Spadek PKB i wzrost bezrobocia, czyli co nas czeka w szponach kryzysu?
Porównując poziom kryzysu w Polsce z innymi krajami - głównie zachodniej Europy - można pomyśleć, że pandemia koronawirusa za bardzo nas nie dotknęła. Przewidywany spadek PKB na poziomie 5 proc. wygląda dobrze, w porównaniu z kilkunastoprocentowymi spadkami w Hiszpanii i Francji.
To prawda - pandemia dotknęła Europę Wschodnią znacznie mniej niż inne państwa. Widać to na przykładzie Niemiec - gdzie granica między liczbą zachorowań dzieli kraj na wschodnią i zachodnią część.
Czemu tak jest, nie wie nikt. Nie należy jednak zachwycać się sytuacją naszej gospodarki. Spadek PKB o 5 proc. to wciąż ogromny kryzys, niewidziany w Polsce od 30 lat.
- Mówienie o zielonej wyspie to przesada. To nie jest normalny kryzys, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Sytuacja jest bardzo ciężka. Obniżenie wartości PKB o 5 proc. to gigantyczny spadek, któremu towarzyszy w dodatku ogromny wzrost zadłużenia państwa - powiedział serwisowi eNewsroom profesor Witold Orłowski, ekonomista.
- Dzisiaj możemy powiedzieć, że radzimy sobie nie najgorzej. Ale sytuacja jest bardzo ciężka. Możemy jeszcze oczekiwać załamania się wielu wskaźników, na przykład bezrobocia. Dzięki interwencji państwa bezrobocie nie wzrosło - co obserwujemy także na rynku europejskim. Jednak kosztem tego jest ogromny wzrost długu publicznego. Cenę za to zapłacimy w przyszłości, a bezrobocie wkrótce zacznie rosnąć - przewiduje Orłowski.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze