- Do połowy roku import rosyjskiej ropy do Niemiec zmniejszy się o połowę. Do końca roku chcemy być prawie niezależni. Jeśli chodzi o węgiel, to do jesieni Niemcy mogą być niezależne od rosyjskiego węgla - napisał "Der Spiegel", powołując się na dokumenty niemieckiego rządu.
Te zapowiedzi potwierdził na piątkowej konferencji minister gospodarki Robert Habeck. Stwierdził, że "już w czerwcu Niemcy mogą zmniejszyć o połowę swoją zależność od rosyjskiego importu energii". - W szczególności chodzi o import ropy z Rosji - podkreślił.Według ministra gospodarki Niemiec, udział rosyjskiej ropy w niemieckim imporcie spadł z 35 proc. do 25 proc., a do lata ma spaść o połowę. Udział węgla kamiennego spadł z 50 proc. do 25 proc. Z kolei udział gazu spadł z 55 proc. do 40 proc.
Unia z pomocą USA chce uniezależnić się od rosyjskiego gazu
- W ostatnich tygodniach podjęliśmy intensywne wysiłki, aby importować mniej surowców z Rosji i oprzeć się na wielu źródłach. Mamy skąd importować surowce. Nie zabraknie ich. Nie możemy dać się szantażować Rosji - powiedział niemiecki minister gospodarki.
- Niemcy szybko zmniejszają swoją zależność energetyczną od Rosji. (...) Firmy nie przedłużają kontraktów z rosyjskimi dostawcami i wybierają innych dostawców - dodał.
Niemcy planują także budowę dwóch terminali LNG, ale z uwagi na to, że mogą one powstać dopiero za 2-3 lata, inną rozważaną opcją są trzy pływające terminale skroplonego gazu ziemnego.
- Niemiecki rząd bada możliwe lokalizacje na Morzu Północnym i Morzu Bałtyckim, gdzie można je wykorzystać już na zimę 2022/23 - wskazuje Reuters.
- Nawet jeśli staniemy się mniej zależni od rosyjskiego importu, jest jeszcze za wcześnie na embargo - powiedział Habeck. - Konsekwencje gospodarcze i społeczne byłyby zbyt poważne. Ale każda zerwana umowa na dostawy szkodzi Putinowi - dodał.