Spis powszechny. GUS ma wstępne dane

- Spis powszechny w 2021 r. pokazał, że liczba ludności Polski wynosi 38 mln 179 tys. 800. Mamy do czynienia z mniejszym niż spodziewaliśmy się spadkiem, o niecały 1 proc. liczby ludności - powiedział podczas konferencji prasowej prezes GUS Dominik Rozkrut.

Główny Urząd Statystyczny przedstawił wstępne dane Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań. Przedstawiają sytuację demograficzną w Polsce w marcu 2021r. Wynika z nich, że populacja Polski wyniosła 38 179,8 tys. osób. To o niespełna jeden procent mniej (332 tys. osób) niż dziesięć lat temu, kiedy przeprowadzono poprzedni spis powszechny. W marcu 51,5 proc. stanowiły kobiety, 48, 5 proc. - mężczyźni.

Dominik Rozkrut, prezes GUS, który przedstawił informację, zwrócił uwagę na to, że chociaż liczba ludności zmniejszyła się nawet mniej niż się to mogło wydawać, to mocno zmieniła się struktura wiekowa ludności.

Reklama


Spis powszechny. Obecnie co piąta osoba ma 60 i więcej lat

W ciągu dekady przybyło ponad 1,8 mln osób w grupie osób mających 60 i więcej lat kobiety i 65 i więcej - mężczyźni. Teraz takie osoby stanowią niespełna 22 proc. populacji, a dziesięć lat temu było to niespełna 17 proc. 

Dodatkowo w ciągu dziesięciu lat zmniejszyła się liczba dzieci i młodzieży (ludności w wieku przedprodukcyjnym) o prawie 260 tys. W marcu zeszłego roku było to niespełna 7 mln osób i 18,2 proc. mieszkańców. 

Zmniejszyła się także liczba ludności w wieku produkcyjnym (od 18 lat do osiągnięcia wieku emerytalnego czyli 60 lat kobiety i 65 lat mężczyźni) - z 64,4 proc. w 2011 r. do 60,0 proc. w 2021 r.).  Szybciej zmniejszyła się liczba osób w wieku do 44 lat, niż starszych.

Ile jest mieszkań w Polsce?

Ze spisu wynika również, że 31 marca 2021 r. na terenie kraju usytuowanych było prawie 15,2 mln mieszkań i około 6,8 mln budynków. W porównaniu z wynikami Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011 liczba mieszkań wzrosła o prawie 1,7 mln, tj. o 12,6 proc., a liczba budynków zwiększyła się o prawie 800 tys., tj. o 13,3 proc. GUS oszacował także wspólną powierzchnię wszystkich mieszkań - jest to 1121,3 mln m2, dziesięć lat temu było to  o prawie 175 mln m2 mniej (o 18,5 proc.).

Koszty spisu powszechnego w 2021 r. wyniosły 386 mln zł i były niższe niż w 2011 r. (395 mln zł). - Zaangażowanych w spis powszechny było 30 tys. osób - wyliczał Rozkrut. 

Prezes GUS podsumował, że 56 proc. osób spisało się przez Internet, a ponad 1 mln osób skorzystało z mobilnych punktów spisowych. - Przez najbliższe dwa lata będziemy publikować wyniki naszych badań. Wyniki będziemy publikować dla województw od kwietnia, dla powiatów i gmin od września - zapowiedział Rozkrut.

Polaków udało się zmobilizować. - Mamy 92-proc. uczestnictwo bezpośrednie w spisie - zakończył prezes GUS.

Spis powszechny. Jest nas coraz mniej

O tendencjach demograficznych mówił Piotr Szukalski, zastępca przewodniczącego Rządowej Rady Ludności. - Musimy sobie zdawać sprawę, że niska dzietność prowadzi do tego, że czeka nas kurczenie się populacji - zauważył. - Jeśli patrzymy na ostatnie 2-3 dekady, to możemy powiedzieć, że liczba ludności zmienia się w przekroju przestrzennym w bardzo zróżnicowany sposób. Wielkimi wygranymi są duże miasta, największymi przegranymi - peryferia. Ta depopulacja rodzi wielkie konsekwencje. Jesteśmy członkiem UE, gdzie liczba głosów zależy od liczby ludności. Ta depopulacja prowadzi do koncentracji kapitału intelektualnego w kilkunastu ośrodkach wielkomiejskich. Depopulacja ma destrukcyjny wpływ na poziomie lokalnym - zmniejszanie się liczby płatników podatków, zmniejsza potencjał konsumpcyjnym, oznacza utrudnienia w prowadzeniu biznesu - mówił Szukalski. Z drugiej strony koncentracja ludności w dużych ośrodkach prowadzi do gruntownej zmiany przyrodniczej.

GUS przedstawił pierwsze wyniki spisu powszechnego

Drugim wyzwaniem są zmiany związane ze zmianą struktury wieku. - Są trzy problemy. Po pierwsze starzenie się ludności i utrzymanie relacji pomiędzy pracującymi i niepracującymi. Po drugie - ochrona zdrowia. W jaki sposób funkcjonujący system zdrowia będzie w stanie odpowiadać na potrzeby osób starszych i bardzo starych? Ale także to, że na poważnie powinniśmy przemyśleć rozbudowanie sektora geriatrycznego. Mówiąc o starzeniu się ludności pomijamy logikę tego procesu: wzrasta liczba osób starszych, ale najbardziej dynamiczny wzrost dotyczy 80-90-latków - tłumaczył Szukalski. 

Istnieją prognozy, że w 2500 roku osoby w tym wieku będą stanowiły 10 proc. populacji w Polsce.

- Jeśli spodziewamy się tego to powinniśmy zastanowić się nad sposobem finansowaniem coraz bardziej potrzebnych usług opiekuńczo-pielęgnacyjnych. Wdrożenie ubezpieczenia pielęgnacyjnego wydaje się koniecznym rozwiązaniem - tłumaczył socjolog. Ale też konsekwencją (pozytywną) starzenia się Polaków powinien być rozwój srebrnej gospodarki, czyli usług i towarów przeznaczonych dla osób starszych, uwzględniających specyfikę ich potrzeb i możliwości.

Konsekwencje zmian demograficznych ważne są także dla rynku pracy, edukacji i dla opieki zdrowotnej. Prof. Szukalski uważa, że potrzebna jest zmiana sposobu prowadzenia edukacji tak dzieci i młodzieży, jak i osób dorosłych.  Jego zdaniem wsparcie dla rodziców i dzieci nie powinno się tylko koncentrować na wsparciu materialnym, potrzebna jest zmiana systemu kształcenia. - Jeśli nie będziemy mieć więcej pracowników, to postawmy na większą produkcyjność, a to oznacza inwestowanie w kapitał ludzki, w naukę także dla pracowników. - tłumaczył i dodał, że warto zastanowić się nad polityka migracyjną: - Czy jest puszczona na żywioł, czy zastanowimy się nad tym, jacy ludzie, z jakimi kompetencjami zawodowymi są nam potrzebni? - zapytał.

Szukalski zwrócił uwagę na to, że polityka demograficzna nie może być utożsamiana tylko z polityką ludnościową. Ze względu na wyzwania i na ich konsekwencje potrzebne są zmiany dotyczące rożnych elementów polityki: rodziny, migracji, rozwoju regionalnego, czy edukacji. 

- Osobnym wątkiem są problemy zdrowotne. To wielkie wyzwanie. Symptomy niepokojące zostały zaobserwowane w 2015 r. Dwa ostatnie lata tylko pogorszyły pod tym względem sytuację. Rodzi się pytanie jaki będzie długookresowy wpływ pandemii? - mówił Szukalski.

Problemem będą też międzynarodowe wyzwania z punktu widzenia demografii. - Za 45 lat oczekujemy, że Francja przewyższy liczbą ludności Niemcy. Prawdopodobnie Wielka Brytania uczyni to kilka lat wcześniej. W II poł. tego wieku rozpocznie się "czas Afryki". Warto o tym pamiętać nie tylko z perspektywy migracji, ale też potencjału ekonomicznego tego kontynentu - zauważył ekspert.

W ubiegłym roku Główny Urząd Statystyczny przeprowadził Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021. Udział w spisie był obowiązkowy dla wszystkich Polaków, którzy musieli odpowiedzieć na serię pytań, w tym dotyczących ich sytuacji rodzinnej czy mieszkaniowej.

Pierwszy spis powszechny na ziemiach polskich zorganizowano już w 1789 r. Był on przeprowadzony na podstawie konstytucji z 22 czerwca 1789 r. uchwalonej przez Sejm Czteroletni. Później były kolejne, organizowane przez państwa zaborcze. W ostatnich latach badanie demograficzne i statystyczne ludności organizowano średnio co 10 lat: w 2021 r., w 2011 r., 2002, 1988 r. itd.

GUS kolejne dane i wnioski planuje publikować cyklicznie w kolejnych miesiącach, aż do 2023 r. Przewidziano także opracowania analityczne, w tym m.in.: Stan i struktura demograficzno-społeczna i ekonomiczna ludności Polski w świetle wyników NSP 2021; Ludność na rynku pracy w świetle wyników NSP 2021 czy Warunki mieszkaniowe w Polsce w świetle wyników NSP 2021 (wrzesień 2023).

bed, af

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: GUS | Narodowy Spis Powszechny | demografia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »