Straty idą w biliony dolarów
Ożywienie gospodarcze prędko nie nadejdzie - ocenia ekonomista Nouriel Roubini w "Project Syndicate".
Delikatne objawy, że spowalnia tempo kurczenia się gospodarczego w Stanach Zjednoczonych, Chinach i innych częściach świata, skłoniły wielu ekonomistów do prognozowania, że dodatni wzrost gospodarczy powróci do USA w drugiej połowie roku, i że podobne ożywienie wystąpi w innych zaawansowanych gospodarkach - pisze Roubini w "Project Syndicate".
Wśród ekonomistów pojawia się konsensus, że wzrost gospodarczy w przyszłym roku w USA będzie zbliżony do 2,5 proc. - stwierdza Roubini.
Inwestorzy mówią o pojawiających się +zielonych pędach+ ożywienia (...). W rezultacie rynki akcji zaczęły wyścig w górę w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie. Rynki zdają się wierzyć, że na końcu tunelu jest światło dla gospodarki i dla +zmaltretowanych+ zysków spółek finansowych i przedsiębiorstw - pisze Roubini.
Zdaniem Roubiniego taki konsensus nie ma poparcia w faktach. Spodziewam się, że podczas gdy stopa kurczenia się gospodarki USA spowolni z notowanych w ostatnich dwóch kwartałach minus 6 procent, to jednak amerykański wzrost w II połowie tego roku nadal będzie ujemny (około -1,5 proc. do -2 proc. w porównaniu z konsensusem +2 proc.) - pisze Roubini.
Ponadto, wzrost gospodarczy w przyszłym roku będzie tak słaby (0,5 do 1 proc., w przeciwieństwie do konsensusu na poziomie 2 proc. lub więcej) i tak wysokie bezrobocie (ponad 10 proc.), że nadal będzie to odczuwane jako recesja - dodaje.
W strefie euro i Japonii prognoza na rok 2009 i 2010 jest jeszcze gorsza, ze wzrostem zbliżonym do zera, nawet w przyszłym roku - uważa Roubini.
Dodaje, że Chiny będą mieć szybsze tempo ożywienia pod koniec tego roku, ale wzrost gospodarczy wyniesie tylko 5 proc. w tym roku i 7 proc. w 2010 r., znacznie poniżej średniej 10 proc. w ciągu ostatniego dziesięciolecia. Stwierdza, że biorąc pod uwagę tak słabe perspektywy dla największych gospodarek, straty banków i innych instytucji finansowych będą nadal rosnąć.
Roubini szacuje, że straty kredytowe w USA wyniosą 3,6 biliona USD, a dla reszty świata będzie to 1 bilion USD.