Sputnik V, czyli Rosja w pigułce

W rok po ogłoszeniu przez Władimira Putina, że rosyjscy naukowcy opracowali skuteczną szczepionkę na COVID-19 można dokonać podsumowań. Na przykładzie Sputnika V dobrze widać problemy współczesnej Rosji, w której propaganda zastępuje rozwiązywanie problemów, władza jest silna, ale nie potrafi rozwiązać podstawowych problemów, a obywatele generalnie nie ufają rządzącym. Na to nakłada się gigantyczna korupcja, uciekanie od rozwiązywania realnych problemów i odwoływanie się w ostateczności do strategii "ratuj się kto może", czyli rozwiązań wprowadzanych w skali lokalnej, po to aby chronić przede wszystkim własną społeczność.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Rosja w której trzecia fala infekcji COVID-19 ma właśnie swój szczyt jest już na czwartym miejscu w świecie pod względem liczby zakażonych. W pierwszej połowie lipca codziennie odnotowywano powyżej 25 tys. nowych przypadków, zaś liczba zgonów przewyższała każdego dnia 700 osób. W opinii wielu specjalistów dane te są mocno zaniżone, bo niemała część przypadków kwalifikowana była, po to aby poprawić statystyki, np. jako choroby układu oddechowego. W świetle oficjalnych statystyk od początku pandemii na COVID-19 zmarło w Rosji niemal 145 tys. osób, jednak liczba "ponadplanowych śmierci", czyli wzrost liczby zmarłych osób powyżej wieloletniego trendu mówi o tym, że skala zjawiska jest znacznie większa. Wicepremier Tatiana Golikowa, nadzorująca m.in. ministerstwo zdrowia poinformowała, że w czerwcu 2021 roku liczba zmarłych na COVID-19 jest o 13,9 proc. większa niźli w tym samym miesiącu rok wcześniej, kiedy pandemia już trwała.

Reklama

Demograficzna wyrwa

Z opublikowanych przez Rosstat danych za ubiegły rok wynika, że pandemia COVID-19 zbiera w Rosji tragiczne żniwo. Porównując rok 2020 w którym zmarło 702 tys. obywateli Federacji Rosyjskiej z rokiem 2019, kiedy odnotowano 317,2 tys. osób zmarłych łatwo obliczyć, że mamy do czynienia z 2,2-krotnym wzrostem, czyli liczbą niemal 400 tys. "ponadplanowych" zejść w ciągu roku. A jak to może wyglądać w tym roku? Aleksiej Raksza, niezależny rosyjski demograf, który twierdzi, że w ubiegłym roku rosyjskie władze mniej więcej trzykrotnie zaniżyły liczbę infekcji, jest zdania, że tegoroczny przebieg pandemii Rosji będzie jeszcze bardziej tragiczny. Tylko w lipcu w jego opinii może to być 60 tys. "ponadplanowych" zgonów i uprawnione jest mówienie, że w Rosji pandemia będzie się rozwijała według scenariusza indyjskiego, nie tylko dlatego, że odnotowano już obecność i szybkie rozprzestrzenianie się mutacji delta. Inne wskaźniki demograficzne, takie jak przewidywalna długość życia, liczba zgonów z powodu nadużywania alkoholu czy wreszcie kluczowy dla sytuacji ludnościowej wskaźnik liczby dzieci przypadających na kobietę w wieku od 18. do 50. roku życia również się w Rosji dramatycznie w ostatnim czasie pogorszyły. I tak Raksza obliczył, że obecnie statystycznie kobieta w Federacji Rosyjskiej rodzi 1,5 dziecka w trakcie swego życia (prosta zastępowalność pokoleniowa wymaga aby na jedną kobietę było to 2,2), a w nadchodzących latach, przynajmniej do roku 2030 trzeba też liczyć się jego zdaniem z drastycznym spadkiem rodzących się dzieci w liczbach bezwzględnych. W roku 2030 będzie to o 40 proc. mniej niźli w roku 2010, a pandemia może te wskaźniki dodatkowo pogorszyć. W opinii wypowiadających się publicznie rosyjskich demografów główną przyczyną tych niekorzystnych trendów jest pogarszająca się sytuacja ekonomiczna rosyjskich rodzin.

Eksperci już mówią o "demograficznej wyrwie" z powodu pandemii, której skutki mogą być poważniejsze niźli przyjęło się uważać. Naukowcy z Instytutu Prognoz Gospodarczych Rosyjskiej Akademii Nauk są zdania, że spadek globalnego popytu wewnętrznego w efekcie pandemii, będący w znacznej części skutkiem zmniejszenia się liczby ludności, w perspektywie wielu lat osłabi i tak niezbyt imponujące wskaźniki wzrostu rosyjskiego PKB. W ich opinii już można mówić o tym, że trendy demograficzne powodują zmniejszenie tempa wzrostu o co najmniej 0,2 proc. w skali roku, a zapowiedziane przez rząd ambitne programy inwestycyjne, nawet jeśli zostaną zrealizowane, nie spowodują, że rosyjskie PKB będzie rosło szybciej niźli średnia światowa. Aby myśleć o wzroście do końca dekady na poziomie 3 proc. i powyżej potrzebne jest ożywienie popytu wewnętrznego, a tego bez skokowego wzrostu dochodów ludności nie da się osiągnąć. Nawet tegoroczne, optymistyczne deklaracje władz, informujących, że realne wynagrodzenia mają wzrosnąć o 3 proc. nie wystarczą, aby odrobić szacowane na 12 proc. zmniejszenie, po 2014 roku, dochodów statystycznej rosyjskiej rodziny.

Szturm po szczepionki

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w połowie lipca, że w Rosji na poziomie federalnym, wzorem Francji, mogą zostać wprowadzone ograniczenia w związku z trzecią falą pandemii, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Na razie w tej materii mamy do czynienia z wolną amerykanką. Władze wielu rosyjskich regionów poinformowały, że na ich teren nie będą wpuszczani ludzie, którzy nie zostali zaszczepieni. Na rogatkach miast pojawiły się policyjne posterunki, niektóre regiony wprowadziły dla przyjezdnych dwutygodniowe kwarantanny, przy czym nie chodzi tu o przybyszy z zagranicy, a o współobywateli mieszkających w innych miejscach. Wprowadzono ograniczenia dla ruchu autobusów turystycznych a nawet prawo poruszania się po drogach "tylko dla miejscowych". Reporterzy wielu rosyjskich mediów lokalnych informują o wielogodzinnych kolejkach przed punktami szczepień i dantejskich scenach, kiedy ludzie w panice szturmują wejścia do ośrodków zdrowia. Rosja w której przez wiele miesięcy dominowały nastroje sceptycyzmu i niechęci wobec szczepień na COVID-19, a regularnie przeprowadzane badania opinii publicznej informowały, że liczba tych którzy nie zamierzają się zaszczepić przewyższa 50 proc. populacji, w obliczu trzeciej fali pandemii wpadła w panikę. Co z tego, że zmieniły się nastroje społeczne, skoro szczepionek, w tym reklamowanego przez władze na cały świat Sputnika V, po prostu brakuje.

Wzorem Moskwy 21 z 85 rosyjskich okręgów federalnych wprowadziło obowiązek zaszczepienia przeciw COVID-19 co najmniej 60 proc. pracowników sektora usług i handlu. Datą graniczną miała być połowa lipca (Moskwa) lub kolejne terminy do końca miesiąca. Jednak już w połowie miesiąca stało się jasne, że nawet groźby srogich kar, które mają spotkać wszystkich, którzy nie spełnią tego wymogu nie pomogą, bo punkty szczepień nie są w stanie sprostać zainteresowaniu, brakuje też preparatów. W Moskwie tylko 25 proc. pracowników sektora gastronomicznego otrzymało do połowy lipca co najmniej pierwszą dawkę szczepionki, a w pozostałych wskaźnik ten wynosi 40 proc. Jeszcze większym problemem jest wakcynacja emigrantów, którzy aby otrzymać szczepionkę muszą wylegitymować się prawem pobytu i legalnym pozwoleniem na pracę, a wielu z nich niczym takim nie dysponuje. Dziennik ekonomiczny "Kommiersant" donosił, że w związku z opóźnieniami w Ministerstwie Przemysłu postanowiono o "cichym moratorium" na stosowanie zapowiadanych kar. Nie było innego wyjścia, relacjonowali dziennikarze, skoro wskaźnik zaszczepionych wynosił w stolicy Federacji Rosyjskiej 28 proc. w przypadku pracowników sieci handlowych i gastronomii oraz 45 proc. w pozostałych sektorach usług. W regionach sytuacja wyglądała jeszcze gorzej, odpowiednio zaszczepionych przeciw COVID-19 zostało 5 i 27 proc. pracowników sektorów objętych tym obowiązkiem. Jak poinformowali, na specjalnej naradzie, przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia do tej pory w Federacji Rosyjskiej wprowadzono na rynek 34 mln dawek szczepionki, dodatkowe 1,4 mln czeka na wysłanie, a zatem problemem nie są opóźnienia w dystrybucji, choć i one mają miejsce, ale niewystarczająca produkcja preparatu.

Sputnik nie wszedł na orbitę

Jeszcze w maju Reuters informował, że R-Pharm prywatna firma biotechnologiczna, która zbudowała pod Moskwą specjalną fabrykę mająca produkować Sputnika V, ma wielkie problemy ze skompletowaniem fachowego personelu i uruchomieniem linii technologicznych. W efekcie produkcja idzie bardzo słabo, a inni wytwórcy również nie są w stanie rozwiązać pojawiających się problemów. W ubiegłym roku zarząd R-Pharm deklarował, że będzie w stanie produkować 10 mln dawek szczepionki miesięcznie, realia okazały się zupełnie inne i obecnie firma jest w stanie wypuszczać na rynek każdego miesiąca ok. 1 mln dawek.

Wiosną tego roku Władimir Putin chwalił się, że Rosja zakontraktowała już 700 mln szczepionek, które zamierza wysłać do krajów trzecich, a władze Funduszu Bezpośrednich Inwestycji Zagranicznych, podmiotu odpowiedzialnego za sprzedaż w świecie Sputnika V deklarowały, że do końca tego roku Rosja dostarczy światu 800 mln dawek. Miesiące mijają i z tych zapowiedzi niewiele wynika. Kolejne kraje skarżą się na niedotrzymywanie przez Rosję kontraktów a niektóre, takie jak Brazylia, wręcz odmawiają rejestracji rosyjskiego preparatu. W rosyjskich mediach co chwila kolportowane są informacje o podpisaniu wielkich umów licencyjnych z producentami z krajów trzecich, głownie Indii, w efekcie których produkcja szczepionek ma wzrosnąć skokowo, ale cały proces bardzo się przedłuża. W opinii dziennikarzy Reutersa jednym z powodów mogą być trudności technologiczne. Otóż rosyjski Sputnik V, jak powiedział dziennikarzom Denis Morozow, kierujący firmą Biocad, również produkującą szczepionki przeciw COVID-19, został wynaleziony dzięki modyfikacji kodu genetycznego zwykłego wirusa grypy. To jedna z powszechnie stosowanych w świecie metod, ale jej skutkiem jest również to, że wytworzenie drugiej dawki szczepionki jest znacznie trudniejsze niźli pierwszej. - To tak jak byście mieli wyprodukować zupełnie dwa różne preparaty - powiedział Morozow - przede wszystkim ze względu na zupełnie odmienną sekwencję genetyczną drugiego preparatu. I z tym młode rosyjskie firmy biotechnologiczne nie dają sobie rady. Właśnie z tego powodu Rosjanie wypuścili na rynek Sputnika light, jednodawkową wersję szczepionki i rozpoczęli rozmowy z koncernem Astra Zeneca. Jednodawkowy preparat tej brytyjsko-szwedzkiej firmy, wytworzony przy zastosowaniu zupełnie innej technologii niźli Sputnik V, mógłby w takim wariancie stanowić uzupełniający rosyjski specyfik element "koktajlu" szczepionek.

Na dodatek dziennikarze norweskiego portalu VG opisali w jaki sposób przedstawiciele rosyjskiej elity chcą zarabiać na handlu Sputnikiem V, o którym Władimir Putin przemawiając w ONZ mówił, że chciałby aby był dobrem powszechnym, dostępnym w skali świata. Dziennikarze ujawnili, że pod koniec ubiegłego roku rosyjski Fundusz Bezpośrednich Inwestycji Zagranicznych wraz z Aurugulf Health Investments, firmą ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich powołali spółkę, która w podejrzanych okolicznościach uzyskała wyłączność na sprzedaż Sputnika V w wielu krajach Azji, Afryki i Ameryki Płd. Odmiennie niźli w Europie, gdzie transakcje ze Słowacją czy Węgrami realizował bezpośrednio rosyjski fundusz oferując ceny na poziomie nie przekraczającym 9,95 dolara za pojedynczą dawkę, biedne państwa Trzeciego świata, chcąc w ogóle myśleć o uzyskaniu szczepionki muszą podpisywać umowy z pośrednikami i płacić znacznie więcej. Dziennikarze rozmawiali z przedstawicielami Ghany, Gujany i Pakistanu, którym pośrednicy zaoferowali zakup szczepionek w cenie odpowiednio 19, 24 i 22,5 dolara za pojedynczą dawkę. Tego rodzaju praktyki wywołały w krajach, które zabiegały o zakup rosyjskiej szczepionki, powszechne niezadowolenie, tym bardziej, że nie zaliczają się one do najbogatszych. Szczególnie szokujący jest przykład Libanu, państwa które zbankrutowało, od miesięcy pozostaje bez rządu, zmaga się z hiperinflacją i jednym z najostrzejszych w świecie kryzysów gospodarczych a na dodatek w którym przebywa dwumilionowa rzesza uchodźców z Syrii. Arabski pośrednik, współpracujący z Moskwą, zaproponował, że w ciągu siedmiu dni jest w stanie dostarczyć szczepionki dla 830 tys. osób, co stanowi 12 proc. populacji kraju, ale koszt zaaplikowania pojedynczej dawki wynosił będzie 38 dolarów, ponad połowę miesięcznego wynagrodzenia minimalnego.

Opisana przez norweskich dziennikarzy historia może też do pewnego stopnia wyjaśnić dlaczego szczepienia w Rosji, kraju który jako pierwszy w świecie ogłosił opracowanie i dopuszczenie na rynek preparatu przeciw COVID-19 idą tak opornie. Rosjanie są w przeważającej liczbie nadal sceptycznie nastawieni, nie mając zaufania do "produktu krajowego", a władze nieszczególnie spieszyły się z namawianiem współobywateli do zmiany nastawienia. Niewykluczone, że chodziło o to, iż najpierw przedstawiciele rosyjskiej elity chcieli zarobić na prowizjach za pośrednictwo w eksporcie preparatu. Trzecia fala pandemii zmieniła sytuację. Teraz rosyjskich szczepionek brakuje zarówno w kraju, jak i na eksport. Wszystko miało być świetnie jak nigdy, a wyszło kiepsko jak zawsze.

Marek Budzisz

Autor jest publicystą, znawcą Rosji

***

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | szczepienia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »