Szkoły nie otrzymają środków na 6-latków
Samorządy nie mogą liczyć w tym roku na obiecywane przez rząd unijne dofinansowanie dla szkół, które muszą przygotować się na przyjęcie od 2012 roku do pierwszych klas sześciolatków.
Jeszcze w połowie marca tego roku Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej, zapewniała, że oprócz subwencji oświatowej i programu rządowego trzecim źródłem dofinansowania placówek szkolnych mają być środki UE.
40 mln euro miało pochodzić głównie z funduszy regionalnych Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki (Priorytet IX). Szefowa resortu edukacji obiecywała, że w czerwcu samorządy dowiedzą się, jak z tych źródeł korzystać. Także Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, zapewniała, że potrzebne środki będą pochodzić z komponentu regionalnego PO KL.
Pozyskanie środków unijnych na remonty w szkołach z PO KL nie będzie jednak proste. Program ten ma tzw. miękki charakter i nie przewiduje wydatków na infrastrukturę.
Zgodnie z zasadą tzw. cross-financingu tylko 10 proc. kosztów bezpośrednich projektu z PO KL mogą stanowić wydatki na sprzęt niezbędny do jego realizacji, np. zakup mebli. Gminy mogą starać o dofinansowanie projektów edukacyjnych w ramach poddziałania 9.1.2 z tzw. komponentu regionalnego. Musiałyby jednak pisać duże projekty, bo już wiadomo, że w przypadku szkół, które nie prowadziły wcześniej oddziałów zerowych, koszty ich dostosowania będą znaczne.
Jak wylicza Tomasz Malicki, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 26 w Krakowie, tylko drobne remonty i zakup sprzętu będą kosztować jego placówkę 70 tys. zł. A w to, że tak duże kwoty będzie można pozyskać z PO KL, samorządy nie wierzą.
- Program Kapitał Ludzki nie został stworzony do finansowania inwestycji. Natomiast dostosowanie szkoły do potrzeb sześciolatków wymaga sporych nakładów. Małe dziecko musi mieć np. inną toaletę, co oznacza koszty - mówi Robert Kuraszkiewicz, kierownik referatu programów pomocowych i promocji Urzędu Miejskiego w Ropczycach.
Beata Lisowska, "Gazeta Prawna"