SLD: chcemy prywatyzacji
Przemysław Morysiak nie przepadł jako kandydat na stanowisko ministra skarbu. Przeciwnie - na razie jest jedyny. SLD ,,przesłucha" go w przyszłym tygodniu.
Przemysław Morysiak, dyrektor departamentu instytucji finansowych w resorcie finansów, zaproponowany przez premiera na stanowisko ministra skarbu, pozostaje na razie jedynym kandydatem. Tak zapewnia Krzysztof Janik, nowy szef klubu parlamentarnego SLD. Jednak zanim dostanie tekę, musi przejść weryfikację.
- Ponieważ Przemysław Morysiak nie jest osobą publiczną, chcemy najpierw go poznać i porozmawiać o jego zamiarach. Musimy się przekonać, czy kandydat na ministra ma odpowiednie kompetencje i czy dobrze rozumie intencje klubu SLD i rządu. W ministerstwie skarbu jest dziś więcej władzy budżetowej niż gdziekolwiek indziej - podkreśla Krzysztof Janik.
Klub przyjął już procedurę weryfikacji kandydata na szefa Ministerstwa Skarbu Państwa (MSP).
- Zdecydowaliśmy, że Przemysław Morysiak zostanie przedstawiony najpierw koalicyjnej części sejmowej komisji skarbu - co powinno nastąpić w środę lub czwartek w przyszłym tygodniu, a potem, na podstawie opinii kolegów z komisji, klub sformułuje ocenę tej kandydatury i przedstawi ją premierowi - zapowiada szef klubu SLD.
Zielone światło
Krzysztof Janik zapewnia, że klub oczekuje od nowego ministra przyspieszenia prywatyzacji.
- Spodziewamy się, że prywatyzacja nabierze tempa. Powinniśmy szybko zdecydować, co i jak chcemy sprzedać. Na decyzje czeka m.in. wielka synteza chemiczna i energetyka. Trzeba też nareszcie przyspieszyć sprzedaż resztówek - mówi Krzysztof Janik.
Według szefa klubu SLD, przyjęty przez rząd ambitny program prywatyzacji giełdowych na rok 2004 i następne powinien pozostać aktualny.
Słaby i posłuszny
Wiesław Walendziak, który - jako opozycyjny przedstawiciel sejmowej komisji skarbu - nie będzie miał okazji uczestniczyć w ocenie kandydata na szefa MSP, obawia się, że schedę po Piotrze Czyżewskim obejmie człowiek słaby - znacznie bardziej od poprzednika podatny na prywatyzacyjne sugestie płynące z gabinetu Leszka Millera.
- Tendencja, że kolejni ministrowie skarbu są odwoływani, bo bardziej ufają procedurom prywatyzacyjnym i rekomendacjom doradców niż telefonom z gabinetu politycznego premiera, jest bardzo niepokojąca. Podobnie jak ta, że na ich miejsce są powoływani ludzie o coraz słabszej pozycji politycznej. Obawiam się, że tak będzie i tym razem, bo wszyscy odwołani ministrowie skarbu w rozmowach ze mną twierdzili, że Leszek Miller osobiście uwikłał się w decyzje prywatyzacyjne. Efekt jest fatalny - rząd nie podejmuje żadnych rozstrzygnięć w sferze prywatyzacji - mówi Wiesław Walendziak.
Jego zdaniem, odwołanie Piotra Czyżewskiego bezpośrednio wiąże się z prywatyzacją grupy G-8 i walką o zmianę na stanowisku prezesa PKN Orlen.
- W ubiegłym tygodniu odbyło się posiedzenie kierownictwa MSP, na którym minister oficjalnie przyjął negatywną rekomendację doradcy w sprawie sprzedaży grupy G-8 El-Dystrybucji Jana Kulczyka. To oznacza, że prawdopodobnie wkrótce podjąłby decyzję o unieważnieniu przetargu - mówi szef sejmowej komisji skarbu.
Dość posądzeń
Wiesław Kaczmarek, były minister skarbu, który wprowadził Piotra Czyżewskiego do resortu na stanowisko wiceministra, unika dywagacji na temat przyczyn dymisji szefa MSP.
- Nie wiem, jaki był powód tej decyzji. Podobnie było w moim przypadku - ucina.
Były szef MSP unika też jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o związek odwołania Piotra Czyżewskiego z prywatyzacją G-8.
- Prawdą jest, że ten przetarg ma się ku końcowi, ale skąd ja mam wiedzieć, czy to był powód odwołania ministra skarbu. Nie wiem, jakie plany miał wobec G-8 Piotr Czyżewski, bo z nim o tym nie rozmawiałem. Mam już dość niekończących się posądzeń, że w resorcie skarbu nie można nic zrobić beze mnie - mówi Wiesław Kaczmarek.