Start-up chce stworzyć superdrzewa. Mają pobierać więcej CO2, pierwsze próby już są
Start-up z Doliny Krzemowej dąży do przekształcenia drzew, aby te absorbowały więcej dwutlenku węgla i chłodziły klimat. Czy to wspaniałe rozwiązanie naszych problemów, czy tylko wiele hałasu o nic?
Spółka Living Carbon stara się zaprojektować drzewa, które będą rosły szybciej i pobierały więcej dwutlenku węgla niż ich naturalne odpowiedniki. Oprócz tego rośliny mają być odporne na gnicie, uniemożliwiając uwolnienie tego węgla do atmosfery. W lutym, mniej niż cztery lata po współzałożeniu firmy, zyskała ona rozgłos, sadząc pierwsze ułatwiające fotosyntezę topole na obszarze lasów w Georgii.
To ewidentny przełom - pierwszy las w Stanach Zjednoczonych, który zawiera genetycznie zmodyfikowane drzewa. Ale pozostaje wciąż wiele niewiadomych. Jak wpłyną te drzewa na resztę lasu? Jak daleko rozprzestrzenią się ich geny? I jak dobrze naprawdę wychwytują węgiel? Zwłaszcza to ostatnie budzi wątpliwości, a naukowcy zajmujący się zdrowiem lasu i fotosyntezą drzewa kwestionują, że drzewa będą w stanie pobrać tyle węgla, ile w obietnicach Living Carbon.
Nawet Steve Strauss, genetyk Oregon State University, który krótko zasiadał w radzie naukowej spółki i prowadzi badania terenowe dla firmy, jest trochę rozdarty - To wszystko się dzieje za szybko, to całe public relations i finansowanie, podczas gdy nie wiemy jeszcze, czy to w ogóle działa - powiedział.
Jedno dorosłe drzewo pobiera rocznie około 25 kg dwutlenku węgla, co wystarcza, aby zrównoważyć wpływ mniej niż jednego kotleta wołowego, około czterech godzin ogrzewania gazowego pieca domowego, jednej trzeciej milisekundy wydobycia bitcoina, jednej podróży samochodem na dystansie 100 km, jednego miesiąca pieluch dla niemowlaka lub 0,000000044 proc. produkcji półprzewodników.
Poza tym, drzewa są jednym z najbardziej skutecznych i dostępnych narzędzi do wychwytywania dwutlenku węgla, ale nie ma wystarczająco dużo gruntów na nasze potrzeby.
W pewnym sensie, cel Living Carbon jest prosty, przynajmniej jeśli chodzi o fotosyntezę: wykorzystać znane ścieżki genetyczne i umieścić je w nowych gatunkach, co jest procesem prowadzonym z roślinami od prawie 40 lat. Tyle że tu pojawiają się regulacje.
Przepisy Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) dotyczące prób terenowych modyfikowanych genetycznie roślin mają na celu zminimalizowanie rozprzestrzeniania się nowych genów w środowisku naturalnym. Drzewa takie muszą być sadzone z dala od gatunków, z którymi mogłyby się potencjalnie krzyżować, a w niektórych przypadkach przepisy nakazują usunięcie kwiatostanów. Naukowcy muszą sprawdzić miejsce pola po zakończeniu badania, aby upewnić się, że nie pozostał najmniejszy ślad badanych roślin.
Przed zasadzeniem drzew w stanie Georgia, Living Carbon rozpoczęło własne próby polowe. Latem 2021 roku zasadzono przeprojektowane drzewa na części terenu uniwersytetu w Oregonie.
Ale problemem pozostaje czas. W zasadzie dopiero po 50 latach można ocenić wyniki takich testów - dopiero wtedy można określić, czy wyniki próby są obiecujące wystarczająco, aby przejść do komercyjnych zasadzeń.
Firma mocno krytycznie odnosi się do wymogów regulacyjnych w Stanach Zjednoczonych dotyczących prób terenowych, uznając je za kosztowne i nawet odstraszające. Ramy regulacyjne zostały opracowane w latach 80., kiedy administracja Reagana, zamiast czekać na powolny proces legislacyjny, dostosowała istniejące prawa do nowych technologii genetycznych. Określono wtedy m.in. czym są szkodniki roślin, terminem tym opisując cokolwiek, co może uszkodzić roślinę - głodne zwierzę, pasożytnicza bakteria lub chwast.
W tamtych czasach inżyniera genetyczna opierała się prawie wyłącznie na bakterii Agrobacterium tumefaciens. Ten mikroorganizm atakuje rośliny poprzez wprowadzanie swoich genów, podobnie jak wirus. Jednak naukowcy odkryli, że mogą przekonać bakterię do dostarczenia dowolnych fragmentów kodu, których sobie życzą. Ponieważ Agrobacterium jest uważane za szkodnika roślin, USDA uznało, że wszystkie rośliny, których geny zostały zmienione, muszą podlegać tej regulacji.
Wypuszczenie na rynek drzew uznawanych za potencjalnych szkodników roślin byłoby pełną przeszkód drogą, która zajęłaby całe lata. Dlatego Living Carbon skorzystało z luki w przepisach, tworząc nowe wersje udoskonalonych drzew za pomocą nowszego narzędzia.
Ale i tak eksperymenty z modyfikowanymi genetycznie drzewami historycznie wywoływały silne reakcje przeciwników GMO. W 2001 roku około 800 egzemplarzy rosnących na działkach testowych Straussa na Uniwersytecie Stanowym Oregonu zostało ściętych lub inaczej uszkodzonych.
W 2015 roku, w odpowiedzi na wiadomość, że firma biotechnologiczna ArborGen stworzyła sosnę tańczącą o "zwiększonej gęstości drewna", protestujący zebrali się pod siedzibą firmy w Karolinie Południowej (firma skorzystała z tej samej luki w przepisach, co Living Carbon; ArborGen twierdziła, że sosna nigdy nie była komercyjnie zasadzana). Ale po tym, jak "New York Times" napisał o pierwszym zasadzeniu Living Carbon w lutym, nie odnotowano żadnych znaczących protestów.
Krzysztof Maciejewski