiany indeks obniżył się do 44,2 z 46 pkt z sierpnia, natomiast u naszych południowych sąsiadów - w Czechach - spadł do 41,7 z 42,9 pkt.
Jedynym krajem, związanym gospodarczo z UE, a w którym przemysł patrzy przychylnie na przyszłość jest Norwegia. W ich wypadku wrzesień przyniósł odczyt na poziomie 52,5 pkt. Potwierdza to także tendencję odmienną od tej, którą można zauważyć wśród innych państw.
W niemal wszystkich krajach członkowskich indeks PMI dołuje od co najmniej początku 2023 r., co świadczy o "recesyjnym" nastawieniu sektora. W tym czasie w Norwegii odnotowany wyniki poniżej zera tylko w czterech miesiącach - luty (47,5 pkt), marzec (48,3), maj oraz czerwiec (kolejno 47,4 i 48).
Raporty wskazujące na nastroje panujące w przemyśle potwierdzają także twarde dane. Z ostatnich, sierpniowych badań Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że liczba nowych zamówień w polskim sektorze spadła w relacji rocznej o 19,2 proc., natomiast wśród tych mających iść na eksport odnotowano ujemne 15,9 proc.
W obu przypadkach odczyty były gorsze od lipcowych - wówczas kolejno -18,1 proc. oraz -11,7 proc. Do tego dochodzi ogólny wskaźnik produkcji przemysłowej, który w sierpniu spadł o 2 proc., wobec ujemnych 2,3 proc. miesiąc wcześniej. W tym zakresie w całym 2023 r. nie odnotowano wyników "na plus".
Zadyszka polskiego przemysłu znalazła odzwierciedlenie w spadku PKB w pierwszym półroczu 2023 r. Wraz z analogiczną sytuacją w sprzedaży detalicznej - cały bieżący rok do tej pory przyniósł spadki - ujemne odczyty wpłynęły na skurczenie się polskiego gospodarki w pierwszych trzech miesiącach oraz w II kwartale w tempie -0,3 proc. i -0,6 proc. w relacji rocznej.
Jednak jak zauważył w ubiegło tygodniowej rozmowie z Interią Biznes główny ekonomista ING Banku Śląskiego, Rafał Benecki, na horyzoncie pojawiły się "pierwsze jaskółki poprawy". Zdaniem eksperta najgorsze dla europejskiego, a przy tym także polskiego przemysłu może być za nami. Dane wskazują na odbicie się od dna. Kluczowa w tej układance jest sytuacja Niemiec.
Przemysł największej gospodarki Europy ma powoli budzić się do ponownej pracy, w czym ma pomóc podobne ożywienie wśród największych azjatyckich eksporterów - Chin, Tajwanu czy Korei Południowej. To przełoży się na ponowny wzrost zapotrzebowania na usługi innych państw, w tym właśnie Niemiec.
Jednak kolejny, ważnym aspektem do uniknięcia przez kraje wspólnoty recesji jest zwiększony popyt wśród konsumentów. Ich wydatki zostały ograniczone z uwagi na ciągle wysoką inflację, która dotyczy niemal wszystkich państw na naszym kontynencie. Wzrost sprzedaży detalicznej w Polsce ma zresztą przełożyć się na odbicie PKB w końcówce roku.
Zdaniem analityków z ING cały 2023 r. przyniesie tempo wzrostu gospodarczego na poziomie 0,4 proc. Tożsamy odczyt zakładają ekonomiści z Pekao. Zdaniem ekspertów z Credit Agricole, polski PKB w całym bieżącym roku wyniesie natomiast 0,8 proc. w relacji rocznej.