Strategia dla SPP
Wszystko wskazuje na to, że inwestorem strategicznym słowackiego monopolisty gazowego - SPP zostanie międzynarodowe konsorcjum firm Gaz de France, Ruhrgas i Gazprom.
W ubiegłym tygodniu rządowa komisja prywatyzacyjna zaaprobowała ofertę konsorcjum na zakup 49 proc. akcji SPP za 2,7 mld USD. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie rząd Mikulasza Dzurindy na swoim posiedzeniu w środę. Zdaniem komentatorów sprzedaż strategicznego pakietu akcji SPP wspominanemu konsorcjum jest już jednak praktycznie przesądzana.
Zdaniem kierującej pracami komisji prywatyzacyjnej ministra prywatyzacji Marii Machovej oferta francusko-niemiecko-rosyjskiego konsorcjum jest dobra. W myśl wynegocjowanej umowy skarb państwa miałby zachować kontrolę nad SPP i uczestniczyć w jego zarządzaniu. W 7-osobowym przedstawicielstwie SPP zasiądzie 4 przedstawicieli konsorcjum i 3 reprezentantów skarbu państwa. W 12-osbowej radzie nadzorczej inwestor strategiczny będzie miał tylko jednego przedstawiciela. Ponadto inwestor zobowiązał się do utrzymania dotychczasowego zatrudnienia i zwiększenia tranzytu gazu przez Słowację. Niedosyt pozostawia jedynie cena oferowana za akcje. Pierwotnie szacowano ją na ok. 4 mld USD. Przepychanki wokół prywatyzacji i odstąpienie od przetargu pozostałych oferentów wpłynęły jednak na obniżenie ceny akcji.
Prywatyzacja SPP wywołała kryzys w słowackiej koalicji rządzącej. Współrządzący socjaldemokraci (SDL) - podobnie jak opozycja i prezydent Rudolf Schuster - są przekonani, że oferowana cena 2,7 mld USD jest zbyt niska. Opozycja domaga się unieważnienia całego przetargu i liczy na poparcie przez SDL wniosku o odwołanie rządu Dzurindy. Przedstawiciele opozycji pogrozili też unieważnieniem prywatyzacji SPP po ewentualnym zwycięstwie w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Premier Dzurinda o unieważnieniu przetargu nie chce nawet słyszeć. Jego zdaniem cena za akcje SPP jest dobra. W próbach storpedowania przez opozycję prywatyzacji upatruje przede wszystkim lobbingu krajowych grup kapitałowych i gry przedwyborczej.
Mariusz Pączkowski z Bratysławy