Sztuka rządzenia

Najwyższy czas przestać odreagowywać krzywdy z poprzedniej kadencji.

Najwyższy czas przestać odreagowywać krzywdy z poprzedniej kadencji.

Propaganda klęski utrudnia powrót na ścieżkę wzrostu.

Uprzejmie informujemy wszystkich czasomierzy, że pierwszy etap rządu premiera Leszka Millera - wyliczony jako sto dób od zaprzysiężenia - zakończył się w niedzielę około godziny 15. Przypomnienie to jest o tyle istotne, że medialno-polityczna studniówka trwała przez cały tydzień. Po takim festiwalu opinii i analiz trudno napisać coś odkrywczego. Okolicznościowe materiały w dzisiejszym "PB" obiektywnie przedstawiają, jak rząd postrzegany jest przez świat biznesu. Natomiast diagram wyników badań społecznych, który obok publikujemy - dzięki uprzejmości radiowców - mówi sam za siebie.

Reklama

Zespół doradców premiera zatrudnia na pół etatu dziennikarza z analitycznym zacięciem, który zajmuje się monitorowaniem mediów i codziennym wyłapywaniem wszelkich wpadek rządu. Zrobimy premierowi studniówkową uprzejmość i gratisowo wskażemy na dwie wpady w skali makro. Dialektyka marksistowska stawia na dynamikę zjawisk, ale w tym przypadku powinno się zachować równowagę - dlatego wątek pierwszy dotyczy bazy, drugi zaś nadbudowy.

Najgorszym zagraniem rządu w okresie pierwszych stu dni jest odpuszczenie sobie roku 2002. W exposŽ był on określany mianem decydującego, rokiem odbicia, no i został uznany przez samego premiera Leszka Millera za drugi etap rozliczeniowy. Jeszcze przy wnoszeniu budżetu 2002 wicepremier Marek Belka z dumą mówił o nowej filozofii jego tworzenia, tak kontrastującej z nieodpowiedzialnością autorów budżetu 2001. I nagle okazało się, iż rok 2002 gospodarka polska może - jeśli chodzi o rozwój - zwyczajnie skreślić. A w ostatnich dniach otrzymaliśmy następny sygnał - premier prosi o rozliczanie dokonań rządu dopiero po... trzecim etapie, czyli na zakończenie kadencji. Wzrost gospodarczy ma postępować w rytmie "raz, trzy, pięć". Takiej wyliczanki nie znamy, za to pamiętamy inną: "raz, dwa, trzy - odchodź ty".

Tyle o gospodarczej bazie, a teraz akapit o powiązanej z nią nadbudową - nawiązujący do tytułu komentarza. Fatalnym błędem socjotechnicznym rządu jest uprawianie propagandy klęski. Jeśli na wyposażeniu gabinetu premiera RP jest magnetowid, to od 19 października musiała tam nastąpić wymiana najpopularniejszych kaset. O ile Jerzy Buzek pobierał nauki propagandy sukcesu z taśm z Edwardem Gierkiem, o tyle Leszek Miller chyba pasjami ogląda Jana Olszewskiego, żalącego się narodowi, że gdyby wiedział jak jest źle - to nigdy nie objąłby premierostwa.

Rozkoszowanie się klęską ma podłoża nie psychologiczne, lecz czysto pragmatyczne. Wszelkie oceny są przecież względne i odnoszą się do tła. Jeśli uda się je w świadomości obserwatorów sprowadzić do zera, to każde drgnięcie w górę staje się natychmiast widoczne. Ta teoria względności występuje już w starej przypowieści o podróżnym, który ledwie dźwigał ciężką szynę, przeznaczoną do obrony przed drapieżnikami. Na pytanie, w jaki sposób zamierza użyć tak nieporęcznego sprzętu, odpowiedział: "Rzucam - i jest lżej uciekać".

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rządzący | rządzenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »