Strajk pocztowców trwa
Dyrektor Poczty Polskiej (PP) Andrzej Polakowski przerwał w piątek rozmowy ze związkowcami. Swój powrót do negocjacji uzależnił od odblokowania pracy kilku ważnych placówek pocztowych.
Jak powiedział Michał Dziewulski z biura prasowego Poczty, chodzi m.in. o sortownię we Wrocławiu oraz dwie bazy samochodowe w Warszawie. Według niego, protestujący utrudniają lub uniemożliwiają pracę tym, którzy chcą pracować, przez blokowanie wjazdu samochodów.
Piątkowe rozmowy - pierwsze od rozpoczęcia strajku - rozpoczęły się w południe, w czwartym dniu protestu. Brali w nich udział przedstawiciele strajkujących, w tym z NSZZ "Solidarność" - który ogłosił strajk - oraz kierownictwo firmy. Dyskutowano o działaniach dyrekcji przedsiębiorstwa podejmowanych wobec protestujących.
Zdaniem związkowców z "S", przedstawiciele kierownictwa Poczty szykanują strajkujących i grożą im np. wyrzuceniem z pracy. Według "S", strajkujący są informowani o tym, że strajk jest nielegalny; są szantażowani zwolnieniami dyscyplinarnymi z pracy albo przeniesieniem na inne, gorzej wynagradzane stanowisko.
4 czerwca pocztowa "S" złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie na kierownictwo PP za łamanie praw pracowniczych i związkowych. Dzień wcześniej zawiadomienie do prokuratury złożyła dyrekcja Poczty. W opinii dyrekcji, strajk jest nielegalny.
Strajk rozpoczął się w nocy z poniedziałku na wtorek. Spór związków zawodowych z dyrekcją dotyczy płac. Pocztowa "S" (i kilka mniejszych związków zawodowych) domaga się podwyżek w wysokości 537,50 zł na jeden etat, począwszy od 1 stycznia br. Kierownictwo Poczty proponuje 400 zł brutto od 1 sierpnia plus 400 zł w bonach, niezależnie od wdrożonej już podwyżki w wysokości 137,50 na jeden etat.
Strajk ogłosił NSZZ "Solidarność". W czwartek w całym kraju protestowało - według biura prasowego Poczty - około 5 tys. pracowników, w tym 2,6 tys. listonoszy. Nie działało około 150 urzędów pocztowych z 4,5 tys.
Związkowcy podają inne liczby - według nich strajkowało około 15 tys. osób oraz 6 z 10 baz transportowych. Strajk rozpoczął się w nocy z poniedziałku na wtorek. Spór związków zawodowych z dyrekcją Poczty dotyczy płac. Pocztowa "S" (i kilka mniejszych związków zawodowych) domaga się podwyżek w wysokości 537,50 zł na jeden etat, począwszy od 1 stycznia br. Kierownictwo Poczty proponuje 400 zł brutto od 1 sierpnia plus 400 zł w bonach, niezależnie od wdrożonej już podwyżki w wysokości 137,50 na jeden etat. Zdaniem dyrekcji Poczty, strajk jest nielegalny - przedstawiciele kierownictwa firmy złożyli we wtorek w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Z kolei NSZZ "S" złożyła w środę doniesienie do prokuratury na kierownictwo Poczty - zdaniem związku, PP chce zastraszyć pracowników, grożąc zwolnieniami. * W piątek po godz. 12 rozpoczęły się rozmowy dyrekcji Poczty Polskiej ze strajkującymi pracownikami. Mają one dotyczyć działań kierownictwa przedsiębiorstwa podejmowanych wobec protestujących. Z inicjatywą rozmów wystąpił w czwartek NSZZ "Solidarność", który jest organizatorem trwającego 4. dzień strajku pocztowców. Zdaniem związkowców z "S", przedstawiciele kierownictwa Poczty szykanują strajkujących pracowników i grożą im np. wyrzuceniem z pracy. Według "S", strajkujący są informowani o tym, że strajk jest nielegalny; są szantażowani zwolnieniami dyscyplinarnymi z pracy albo przeniesieniem na inne, gorzej wynagradzane stanowisko. 4 czerwca pocztowa "S" złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie na kierownictwo PP za łamanie praw pracowniczych i związkowych. Dzień wcześniej zawiadomienie do prokuratury złożyła dyrekcja Poczty. W opinii dyrekcji, strajk jest nielegalny.