Statek głupców nie utonie

Jako artyści od urodzenia przeciwstawiamy się ustalonym normom i porządkom, najczęściej w sztuce wykorzystując demaskatorskie mechanizmy absurdu, z nutą humoru. W "Bitwie pod Grunwaldem/Statku głupców" nie chcieliśmy nikogo obrażać, lecz ukazać chaos panujący w świecie polityki i współczesną kondycję kultury Polski w kontekście międzynarodowym.

Oczywiście pan Nowak, zgłaszając nas do prokuratury, również wykazał się brakiem dystansu, jeśli jednak poczuł się urażony i bezpośrednio zgłosił się z tym do nas, to jako ludzie dobrze wychowani czuliśmy się w obowiązku, aby go przeprosić.

Natomiast na naszym podwórku sztuki funkcjonuje znakomicie cała ekipa "uznanych" artystów, która non stop obraża kogoś i nie ma jakiegokolwiek zamiaru przepraszać. To, że ludzie czują się urażeni ich działalnością, nie ma dla nich absolutnie żadnego znaczenia, a to świadczy o złym wychowaniu.

Zamalowanie znaczy więcej

Zatem ciekawsze dla nas w tym momencie było obnażenie samego mechanizmu cenzury, który w ostatnich latach również obrósł w rodzaj pewnego standardowego rytuału. Ktoś coś robi, np. przeciw Kościołowi, czy przeciw gejom i od razu walka na noże, przy okazji której podniecają się wszystkie środowiska. Robić więc po raz kolejny to samo?

Reklama

Zdecydowaliśmy, że przemalowanie obrazu będzie bardziej wymowne i powie więcej zarówno prawej, jak i lewej stronie, powie też więcej o wolności i swobodzie twórczej. Gdyby wysłuchać wszystkich uwag, sympatii i antypatii, musielibyśmy przecież przemalować lub zasłonić kotarą cały obraz. Wówczas zapewne powstałoby wreszcie wspólne, zgodne stanowisko.

Akcja ta demaskuje jeszcze jeden aspekt - a mianowicie brak dystansu artystów do siebie!

Dobry artysta z każdej sytuacji potrafi wybrnąć, a efekt jeszcze tysiąckroć pomnożyć. Ale współcześni artyści są nauczeni protokołu i się do niego stosują - cenzura - postaw się i bądź radykalny! A to przecież infantylne.

Sztuka dla odważnych

Dla nas to była świetna prowokacja, okazja do pokazania czegoś więcej. Gdybyśmy bali się którejś ze stron, to w ogóle nie zajmowalibyśmy się sztuką. Pamiętajmy, że tylko wolna sztuka, idąca na całość, z jajami, jest w stanie wnieść w obecną kulturę coś więcej, coś ponad standardy, coś poza wieczny spektakl rozgrywany przez społeczeństwo, przełamać obowiązujący dyskurs, którego wiernymi strażnikami są, o dziwo, ludzie sztuki - krytycy, kuratorzy.

To jakaś plaga, że osoby niekompetentne, o bardzo niskim rozwoju intelektualnym parają się krytyką sztuki. Operują jakimś bagażem wiedzy, natomiast myślą, co za tym idzie działają kliszowo, zazwyczaj politycznie. Mamy czasem wrażenie, że to w obszarze sztuki jest najwięcej owych ludzi zmieniających się w nosorożce i upodabniających się do siebie, jak w sztuce Eugne Ionesco.

A to sztuka właśnie, jako być może jedyna dziedzina, jest w stanie uchylić rąbka autentyczności, którą w danej epoce można ewentualnie poczuć, a w kolejnej być może zdefiniować. Zadziwiające, jak każda epoka musi dochodzić też do tego sama, na nowo, mimo że poprzednicy już to zrobili.

Czy mało w historii było geniuszy? Kiedy ich nie ma wśród żyjących, jakby nie istnieli. Dla nas też są tylko zjawami, które czasem odkrywamy z dreszczykiem emocji, wypowiedzi i zachowania takich silnych postaci, jak Witkacy, Tadeusz Kantor, czy nawet Stanisław Przybyszewski, którego postulaty wyższości sztuki mogłyby nieco zrównoważyć jej dzisiejszą nieznośną wręcz służalczość.

Whielki Krasnal

Autor reprezentuje anonimową grupę artystyczną The Krasnals - niezależny głos w obronie wolnej sztuki i równych praw dla wszystkich artystów

Gazeta Finansowa
Dowiedz się więcej na temat: utonął
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »