Szyją mundury zamiast rajstop. Wojska NATO ratują polskie krawcowe
Kontrakty na szycie mundurów dla wojska ratują wiele firm w Polsce przed zapaścią. Zakłady, które do tej pory znane były z produkcji odzieży sportowej czy rajstop, teraz specjalizują się w strojach militarnych. Zamówienia dla wojsk należących do NATO, a także służb mundurowych obecnie w naszym kraju realizuje nawet kilkadziesiąt firm.
Mundury i odzież dla wojska szyje w Polsce nawet kilkadziesiąt firm - podała "Rzeczpospolita". Wśród nich są m.in. Warmia w Kętrzynie (dzisiaj Kętrzyńskie Zakłady Odzieżowe) wykupiona przez rodzinną firmę Unifeq Europe, Gatta ze Zduńskiej Woli czy łódzka Telimena.
W trudnej sytuacji polskie szwalnie znalazły się m.in. po wybuchu pandemii Covid-19, kiedy spadło zapotrzebowanie na rajstopy, garnitury, sukienki czy garsonki. Ludzie mniej wychodzili z domów, przez co spadła sprzedaż, a zamówień było coraz mniej. Do tego z Warmii odeszły zamówienia firm zachodnich, m.in. Hugo Bossa. To wtedy wiele firm musiało zamienić szycie odzieży sportowej czy rajstop na szukanie nowych zamówień.
Po pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę zapotrzebowanie w Europie wzrosło na mundury i odzież wojskową, a firmy zaczęły szyć ubrania dla wojska i służb mundurowych.
"Cały czas przyjmujemy do pracy szwaczki. Wymiernymi efektami tych zmian są kontrakty podpisane z armią szwedzką na dostawę 40 tys. kompletów kamizelek do przenoszenia oporządzenia oraz 40 tys. dużych toreb transportowych" - powiedział w rozmowie z "Rz" Piotr Kowalik, prezes Unifeq Europe. Często warunkiem otrzymania kontraktu jest ulokowanie minimum 50 proc. produkcji w zakładzie na terenie Unii Europejskiej.
Polskie szwalnie mają mocną pozycję - są terminowe, oferują wysoką jakość, zatrudniają coraz to lepszych specjalistów. Zyskują na tym także polscy poddostawcy i podwykonawcy, którzy otrzymują dodatkowe zlecenia.
I tak, jak podała gazeta, zakład Unifeq zaopatruje m.in. armię niemiecką, francuską, brytyjską, holenderską, szwedzką, fińską, litewską, estońską, austriacką i polską. Firma jest oficjalnym dostawcą NATO z certyfikatem (NACGE). Szyje także dla armii szwajcarskiej, która do NATO nie należy.
Żeby zdobyć kontrakt od wojska będącego członkiem NATO liczy się nie tylko wysoka jakość i atrakcyjna cena. Kluczowe jest także to, żeby dostawca pochodził ze stabilnego kraju. Ważna jest także umiejętność radzenia sobie w ekstremalnych sytuacjach, kiedy np. część dostaw uleganie zniszczeniu, ponieważ żołnierze nie mogą czekać.
"Służby mundurowe to klient wymagający i wyspecjalizowany. Ma konkretne oczekiwania co do jakości, terminu oraz funkcjonalności produktu" - tłumaczy z kolei "Rz" Piotr Słupski, członek zarządu Gatty.
Gatta większość produkcji lokuje w Zduńskiej Woli. Firma już szyje koszulki m.in. dla Straży Granicznej. "Mamy również perspektywę współpracy przy realizacji dostaw dla armii polskiej" - zapowiada Słupski. Zakład pracuje również z polskimi uczelniami specjalistycznymi - wszystko po to, żeby materiały wykorzystywane do produkcji mundurów były odporne na cięcie albo na dźganie nożem lub innym ostrym przedmiotem.
Docelowo firma chce, aby 10-15 proc. przychodów w najbliższych latach pochodziło z produkcji dla wojska.