Słowacja uderza w strefę euro!

Słowacja nie będzie pomagać pogrążonej w kłopotach finansowych Grecji - postanowiła słowacka Rada Narodowa. Parlament w Bratysławie zagłosował przeciw udzieleniu Atenom pożyczki.

Pożyczka stanowi część międzynarodowej pomocy finansowej, opiewającej w sumie na 110 mld euro. Słowacy mieli do niej dołożyć 817,85 mln euro.

W głosowaniu wzięło udział tylko 84 ze 150 członków Rady Narodowej, a znacząca większość deputowanych głosowała przeciw. Deputowani zgodzili się jednak na włączenie Słowacji do funduszu ochronnego strefy euro, udzielającego pomocy krajom, które spotkają podobne do greckich problemy finansowe.

Smer-SD zawsze jednoznacznie twierdził, że fundusz jest bardzo istotny dla Słowacji. W przypadku, gdyby pogłębił się kryzys gospodarczy, Słowację będzie chronił mechanizm finansowy, w sprawie którego porozumieli się liderzy Unii Europejskiej - powiedział lider słowackich socjaldemokratów, były premier Robert Fico.

Reklama

Zanim Słowacja przystąpi do funduszu ochronnego strefy euro, będzie musiała zmienić prawo. Jak podkreślił minister finansów Ivan Miklosz, obecnie państwo nie może udzielać tego typu gwarancji finansowych.

To właśnie rząd Roberta Fico przed wyborami zatwierdził udział Słowacji w pomocy dla Grecji. Premier Iveta Radiczova była temu przeciwna, a minister Miklosz mówił, że w porównaniu z najbogatszym w UE Luksemburgiem Słowacja musiałaby przekazać w ramach pomocy ponad dwukrotnie większą część swego produktu krajowego brutto.

To pogwałcenie solidarności z Grecją i całą strefą euro - tak KE skomentowała w czwartek decyzję słowackiego parlamentu, który definitywnie odmówił udziału Słowacji w pożyczce eurolandu dla Grecji. W Brukseli mnożą się spekulacje na temat konsekwencji politycznych.

Choć słowacki udział w pożyczce eurolandu dla Grecji został obliczony na zaledwie 1,02 proc. (około 800 mln euro z 80 mld euro) i jak zapewnia KE "decyzja słowackiego parlamentu nie będzie mieć negatywnych konsekwencji dla wypłat kolejnych transz pożyczki", to tak zdecydowany sprzeciw słowackich deputowanych ("za" głosowały w środę tylko dwie osoby) oburzył Komisję Europejską.

Rzecznik KE Amadeu Altafaj Tordio przyznał, że jest to decyzja suwerennego parlamentu i KE musi ją przyjąć. Ale cytując komisarza ds. walutowych Ollego Rehna nie krył rozczarowania. "To pogwałcenie zobowiązań Słowacji wobec eurogrupy w kwestii udzielenia czasowej i warunkowej pomocy Grecji. Decyzja eurogrupy była niezwykle ważnym aktem w krytycznym momencie, by zapewnić stabilność finansową strefy euro, w tym Słowacji - powiedział Rehn. - Żałuję tego pogwałcenia solidarności ze strefą euro".

Bratysława, najmłodszy członek strefy euro,

jest jedynym krajem, który odmówił udziału w pożyczce dla Grecji. "Niestety potwierdza to stereotypową opinię, że nowe kraje są w UE tylko po to, żeby brać" - powiedział jeden z urzędników w KE. KE dopytywana w czwartek o ewentualne konsekwencje polityczne wobec Słowacji odmawia spekulacji. Zapewnia, że nie należy łączyć decyzji parlamentu słowackiego ws. pożyczki np. z wnioskiem Słowacji o pomoc z unijnego Funduszu Solidarności dla powodzian.

"Nie ma związku. Ale to jasne, że to ważny rozwój sytuacji w UE, która jest wspólnotą prawa opartą na zasadzie "Pacta sunt servanda (z łac. umów należy dotrzymywać)" - powiedział Altafaj Torido. I przypomniał, że decyzję o udzieleniu pomocy Grecji podjęli ministrowie finansów strefy euro z udziałem Słowacji. "To była decyzja nie tylko po to, by pomóc Grecji, ale by bronić euro, wzmocnić strefę euro i stabilność finansową całej UE" - podkreślił.

Każdy rząd strefy euro musiał potem przekonać do tej decyzji swoją opinię publiczną i parlament. Po burzliwej debacie udało się to kanclerz Niemiec Angeli Merkel, choć to Berlin sfinansuje największą część pożyczki. Udział Słowacji w pomocy dla Grecji zatwierdził poprzedni centrolewicowy rząd premiera Roberta Fico. Kwestia pożyczki stała się elementem kampanii wyborczej i, jak nieoficjalnie przyznają urzędnicy w KE, "doszło do wielu zakłamań", jak np. deklaracji, że biedna Słowacja musi płacić na bogatszą Grecję, a chodzi przecież nie o daninę, ale pożyczkę, która będzie zwrócona. Obecna premier Iveta Radiczova już podczas kampanii wyborczej zapowiedziała zdecydowany sprzeciw wobec wspomagania Grecji

Po definitywnej decyzji parlamentu o nieuczestniczeniu Słowacji w pożyczce, teraz to ministrowie finansów strefy euro muszą zdecydować, jak pokryć jej udział w puli pomocy. Spotkają się po raz pierwszy po przerwie wakacyjnej 7 września w Brukseli.

Po pozytywnym raporcie misji KE oraz Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego z początku sierpnia na temat realizacji uzgodnionego programu reform przez Grecję, w najbliższych dniach KE powinna ogłosić decyzję o przekazaniu kolejnej, drugiej już transzy pożyczki eurolandu. KE zapewnia, że biorąc pod uwagę tak mały udział Słowacji w pożyczce, "nie jest zagrożona ani pożyczka dla Grecji ani program reform dla Grecji".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: pożyczka | Słowacja | parlament | strefa euro | strefy | Slowacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »