Stocznia Szczecińska: wraca pomysł konsolidacji z Gdynią
Analitycy, ekonomiści, politycy i przedsiębiorcy zastanawiają się, co Skarb Państwa zamierza uczynić ze Stocznią Szczecińską, kiedy już przejmie jej walory. MSP milczy. Akcjonariusze Grupy Stoczni Gdynia sugerują, że dobrym pomysłem byłaby konsolidacja krajowych stoczni.
Od kilku dni nie opadają emocje związane z renacjonalizacją Stoczni Szczecińskiej. Obserwatorzy rynku mają nadzieję, że Skarb Państwa nie zadomowi się w spółce na stałe. Wraca więc pomysł konsolidacji szczecińskiego holdingu z Grupą Stoczni Gdynia. Marek Roman, dyrektor generalny Grupy Firm Doradczych EVIP (będących zarazem akcjonariuszem GSG), uważa, że stoczniowe grupy powinny być połączone. Zapewnia również, że akcjonariusze finansowi Stoczni Szczecińskiej Porta Holding mają podobne zdanie.
Obie firmy wzięły już kurs na zbliżenie w ubiegłym roku. W listopadzie obie stocznie podjęły współpracę marketingową. Nieoficjalnie wiadomo też, że wspólnie przygotowywały program zwolnień grupowych.
Tak dla fuzji
- Mamy sygnały, że instztucje finansowe związane ze Stocznią Szczecińską są zwolennikami konsolidacji obu grup. Połączenie Stoczni Szczecińskiej Porta Holding i Grupy Stoczni Gdynia ma plusy i minusy. Do tych pierwszych zaliczyłbym wzmocnienie ich pozycji rynkowej, możliwość negocjowania znacznie korzystniejszych kontraktów czy też osiągnięcie efektu skali - zwiększenie zakresu prac projektowych i obniżenie kosztu ich wykonywania, a co za tym idzie - ograniczenie ryzyka. Do minusów zaliczyłbym trudności i ryzyko w zintegrowaniu podmiotów, które obecnie funkcjonują według różnych systemów zarządzania. Nie wiadomo także, na ile problemy Stoczni Szczecińskiej mogłyby zaszkodzić GSG. Konieczny byłby audyt szczecińskiej firmy - mówi Marek Roman, dyrektor generalny Grupy Firm Doradczych EVIP.
- Najpierw trzeba uratować Stocznię Szczecińską, a później rozważyć różne możliwości rozwoju sektora - dodaje enigmatycznie Janusz Szlanta, prezes GSG.
Za ewentualną konsolidacją krajowego sektora stoczniowego opowiada się Bogusław Liberadzki, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infratruktury i były minister transportu i gospodarki morskiej.
- Należy jednak bacznie zbadać wszystkie aspekty takiej operacji. Takie działanie byłoby jednak zgodne ze światowymi trendami - dodaje prezes GSG.
W konsolidacyjnej rozgrywce karty będzie rozdawał Skarb Państwa i to od jego decyzji będzie zależało, czy stoczniowe grupy zostaną połączone. Na razie jednak MSP nie ujawnia dalszych planów wobec sektora.
Kłopoty MSP
MSP ma bowiem wiele problemów z ratowaniem Stoczni Szczecińskiej przed upadłością. Pracownicy domagają się zaległych wypłat. Najpóźniej jutro stocznia otrzyma 8,5 mln zł jako zaliczkę na czerwcowe wynagrodzenia. Ich gniew złagodziła decyzja o odwołaniu zarządu.
Kłody pod nogi - według MSP - rzucają też bankowcy. Wiesław Kaczmarek, szef resortu, w wywiadzie dla Radia Zet ujawnił, że banki zażądały 200-proc. zabezpieczenia dla kredytu, który ma zostać udzielony stoczni, aby umożliwić jej dalsze funkcjonowanie. Minister powiedział, że kredytodawcy wykazali się iście "bankowym tupetem", a warunki postawione przez banki zmuszają rząd do ponownego dokapitalizowania Agencji Rozwoju Przemysłu (która ma udzielać gwarancji instytucjom finansowym) o kolejne 40 mln zł. We wtorek MSP zdecydowało o wniesieniu 1,1 mln akcji Stomilu Olsztyn, 4,6 mln akcji Kogeneracji i 12,1 tys. akcji BZ WBK. Łączna wartość akcji, które otrzymała ARP, wynosi według cen giełdowych prawie 143 mln zł.
- Musimy znów sięgnąć po płynne aktywa Skarbu Państwa - mówi Wiesław Kaczmarek.
